Podróż USA – miasta wschodniego wybrzeża
O wyjeździe do USA nawet nie marzyłam. W zasadzie marzyłam, ale nie w kategoriach, że to się może kiedyś spełnić.
Jednak decyzja zapadła, pozostało jeszcze tylko uzyskać wizy, kupić bilety na samolot i w końcu moje ulubione zajęcie, planowanie trasy.
Po przewertowaniu chyba wszystkich podróży na Kolumberze, z interesującego mnie regionu oraz poradach od Kolumberowiczów (szczególne podziękowania dla dudi987 i s.wawelski), trasa ukształtowała się następująco: Newark (tylko lotnisko i pierwszy nocleg), Boston, Niagara, Waszyngton, Filadelfia i Nowy Jork. Pomiędzy długimi odcinkami szukałam interesujących miejsc, które urozmaiciłyby monotonną podróż. I tak do trasy dołączyły 3 atrakcje przyrodnicze: Watkins Glen, Letchworth, Shenandoah, ale o tym w innej relacji. W tej skupię się na odwiedzonych amerykańskich metropoliach.
Na zwiedzanie Nowego Jorku przeznaczyłam 5 dni. Wydawało mi się to optymalne. Jednak nie doceniłam warunków atmosferycznych. Za przyczyną huraganu Irene (Pozdrowienia z Jersey City), z 5 dni zrobiły się 3, w tym jeden mocno deszczowy. Tak więc zamiast spokojnego zwiedzania i delektowania się urokami Wielkiego Jabłka, biegiem odhaczaliśmy kolejne punkty z naszego planu. Zrealizowany został program obowiązkowy, a więc Statua Wolności, Ground Zero, Wall Street, Trinity Church, Most Brooklyński, słynny dworzec kolejowy -Grand Central, Times Square, Muzeum Historii Naturalnej. Zajrzeliśmy też do chińskiej i włoskiej dzielnicy.
Nowy Jork mnie zachwycił, nigdy wcześniej nie widziałam takich drapaczy chmur, tylu linii metra w mieście oraz takiego natłoku żółtych taksówek :).
Osławiona 5 Aleja tak mnie rozczarowała, że wróciwszy do hotelu sprawdziłam w Internecie, czy na pewno byłam na właściwym odcinku. Wyobrażałam sobie jakiś wymuskany deptak, pełen luksusowych, wytwornych sklepów i równie eleganckich, żeby nie powiedzieć snobistycznych ludzi przechadzających się z niezrównaną elegancją. A okazała się zwykłą ulicą, przy której znajdują się sklepy znanych projektantów, ale i pospolitych również u nas marek.
Manhattan z góry podglądaliśmy za dnia i nocą, z Empire State Building oraz z Top of the Rock w Rockefeller Center. Obydwa miejsca są atrakcyjne do spojrzenia na miasto z góry, jednak w przypadku wyższego ESB, trzeba się liczyć z ogromnymi kolejkami do wind. Taras widokowy pozwala spojrzeć na wszystkie strony, ale miejsca na nim nie ma zbyt wiele, więc czasem, a właściwie zawsze, trzeba trochę poczekać, aby dopchać się do kraty, skąd można popatrzeć i sfotografować miasto. Wszystkie te niedogodności, wynagradza widok jaki dociera do naszych oczu. Podobne widoki zobaczyć można z niższego Top of the Rock, a na plus tego drugiego, można zaliczyć to, że nie ma tu takich kolejek, oraz że stąd widać ESB oraz Central Park.Boston jest miastem, w którym przeplata się historia i współczesność. Miasto ma bardzo wiele do zaoferowania turystom. Jest pełne parków, nieregularnych, brukowanych uliczek, domów z czerwonej cegły ze schodami przeciwpożarowymi, przepięknych XVIII i XIX w kamienic, a w ich tle nowoczesnych drapaczy chmur. To wszystko tworzy niepowtarzalny klimat jakiego nie znalazłam w żadnym innym amerykańskim mieście.
Boston zwiedza się bardzo prosto. Historyczną część wyznacza 2,5 milowy szlak z czerwonej cegły Freedom Trail, który prowadzi wzdłuż kilkunastu budynków i miejsc związanych z początkiem Amerykańskiej Rewolucji. Trasa rozpoczyna się (ale oczywiście można rozpocząć w każdym innym punkcie) w najstarszym amerykańskim parku publicznym Boston Cammon i wiedzie przez wiele ciekawych miejsc. Po drodze mija się (czasem można też zajrzeć do środka), budynki administracyjne i zabytkowe domy z XVIII i XIX w., kościoły, ratusz, parki, pierwszą publiczną szkołę, hale targowe i muzea.Tuż obok szlaku znajduje się bardzo ciekawy Pomnik Żydowskich Ofiar Holokaustu. Przedstawiony jest w postaci 6 szklanych wież, z wyrytymi na ścianach numerami osób, które zostały zamordowane w obozach zagłady. W każdej wieży - kominie z podłogi bije para, co potęguje nastrój i wspomnienie o zagazowanych ludziach.
