Załapałam się na LOT-owską "szaloną środę" i z kilku proponowanych miejsc wybrałam Wenecję...nie żałuję. Pogoda była w sam raz na włóczęgę po starym mieście, więc ją wykorzystałam na maksa...od świtu do nocy. Połówkę następnego dnia przeznaczyłam na Plac św.Marka ale nijak nie mogłam zaakceptować tłumu turystów, który okupował to miejsce i nie zrealizowawszy swoich planów do końca, po prostu stamtąd zwiałam. Zobaczyłam tyle, ile zobaczyłam...wystarczy. Wrażeń i tak miałam ponad miarę.
Ktokolwiek przybywa do Wenecji trafia tu i nie wie, w którą stronę ma patrzeć najpierw, nie mówiąc o dylemacie, od czego zacząć...
Tak się złożyło, że moja podróż do Florencji zaczęła się na wyspie Lido a najważniejszy i najciekawszy jej etap prowadził szlakiem wodnym przez Canal Grande. Płynęłam po nim od miejsca, gdzie się zaczynał (Plac św. Marka) aż do samego końca, do dworca kolejowego Venezia Santa Lucia. Godzinna podróż o świcie, przed siódmą rano, kiedy miasto jeszcze spało, zauroczyła mnie bez reszty. Zalegającą wokół ciszę przerywały tylko odgłosy pomykających po kanale łodzi, zabierające z pomostów to, co niepotrzebne i dowożące zaopatrzenie. Szybko, sprawnie, niemal bezszelestnie. Wschodzące słońce błąkało się po szybach okien i ścianach domów jakby nie mogło znaleźć prostej drogi do miejsca, gdzie mogłoby zajaśnieć pełnym blaskiem. Na mijanych mostach nad kanałem stało po kilka osób, które przyszły delektować się porannym urokiem Wenecji. Nigdy w życiu nie widziałam na jednym kilometrze tylu pałaców i domów, które wyglądały jak pałace, mimo iż wyraźnie było widać jak bardzo doświadcza je mijający czas. Tramwaj wodny (vaporetto) płynął dość szybko a obrazy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Kiedy będziesz oglądać zdjęcia, bądź wyrozumiały. Robiłam je ze stateczku, który przecież nie stał w miejscu. Popatrz teraz na Canal Grande moimi oczami i zobacz to, co ja zobaczyłam tamtego weneckiego poranka.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Twój komentarz brzmi jak piękna muzyka...bardzo dziękuję :)
-
Piękne te nowe dodane zdjecia kanału Grande:)) Podziwiam,tym bardziej,że robione z wody z płynącego szybko tramwaju wodnego.Wspaniałe pałace pięknie skadrowane i wyprostowane,co bardzo cenię:)
Brawo! Bravissimo :))) -
Wenecja zawsze piękna, udany lot
-
Gratuluję wspaniałej wyprawy:) Szybko,pięknie i skutecznie :))
Pozdrawiam majowo:) -
Pojutrze :)
-
...a kiedy kolejna "szalona środa"?...
-
...czyli nie ma rady, trza pojechać i się rozpatrzyć na miejscu! ... :-) ...
-
Gondolierzy nie śpiewali (nie byli w stanie konkurować z turkoczącymi non-stop kółkami ciągnionych we wszystkie strony walizek). Gołębi też było niewiele, nie miały gdzie siadać....cały plac był zajęty przez ludzkie stopy ;) Musicie trochę zweryfikować swoje wyobrażenia o Wenecji ;)
-
...i gruchaniu gołębi, i pomstowaniu turystów przez te gołębie potraktowanych z góry ... :-) ...
-
o śpiewie gondolierów już nie wspominając...
-
...oprócz tętnienia zapewne i pluskanie słychać ... :-) ...
-
Piotrze, Wenecja tętni życiem prawie przez całą dobę...
-
...swoją drogą, ciekawe, w którym mieście dzieje się akacja "Nocy w Wenecji", tym czystym i pachnącym, czy tym, powiedzmy, z zatrzęsieniem kotów ... :-) ...
-
cieszę się, że pomogło....
-
Jak widzisz, skorzystałam z dobrej rady ;) Nocowałam na Lido. To był dobry pomysł :)
-
super relacja, byłam w Wenecji kilkukrotnie, ale ze 30 lat temu. Trzeba by pojechać jeszcze raz.
Gdzie nocowałaś? -
W kwietniu nie śmierdziało ani trochę a kanały były czyściutkie. Koty całkowicie zniknęły, jakby ktoś pytał, bo kiedyś było ich w Wenecji zatrzęsienie. Czy to miało jakiś związek z brzydkimi zapachami? Podejrzewam, że duży...
Miałyśmy szczęście :) -
Byłem ze trzy razy, ale nawet 33 nie byłoby dość. Pozdrawiam
-
Masz rację,turyści nie dostrzegają jak ciężko żyje się w Wenecji.Ja tam trafiłam w czasie pięknych,wrześniowych dni, zachwycałam się odbiciami w wodzie i śpiewem gondolierów.Wenecja mnie zauroczyła.
Starałam się nie patrzeć na odpadające tynki,wszechobecną pleśń i płynące w kanałach śmieci.
Zobaczyłam piękną Wenecję.
Moja znajoma,która marzyła o tym mieście ,trafiła tam,kiedy plac św.Marka zalany był wodą,która wlewała się do kaloszy,a wiatr porwał parasol i mało się nie utopiła.Miała dosyć,nie tak wyobrażała sobie to romantyczne miejsce.
My miałyśmy szczęście-) -
...słyszałem też opinię, że Wenecja to najbardziej śmierdzące miasto, przynajmniej w Europie, tyle że nikt nie zwraca na to uwagi ... :-) ...
...a do podróży oczywiście wrócę!... -
O tym wszystkim, co napisałaś, wiem. Mimo to, nie odniosłam tam, na miejscu, przygnębiającego wrażenia. Pewnie, gdybym została w Wenecji nieco dłużej, zobaczyłabym znacznie więcej i ten obraz nie byłby już taki różowy. Większość z nas jest ciekawa tego miasta i marzy o tym by je choć raz w życiu zobaczyć. Mnie, szczęśliwie to się udało :)
-
Cieszę się,że będzie więcej!
Wenecję można pokochać i wracać do niej...można być jeden raz i wystarczy.
Ja byłam we wrześniu,tłumy turystów wręcz mnie przeraziły.
Podobno każdego dnia wyprowadza się z tego miasta jeden mieszkaniec.Ceny mieszkań są ogromne.Wenecja jest zalewana,podtapiana.Chodziłam po niesamowicie wąskich uliczkach,do których nigdy nie dociera słońce.Wilgoć,wilgoć,wilgoć...to nie jest miasto dla starych ludzi.Wszędzie mosty i mosteczki,mało zieleni.
Z drugiej strony Wenecja to cud,który trzeba zobaczyć.Jest tu jakaś magia.Kręci się tu filmy,bierze śluby,ceny hoteli przyprawiają o zawrót głowy.Słynny festiwal filmowy przyciąga tłumy.Zabytki zachwycają.Życie w tym mieście raczej nie.
Dzięki za piękne obrazki z Wenecji i przywołanie wspomnień...:-)