Assyż był kolejnym moim „odkryciem”.
To była niedziela, wstaliśmy bardzo wcześnie, by zwiedzić to miejsce jeszcze zanim znajdą się tam tłumy turystów i pielgrzymów.
Było rzeczywiście pusto, bez trudu znaleźliśmy miejsce na parkingu.
Miasto zostało już odbudowane po trzęsieniu ziemi z 1997 roku, ani sladu zniszczeń, pięknie odrestaurowane domy i uliczki, ich urok dodatkowo podkreślało miękkie światło budzącego się dnia i głębokie cienie.
Mnie najbardziej ciekawiło, z racji zawodu, odbudowane wnętrze Bazyliki.
Było puste, co w takich miejscach jest rzadkością, idealny moment na robienie zdjęć,
niestety nie wolno ich tam było robić, więc ich nie mam.
Musiałam zadowolić się książką za 5 euro.
Wcześniej dużo czytałam na temat rekonstrucji zawalonego sklepienia, teraz mogłam podziwiać kunszt tych budowniczych i konserwatorów.
Wszystko jest już odbudowane i odrestaurowane, i tylko znający się trochę na rekonstrukcjach mogą zauważyć co jest nowe, a co orginalne.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Asyż piękny! Byłam tam w maju 2012 i właśnie za chwilę wrzucę wspominki na Kolumbera:)
-
Muszę się tam kiedyś wybrać. W Asyżu mieszka moja chrześniaczka. Chyba przyszla pora na odwiedziny. Dziękuje .
-
To jedno z moich ulubionych "magicznych" miejsc. Byłam i przed trzęsieniem i po, niezmiennie mi się tam podoba. Zapraszam do moich wspomnień z ostatniego pobytu, podczas którego zakazy nie powstrzymały mnie od strzelenia kilku fotek http://kolumber.pl/g/142191-Asyż
-
Byłem jeszcze przed trzęsieniem.Miasto wydawało się tak solidne,że nie do ruszenia. A jednak.
-
I ja bylam dwa lata temu. Zastanawialam sie dlaczego miasteczko i Bazylika wyglada taka "nowa i biala" ... nie wiedzialam o trzęsieniu ziemi w 1997r. Teraz wiem!
Gratulacje za wspaniale zdjecia.
A -
a ja odwiedziłem Asisi w 1987 roku....Miałem okazję oglądać wszystko przed trzesięniem, Msza św. nad grobem św. Franciszka wywarła na mnie niezapomniane wrażenie.....
-
byłem tam w 2000 roku, jeszcze rekonstruowano malowidła ścienne.
wychodząc z górnego kościoła przez główną bramę nad którą ustawione były rusztowania konserwatorów, spadła mi na koszulkę odrobina farby w proszku i ta pamiątka nie dała się już wyprać:)
pozdrawiam