Na uwagę w Bostonie zasługuje bardzo ładny, zabytkowy Trinity Church przeglądający się w najwyższym w mieście drapaczu chmur - błekitnym Hancock Tower.
Pogoda znacznie pokrzyżowała nam plany (przez dwa dni lało jak z cebra), nie udało się zobaczyć wielu z zaplanowanych miejsc. W zasadzie przeszliśmy Szlakiem Wolności, szukając co jakiś czas miejsc do chwilowego wysuszenia. Bardzo żałuję, że nie zobaczyłam najsłynniejszego na świecie Uniwersytetu Harvarda, dzielnicy Beacon Hill i jeszcze wielu ciekawych miejsc. Mimo wszystko ta krótka wizyta w Bostonie umiejscowiła to miasto na najwyższym miejscu, na subiektywnej liście najpiękniejszych miast USA.
Pierwsza stolica Stanów Zjednoczonych. To tutaj podpisano Deklarację Niepodległości Stanów Zjednoczonych i uchwalono Konstytucję.
Kolejne miasto po Bostonie, w którym nowoczesność i historia przeplatają się tworząc niesamowity klimat.
Charakterystycznym punktem Filadelfii jest Narodowy Park Niepodległości ze stojącym w nim historycznym Independence Hall, gdzie podpisano Deklarację Niepodległości. Naprzeciwko w muzeum znajduje się Liberty Bell, wielki pęknięty dzwon stanowiący relikwię narodu amerykańskiego.
W Filadelfii wszystko jest bardzo blisko. Stare Miasto, gdzie znajduje się kościół Christ Church, a centrum z ratuszem, dzieli tylko pół godzinny spacer. W zabytkowej, starej części miasta znajduje się Most Franklina, najwspanialszy most na rzece Delaware i wspomniany wcześniej kościół Christ Church, w którym znajdują się nagrobki sygnatariuszy Deklaracji. W centralnej części miasta znajduje się ratusz City Hall, na szczycie którego stoi 12 metrowa postać założyciela Filadelfii Williama Penna. City Hall na początku XX w był najwyższym murowanym budynkiem na świecie.
W Waszyngtonie spędziliśmy 2 weekendowe dni.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od przepięknego starego dworca kolejowego Union Station, moim zdaniem dużo ciekawszego od osławionego nowojorskiego Grand Central. Następnie przeszliśmy w stronę Kapitolu, który zwiedziliśmy z zewnątrz i wewnątrz. Wielką zaletą w Waszyngtonie jest to, że do wszelkich obiektów i muzeów wstęp jest bezpłatny. Niektóre tylko, jak na przykład Kapitol, wymagają wcześniejszej rezerwacji (np. przez internet). Kapitol w realu wydaje się dużo większy i piękniejszy niż na zdjęciach, czy oglądanych relacjach.
Wokół Kapitolu znajdują się bardzo ciekawe budynki Sądu Najwyższego i Biblioteki Narodowej.
Pomiędzy Kapitolem, a Monumentem Waszyngtona, przy National Mall, znajduje się kompleks muzeów Smithsonian Institution. Nie sposób w ciągu krótkiego pobytu zwiedzić je wszystkie, ale dzięki temu, że wstęp jest bezpłatny i bezkolejkowy (przed wyjazdem czytałam o długich kolejkach do muzeów), można chociaż na chwilę zajrzeć do wybranych. Temperatura powietrza wynosiła 86 st, ja miałam wrażenie, że były to stopnie Celciusza :), przyjemnie więc było pospacerować po klimatyzowanych muzeach. Udało nam się zajrzeć do kilku: Muzeum Historii Naturalnej, Muzeum Kosmosu i Lotnictwa oraz Muzeum Historii Ameryki.
Kolejnym odwiedzonym przez nas miejscem był Pentagon. Sam budynek, nic ciekawego (nie można robić zdjęć), ale tuż przed, znajduje się miejsce upamiętniające ofiary zamachu z 11 IX 2001 r. Pomnik składa się ze 184 podświetlonych ławeczek z nazwiskami ofiar. Ławki ustawione są w rzędach, wg wieku ofiar. W każdym rzędzie znajduje się tyle ławek, ile osób urodziło się w podanym roku. Jeśli w np. 1976 r wśród ofiar było 6 osób, tyle ławek znajduje się w tym rzędzie. Uwagę mojej córki zwrócił rząd z jej datą urodzin 1998, znajdowała się tam jedna ławka, tak więc w chwili zamachu dziecko miało 3 latka.
Monument Waszyngtona - jest najwyższą budowlą w mieście, ma około 170 metrów. Ze względu na kształt nazywany jest również ołówkiem. Jego rozmiar, a także położenie powodują, że widoczny jest niemal z każdego punktu w mieście. Zważywszy na to, że niedaleko znajduje się lotnisko, można zrobić ciekawą fotkę z ołówkiem i lecącym na niego samolotem.
Następnego dnia po naszym pobycie w Waszyngtonie było trzęsienie ziemi, w wyniku którego obelisk został uszkodzony.
