Podróż Szkocja: Highlands
20. maja 2012 r.
Tym razem nasza podróż ma zabarwienie rodzinne. Odwiedzamy syna, który kończy studia w Edynburgu. Ale podróż nie może obyć się bez zwiedzania. Więc najlepiej odbyć ją razem
Wylatujemy z Bydgoszczy i lądujemy w Prestwick, ok. 50 km na południowy-zachód od Glasgow. Jesteśmy w Szkocji. Nad głowami powiewa nam niebieska flaga z białym krzyżem Św. Andrzeja (ukośnym). Do miasta jedziemy pociągiem, który ma swój przystanek przy lotnisku. Dojeżdzamy do Central Station. Dalej pociąg nie jedzie. Wyjście z peronu za okazaniem biletu. Tutaj spotykamy naszego studenta.
Po lewej stronie jezdni 2012-05-20
Wypożyczalnia samochodów mieści się niedaleko Central Station. Oczywiście Europcar. Jak zwykle żadnych problemów. Czeka na nas szary Golf. Na pierwszy rzut oka wygląda normalnie. Niestety kierownicę ma po prawej stronie. Nie decyduję się na prowadzenie. Stery przekazuję młodemu pokoleniu, a sam zajmuję strategiczne miejsce z przodu po lewej. Dobrze, że chociaż pedały są normalnie ustawione. ;-)
Dziwnie się czuję jadąc po lewej stronie jezdni. Samochody mijają nas z prawej, ronda objeżdżamy z lewej, a o wyprzedzaniu na razie można zapomnieć. Szczęśliwie na jezdni przed zakrętami często pojawiają się strzałki zachęcające do zjazdu na lewą stronę. No i napisy: slow. Jeżeli napis nie jest do góry nogami, to znaczy że jesteśmy na właściwym pasie jezdni. Ale młody kierowca szybko się przyzwyczaja i nawet zmiana biegów lewą ręką przestaje być problemem.
Jest dosyć ciepło. Od czasu do czasu zza chmur wychodzi słońce. Nie pada. Na północ od linii Edynburg - Glasgow nie ma już autostrad. Jedziemy drogą dwukierunkową. Jest dosyć kręta. Nawierzchnia nie zachwyca. Łaty w asfalcie to bardzo częste zjawisko. Okazuje się, że nie jest to tylko polski wynalazek.
Kierowcy jeżdżą spokojnie. Nie czuje się pośpiechu, ani zdenerwowania. Nie trąbią, nie mrugają światłami, nie wyprzedzają na ciągłej linii. Drobny problem sprawiają jednostki miary. Odległości na drogowskazach i znakach drogowych podane są w milach i yardach. Liczniki w samochodzie też pokazują tylko te jednostki. Na to nie jesteśmy przygotowani. Po przyjeździe na miejsce musimy odrobić "zadanie domowe".
Duże pofałdowanie terenu. Co chwila objeżdżamy jakieś jezioro, lub zatokę. Po obu stronach od czasu do czasu pojawiają się całkiem spore wzniesienia porośnięte gęstą roślinnością. Dominuje ciemna, soczysta zieleń. Zachodnie wybrzeże Szkocji jest bardzo "poszarpane". Wyspy, półwyspy, zatoki, klify, skaliste brzegi, a do tego jeziora i górskie potoki. Nie należy też zapominać o przypływach i odpływach Atlantyku. Bardzo malownicza mieszanka.
Przejeżdżając przez miejscowości dostrzegamy zupełnie odmienną zabudowę. Stare domy najczęściej są z kamienia, a nowe otynkowane i pomalowane na biało.
Oban 2012-05-20
Dojeżdżamy do Oban'u. Małe portowe miasteczko w malowniczej zatoce. Zatrzymujemy się tutaj ze względu na znaną destylarnię whisky noszącej nazwę miejscowości. Tutaj oczywiście też nocujemy.
W hotelu pan recepcjonista od razu prowadzi nas do pokoju, pokazuje śniadaniową restaurację i wręcza klucz. Nie pyta o rezerwację, paszporty, przedpłaty. Zaufanie jakim nas obdarza nastraja optymistycznie.
Wieczorny spacer to okazja do robienia zdjęć. Ale najpierw kolacja w portowej restauracji. Wydaje się dobra, bo o wolne miejsca tutaj trudno. Będąc nad morzem oczywiście próbujemy miejscowe ryby. Są wyborne.
