Assyż był kolejnym moim „odkryciem”.
To była niedziela, wstaliśmy bardzo wcześnie, by zwiedzić to miejsce jeszcze zanim znajdą się tam tłumy turystów i pielgrzymów.
Było rzeczywiście pusto, bez trudu znaleźliśmy miejsce na parkingu.
Miasto zostało już odbudowane po trzęsieniu ziemi z 1997 roku, ani sladu zniszczeń, pięknie odrestaurowane domy i uliczki, ich urok dodatkowo podkreślało miękkie światło budzącego się dnia i głębokie cienie.
Mnie najbardziej ciekawiło, z racji zawodu, odbudowane wnętrze Bazyliki.
Było puste, co w takich miejscach jest rzadkością, idealny moment na robienie zdjęć,
niestety nie wolno ich tam było robić, więc ich nie mam.
Musiałam zadowolić się książką za 5 euro.
Wcześniej dużo czytałam na temat rekonstrucji zawalonego sklepienia, teraz mogłam podziwiać kunszt tych budowniczych i konserwatorów.
Wszystko jest już odbudowane i odrestaurowane, i tylko znający się trochę na rekonstrukcjach mogą zauważyć co jest nowe, a co orginalne.