Wieczór przynosi refleksję: ruch lewostronny, mile, yard'y, pint'y, oddzielne kurki do ciepłej i zimnej wody, odmienne wtyczki i gniazdka elektryczne. Po co sobie aż tak utrudniać ?!
21. maja 2012 r.
Rano wychodzimy zwiedzić destylarnię whisky. Szkoda, że wieczorem była zamknięta. Gospodarze są przygotowani na przyjęcie gości. Grupa jest międzynarodowa. Poznajemy różne etapy produkcji. Każdy z nich wzbogaca trunek w specyficzny zapach i smak. Przedostatnim punktem wycieczki jest degustacja, a ostatnim wizyta w sklepie firmpwym. Przed wyjściem prosimy "przewodnika" o wspólne zdjęcie. Na pamiątkę. Po nas ruszają pozostali.
Dolina Glencoe 2012-05-21
Zatrzymujemy się w Glencoe, dolinie słynącej z pięknych widoków surowych gór i okrytnej historii. Właśnie tutaj przez dziesięć dni klan MacDonaldów podejmował gościną oddział 130-tu angielskich żołnierzy. O świcie 13. lutego 1692 r. oddział napadł na niczego niespodziewających się gospodarzy urządzając masakrę.
Z poziomu doliny (glen) oraz płynącej dnem rzeki Coe okolica wydaje się bardzo malownicza i wręcz spacerowa. Trasy turystyczne są jednak trudne i wymagają przygotowania oraz specjalnego ubioru.
Great Glen 2012-05-21
Zmierzając w kierunku Great Glen na wysokości miasta Fort William mijamy najwyższy szczyt Wielkiej Brytanii - Ben Nevis o wysokości 1343 m n.p.m. Według polskich kryteriów wydawać by się mogło, że to niewielka górka. Trzeba jednak pamiętać, że jego podnóże zaczyna się właśnie od poziomu morza.
Great Glen to blisko stukilometrowa rynna tektoniczna, ciągnąca się od Fort William na zachodzie do Inverness ma wschodzie. Wypełniają ją cztery jeziora, wśród nich najsłynniejsze Loch Ness. Na całej długości dolinę okalają malownicze góry, tu i ówdzie poprzecinane górskimi potokami, tworzącymi mniejsze i większe wodospady.
Jeziora połączone odcinkami Kanału Kaledońskiego tworzą czynną transportową, ale przede wszystkim turystyczną drogę wodną.
Eilean Donan Castle 2012-05-21
W drodze na Isle of Skye, w miejscowości Dornie, prawie przed samym celem podróży, odwiedzamy słynny Eilean Donan Castle. Wczesnośredniowieczny zamek do dzisiaj jest siedzibą klanu MacRae, a jego wnętrza prezentują historię rodu oraz jego zwyczaje.
W czasie przypływu do zamku można dostać się tylko po długim kamiennym moście. Odpływ natomiast odsłania muliste dno i podwodne skały.
Na Isle of Skye 2012-05-21
Isle of Skye to wyspa należąca do archipelagu Hebrydów. Na mapie z lotu ptaka przypomina rozgwiazdę. Z główną wyspą Brytanii łączy się dwoma mostami ustawionymi w szeregu. Nazywana jest królestwem deszczów, bo nigdzie nie pada tak często i obficie jak tutaj. Nam się jednak wyjątkowo udało trafić na dobrą pogodę. W trakcie dwóch dni pobytu towarzyszyło nam błękitne niebo, piękne słońce i ani kropli deszczu.
Krajobraz jest tutaj wyjątkowo "księżycowy". Skaliste góry przypominają swoim kształtem sztucznie usypane stożki, na których trudno szukać nawet najmniejszego źdźbła trawy lub mchu.
Największym miastem na wyspie jest Portree, liczące ok. 2 tys. mieszkańców. Tutaj zatrzymujemy się na krótki odpoczynek i obiad w restauracji The Lower Deck nad małą rybacką zatoką.
Kyleakin (Isle of Skye) 2012-05-22
22. maja 2012 r.
Nocujemy w hotelu Kings Arms, tuż za mostem na wyspę. Rano budzi nas piękne słońce. Jest ciepło jak w lecie. Po śniadaniu wyruszamy zobaczyć ruiny zamku. Przy okazji poznajemy uroki małego miasteczka Kyleakin. Mimo, że ruiny widać jak na dłoni, nadkładamy drogi idąc postrzępioną linią brzegową. Jest odpływ, więc i tak skracamy sobie drogę. Wdrapujemy się na górę. Stąd oglądamy panoramę całej okolicy.
Loch Ness 2012-05-22
Wyruszamy w kierunku Inverness. Część drogi jest już nam znana, bo wracamy do Great Glen. Cały czas jedziemy albo wzdłuż zatoki, albo jeziora, albo rwącego potoku. Przy jednym z nich zatrzymujemy się i podziwiamy zmagania kajakarzy górskich. Nie zdążyliśmy ich zapytać, czy trenują przed olimpiadą.
Wreszcie docieramy do Loch Ness. Na razie zatrzymujemy się w przydrożnej zatoczce. Podziwiamy widoki oraz równiutką taflę jeziora. W jednym tylko miejscu płynie jakiś obiekt, zostawiając za sobą długi ślad. Może to Nessie ?
W tym miejscu jezioro jest bardzo szerokie. "Na oko" ma 1,5-2 km. Liczy też ok. 39 km długości. Co do głębokości nie ma jednoznacznych danych. W jednym z pobliskich muzeów podano informację o średniej głębokości ok. 700 m i maksymalnej przekraczającej 850 m. Przewodniki jednak określają trochę inne wartości: średnią głębokość na 100 m, a maksymalną na 230. Rozbieżność duża, ale i tak bardzo głęboko. Ciekawe też jest to, że temperatura wody bez względu na porę roku jest stała i wynosi 5,5 ° C.
Do jeziora wpadają liczne górskie rzeki i strumienie nanosząc rdzawy osad. Dlatego widoczność w wodzie jest bardzo słaba i potwór łatwo może się schować przed ciekawskimi tzw. naukowcami.
Pobliska miejscowość o trudnej do wymówienia nazwie Drumnadrochit nie jest zbyt interesująca. Bary i małe restauracje, sklepy z pamiątkami i pseudo muzea przedstawiające sensacyjne pojawienia się Nessie.
Inverness - stolica północy 2012-05-22
U ujścia rzeki Ness do zatoki Moray Firth rozłożyło się miasto Inverness. To największe miasto północnej Szkocji oraz centrum administracyjne Highlands.
Nad miastem malowniczo góruje zamek z czerwonego piaskowca. Obecnie mieści się w nim siedziba urzędu Sheriff'a oraz miejscowego sądu. Przed zamkiem pomnik bohaterki narodowej Szkotów - Flory MacDonald. U stóp zamku rwącym nurtem płynie rzeka Ness.
Mimo, że miasto liczy ok. 100 tys mieszkańców zachowało małomiasteczkowy charakter i klimat. W centrum dominują stare kamienice, chociaż tu i ówdzie pojawiają się szpecące dzieła nowoczesnej architektury. Dziwi nas duża ilość kościołów. Ich wysokie wieże szczególnie widoczne są nad rzeką.
Słońce jeszcze dosyć wysoko, więc postanawiamy zobaczyć fragment Kanału Kaledońskiego, usytuowanego nieopodal. Przechodzimy przez dzielnicę mieszkalną. Zadbane, chociaż niezbyt wystawne domy z małymi ogródkami wokoło. Trawniki mimo, że starannie przystrzyżone - mocno zachwaszczone. Kanał to solidna inżynieryjna budowla. Umocnione wały na szczytach wyposażone w ścieżki spacerowe stanowią dobre miejsce rekreacji mieszkańców. Z satysfakcją jednak zauważamy, że kanał bydgoski w niczym nie ustępuje Kaledońskiemu.
Cairngorms National Park 2012-05-23
23. maja 2012 r.
Kolejny dzień w Szkocji zapowiada się pogodnie, a może nawet upalnie. Naszym celem jest pałac Balmoral. Ale, aby tam dotrzeć musimy najpierw przejechać przez góry i park narodowy Cairngorm.
Jedziemy drogami klasy C. Szerokość na jeden samochód. Co kilkaset metrów małe zatoczki służące jako mijanki. Ruch bardzo mały. Kierowcy wzajemnie się przepuszczają. Najczęściej zdarza się, że oba jadące z naprzeciwka samochody zatrzymają się i czekają na ruch drugiego kierowcy. Tacy grzeczni ! Miłe uczucie. W Polsce nie do pomyślenia.
Na początku drogi jeszcze spotykamy zabudowania. Na łagodnych pagórkach pasą się stada owiec. W oddali widać ostre i ośnieżone szczyty Cairngorm. Dalej robi się coraz bardziej surowo. Zanikają lasy. Wzniesienia robią się wyższe. Pojawiające się kamienne domy są opuszczone. Wjeżdżamy w kompletne pustkowie. Jak okiem sięgnąć nie ma żywego ducha. Ani jednego drzewa, ani jednego nawet krzaczka. Zatrzymujemy się, aby lepiej przyjrzeć się temu zjawisku.
Wkrótce wracamy do cywilizacji. Pojawiają się pierwsze miejscowości. Mijamy Spyeside - słynny region produkcji whisky. Teraz już z górki. Wkrótce osiągniemy cel podróży.
Balmoral 2012-05-23
Parkujemy na parkingu. O tej porze roku miejsc jest sporo. Niestety płatny. Droga prowadzi prosto do kasy biletowej i sklepu z pamiątkami. Przechodzimy przez most na rzece Dee. Po lewej stronie pomnik upamiętniający poległych na obu wojnach światowych, ufundowany jeszcze przez Króla Jerzego V.
Trzeba miec trochę szczęścia, aby dostać się na teren pałacu. Balmoral to szkocki dom Królowej Elżbiety II. Gdy ktoś z rodziny królewskiej przebywa w pałacu, jest on niedostępny dla zwiedzających. Nam się udaje. Wkrótce brama otwiera się, a my wjeżdżamy na teren siedząc w ciągniętej przez Jeep'a przyczepie specjalnie przystosowanej do przewozu pasażerów.
Do obejrzenia udostępniony jest pałac, lecz tylko z zewnątrz, a także dawne stajnie, garaże, pomieszczenia gospodarcze, park i ogród warzywny. W planie zwiedzania jest tylko jedno pomieszczenie pałacowe - sala balowa. Po terenie można poruszać się z otrzymanym planem oraz wspomagać audioguide'm.
To duża atrakcja móc odwiedzić miejsce znane z filmów i telewizji oraz bardzo uprzejme ze strony Królowej, że pozwoliła nam zobaczyć Jej dom. Żona bardzo chciała tutaj przyjechać.
Pitlochry 2012-05-23
W drodze do Edynburga odwiedzamy ciekawe miejsce. W miasteczku Pitlochry, przy tamie na rzece Tummel zbudowano drabinę dla łososi. Dzięki niej pokonują one różnicę wysokości w drodze na tarło w górę rzeki.
Niestety o kilka minut spóźniamy się, aby odwiedzić pobliski Blair Castle, zamek z 700-letnią historią. Przepada nam też wizyta w Blair Athol Destillery, miejscu gdzie produkuje się znaną whisky. Trudno poczekają do następnego razu.
Edynburg 2012-05-23
Wieczorem szczęśliwie docieramy do Edynburga. Tutaj przez kilka dni będzie nasza baza do zwiedzania miasta oraz wypadów w jego okolice.
Na relację z Edynburga zapraszam do oddzielnej podróży: Szkocja: Edynburg.
Falkirk 2012-05-24
24. maja 2012 r.
Od samego rana ruszamy do dalszego zwiedzania. Korzystając z dysponowania samochodem chcemy dotrzeć do kilku ciekawych miejscowości w pobliżu Edynburga.
Pierwszym punktem jest zobaczenie unikalnej windy dla łodzi zwanej Falkirk Wheel. Umożliwia ona pokonanie różnicy poziomów pomiędzy kanałami Union, Forth i Clyde tworzącymi drogę wodną z Edynburga do Glasgow. Jest to atrakcja bardziej dla dzieci, ale za to pewna odmiana w stosunku do ciągłego oglądania zabytków.
Stirling 2012-05-24
"Kto ma Stirling, ten rządzi Szkocją" - powedział Robert de Bruce w filmie Braveheart.
W średniwieczu przez pewien czas, dzięki swojemu strategicznemu położeniu, miasto było stolicą Szkocji. Obecnie jest atrakcją turystyczną. Ważne miejsce w życiu miasta zajmuje rzeka, która wije się tworząc malownicze zakola. W przeszłości stanowiła linię obrony. Dzięki niej William Walles z garstką obrońców powstrzymał wojska angielskie. W dzisiejszych czasach wywiera wpływ na układ urbanistyczny miasta.
Dominuje niska zabudowa. Tutaj słowo "kamienica" nabiera właściwego znaczenia. Nad miastem górują dwa wzniesienia. Na jednym usytuowany jest zamek, a na drugim Monument Williama Wallace'a.
Do zamku można podjechać samochodem. Nasze obawy, że nie będzie wolnych miejsc, nie sprawdzają się. W szczycie sezonu turystycznego pewnie byłoby trudniej. Zamek to jedna z najważniejszych twierdz Szkocji. Wzniesiony został na samotnym stożku wygasłego wulkanu. Siedziba królewskiego rodu Stuart'ów. Tutaj Maria została koronowana na królową Szkotów. Mury zamkowe miały ją bronić przed wojskami Henryka VIII.
Pomnik Williama Wallace'a upamiętnia jego zwycięstwo nad Anglikami pod Stirling Bridge. Także można dojechać samochodem. Na sam szczyt trzeba jednak wspiąć się na własnych nogach. A gdy tam już jesteśmy oczom naszym ukazuje się monumentalna budowla, wysoka na 67 m. We wnęce jednego z narożników wieży postać bohatera Szkotów. Niepodobny do Mela Gibsona. Odnosi się wrażenie, że to coś więcej niż tylko pomnik.
St. Andrews 2012-05-24
Na mapie odległość ze Stirling do St. Andrews wydaje się niewielka. Tym razem droga bardzo nam się dłuży. Na miejsce dojeżdżamy przed zachodem słońca.
Saint Andrews to bardzo urokliwe miasteczko. W odległej przeszłości było siedzibą władz kościelnych. Dzisiaj słynie z prestiżowego uniwersytetu oraz pół golfowych. Niektóre rankingi wymieniają je jako czwarte najbardziej ulubione przez miliarderów miejsce na świecie (i pierwsze w Europie). My jednak nie napotykamy żadnego z nich.
To miejsce ma swój specyficzny klimat. Spacerując wąskimi uliczkami, pamiętającymi średniowiecze, nie zauważa się pośpiechu i codziennego zgiełku. Zastanawiamy się, gdzie podziali się mieszkańcy. Odpowiedź nasuwa się sama. Odpoczywają w pubach, kawiarniach i restauracjach. Znależć wolny stolik bez uprzedniej rezerwacji graniczy z niemożliwością. Po wielu próbach udaje nam się wreszcie wcisnąć do włoskiej sieciowej restauracji. Na jedzenie jednak nie możemy narzekać. W końcu należy nam się po długim dniu pełnym wrażeń.
Edynburg 2012-05-24
Do Edynburga wracamy późnym wieczorem. Na zwiedzanie jeszcze nie mamy czasu. Starcza nam go jedynie na zrobienie zakupów w supermarkecie. Następny dzien również zapowiada się napięty.
Glasgow 2012-05-25
25. maja 2012 r.
Dzisiaj oddajemy samochód do wypożyczalni w Glasgow. Dlatego postanawiamy połączyć to ze zwiedzaniem miasta.
Jadąc autostradą przemieszczamy się szybko. I już jesteśmy na miejscu. Rozpoczynamy od Glasgow Science Centre. Odwiedzamy jedyny w Szkocji IMAX. Na wielkim ekranie oglądamy film w 3D z wyprawy promu kosmicznego. Później odwiedzamy muzeum techniki. Trafiamy na niezliczone wycieczki szkolne. Ale to nam nie przeszkadza. Niech młodzież się uczy. Architektura kompleksu aż kipi nowoczesnością. Błyszczące tytanowe kopuły oraz obrotowa wieża stanowią świadectwo XXI w.
O wyznaczonej godzinie oddajemy samochód i dalej poruszamy się już pieszo. Spacerujemy w granicach ścisłego centrum.
Od początku pobytu w Glasgow miasto nie zachwyca. Czuje się wprawdzie jego dynamikę i rozmach ponad dwumilionowej metropoliii, ale architektura sprawia wrażenie zlepka przypadkowo wybudowanych obiektów. Może gdybyśmy od niego właśnie rozpoczeli zwiedzanie Szkocji, wrażenie byłoby inne. Obok starych całkiem ładnych kamienic stoją nowe budynki wyglądem przypominające hale fabryczne lub magazyny.
Jedynym jasnym punktem jest George Square, wielki plac z imponującym gmachem City Chambers oraz kolumną sir Waltera Scotta. Zaskakuje nas duża ilość pomników na placu. Znajdują się w narożnikach prostokąta, a także na jego obwodze. Upamiętniają one Szkotów zasłużonych dla rozwoju Wielkiej Brytanii, a nawet całego świata. Są wśród nich: obok pisarza Waltera Scott'a, poeta Robert Burns, wynalazca James Watt, dwukrotny premier GB Robert Peel, marszałek polny Colin Campbell baron Clyde, fizyk Thomas Graham i inni. Gdy jednak rozglądamy się powyżej kamienic otaczających plac, znowu dostrzegamy bryły biurowców.
Na obiad decydujemy się w ulicznym ogródku włoskiej restauracji Amarone na rogu Buchanan St. i W. George St. Pora lunch'owa, ale udaje nam się bez czekania dostać wolny stolik. Potem inni nie mają już tak łatwo. Spacerując po Buchanan St. docieramy do dworca autobusowego, z którego odjeżdżamy do Edynburga. Przyjedziemy tu jeszcze w dniu wylotu do Polski.
Wrażenia 2012-05-31
Wylatujemy ze Szkocji pełni wrażeń. W ciągu dziesięciu dni stajemy się fanami tego kraju. Bogactwo kultury, piękne i różnorodne krajobrazy oraz życzliwi ludzie. A dodatkowo sprzyja nam pogoda. Jesteśmy przygotowani na deszcze i wiatry, natomiast przez większość czasu jest ciepło jak w lipcu.
Spotykamy w Szkocji też trochę Polaków. Można ich spotkać w wielu miejscach. Mają chyba dobry wpływ na swoje otoczenie. Tu nawet ciemnoskóry Szkot mówi nam na pożegnanie "do widzenia". Wrócimy tu jeszcze!
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
łza się w oku kręci - mieszkałam tam dwa lata; a wycieczkę na Isle of Sky będę pamiętac całe życie....Glencoe to też magiczne miejsce.mieliście szczęście jeśli chodzi o pogodę,kiedyś w Glasgow lało non stop przez 5 tygodni....a potem - przestaliśmy liczyc ;-)Na mapie Waszej podróży brakło wyspy Arran - musicie sprawdzic następnym razem ;-)
-
Piotrze, bardzo celna uwaga ! Odnieśliśmy podobne wrażenie, że Szkocja to bardzo bogaty kraj. To jest widoczne. I nie chodzi tu o bogactwo duchowe lecz materialne. Wydaje mi się, że nasz polski stereotyp każe nam kojarzyć oszczędność z ubóstwem. Mnie się jednak wydaje, że w Szkocji jest odwrotnie. Szkocja jest bogata, dlatego, że jest oszczędna ! ;-) A zdjęcia odzwierciedlają nasze wrażenia. Pozdrawiam.
-
...ha, z Twoich zdjęć, Wojtku, nie widać, że Highlands zamieszkują ludzie ...oszczędni ... :-) ...
-
Piotrze, przy okazji reaktywuję podnośnię.
-
...fajnie jest skojarzyć, że w rożnych miejscach na globusie można zobaczyć podobne obiekty - na przykład takie jak w pokazanym przez Ciebie, Wojtku, Falkirk Wheel. O Eberswalde już jest wcześniej, ale także w:
http://www.wykop.pl/link/654879/skrzyzowanie-rzek-w-magdeburgu/
http://www.eioba.pl/a/3anp/jedyne-takie-skrzyzowanie-w-polsce
http://kolumber.pl/elementy/show/golist:144089/page:2
...zastosowano podobne, jeśli nie rozwiązania, to przynajmniej koncepcje ... :-) ... -
...nawet wrzuciłaś, Iwonko, zdjecia stamtąd na Kolumbera w którejś ze swoich podróży. Masz je jeszcze? O ile pamiętam, to tam zastosowano nieco inną technologię...
-
Ciekawa podróż, mnie najbardziej zainteresowała podnośnia statków, widziałam podobny obiekt w Eberswalde w Niemczech.
-
...coś znowu dziś Kolumber strajkuje z przyjmowaniem komentarzy i głosów na zdjęcia ... :-( ...
-
Dziękuję, zacząłem przygotowywać już Edynburg. Trochę to jeszcze potrwa, ale już zapraszam w niedalekiej przyszłości.
-
Fajnie mnie oprowadziłeś po Szkocji. Przyjemnie się czytało i oglądało
-
...oczywiście jeszcze wrócę!...
...a co do osobnych kurków ciepłej i zimnej wody, może już o tym w Kolumberze wspominałem, to sam Churchill w dziele o II wojnie światowej wspominał swój podziw dla mieszającej oba jej rodzaje baterii, którą zobaczył w ...USA ... :-) ...