Będąc w Waszyngtonie nie sposób pominąć takich miejsc jak Monument Lincolna. W znajdującym się nieopodal parku znajdują się Pomniki Weteranów Wojen.
Na deser pozostał nam Biały Dom. Zmęczenie i temperatura dawały się mocno we znaki, w związku z tym, że nie zrobił na nas większego wrażenia, odpuściliśmy sobie rundkę dookoła prezydenckiej posiadłości.
Waszyngton najmniej podobał mi się ze wszystkich miast zwiedzonych w Stanach. Zwiedzanie wymaga niezłej kondycji, odległości pomiędzy atrakcjami turystycznymi są bardzo duże, warto więc podeprzeć się metrem. Miasto jest takie sterylne, brakowało mi miejsc, gdzie można by było odpocząć, coś zjeść, np. aby zjeść obiad, trzeba było zejść z głównego turystycznego szlaku i zapuścić się w głąb miasta.
Po zwiedzaniu amerykańskich miast został przyjemny niedosyt, nie zdążyłam zobaczyć wielu z zaplanowanych miejsc. Jakość odwiedzanych miejsc mierzę właśnie wskaźnikiem niedosytu, jeśli pozostaje, znaczy, że było warto i trzeba tam jeszcze wrócić. Była to wspaniała wycieczka, którą oczywiście w zmienionym zakresie, bardzo chciałabym powtórzyć.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Ja swoją podróż po Stanach zacząłem z drugiej strony - od zachodu, który też Ci serdecznie polecam. Twoja relacja bardzo zachęciła mnie do odwiedzenia również i wschodniego wybrzeża, na które zresztą od dawna się szykujemy. Jeśli uda się nam to zrealizować w przyszłym roku, to nasza trasa będzie się w dużej mierze pokrywać z Twoją (nie wiem tylko, czy znajdzie się w niej Boston, bo planujemy raczej włączenie do trasy równiez i Południa - po Charleston i Savannah). Pozdrawiam.
-
....i wspomnienia wracaja ;) piekne zdjecia. Pozdrawiam
-
wspaniałe zdjęcia, wspaniałe wrażenia po zapoznaniu się z tekstem,
-
Gdzieś mi Pigmejka zniknęła ?!? Ale odpowiem, jak się pojawi :)...
Samochód rezerwowaliśmy (bez zaliczki) przez internet, ale jestem pewna, że nie ma najmniejszego problemu z wypożyczeniem na miejscu. Może tylko w danym momencie nie być określonego modelu.
Odnośnie noclegów, to część w oczywistych (pewnych) punktach podróży rezerwowaliśmy wcześniej, a pozostałe z dnia na dzień, jak już wiedzieliśmy, gdzie będziemy. Korzystnie jest nocować nad Niagarą w dniu roboczym, zaś w Waszyngtonie w weekend. Ceny noclegów spadają wtedy o więcej niż połowę. Ceny hoteli w NYC są bardzo wysokie, bardziej opłacało nam się nocować w Jersey City i dojeżdżać na Manhattan (15 min metrem). -
Wypożyczyliśmy samochód i objeżdżaliśmy kolejne punkty podróży. Ostatnie dni spędzaliśmy w NYC i tu już przemieszczaliśmy się metrem.
-
bilety kupowaliśmy w kwietniu, na podróż 13 sierpnia
-
Aniu..., tak jak Voyager napisał lecieliśmy LOT-em, bilety kupowaliśmy w kwietniu, trochę za późno, bo wcześniej można było taniej.
Joasiu..., dokładnie, piękna myśl.
Marcin..., marzeń u mnie pod dostatkiem, tylko czasu (urlopu) i kasy na nie brak..., ale po malutku część się spełni, resztę mam nadzieję, że dzieci odziedziczą :) -
Agnieszko, cieszę się, że Twoje marzenie się ziściło. Pewnie kolejne już czekają w kolejce do spełnienia :)
-
z tego co pamiętam, a pytałem już o to, to LOTem :)
-
Super!!! A możesz napisać jakimi liniami lotniczymi leciałaś i jak wcześnie kupowałaś bilet?
-
jeszcze tu jest masa fajnych zdjęć z NY, jeśli mogę zareklamować ? mogę ?
http://kolumber.pl/g/114609-365%20spojrze%C5%84%20na%20New%20York -
w tym roku jak przeglądałem ceny lotów, to chyba na wrzesień za ok. 1650 pln były z WAW do NY, czyli całkiem przyzwoicie. Kiedyś jak Aer Lingus się pomylił, to przez chwilę można było kupić bilet z Polski do NY za 500 pln.
-
oczywiście Piotrze :)
-
...na razie obejrzałem zdjęcia z Nowego Jorku...
...a mogę zobaczyć Twój komentarz, Agnieszko, co to go Pigmejce polecałaś ... :-) ... ? -
Pigmejko,w zeszłym roku dudi987 opublikował swoją podróż do NYC, byłam zauroczona. Nie miałam pojęcia, że tak szybko tam pojadę. Zobacz mój komentarz pod tą podróżą
http://kolumber.pl/g/142015-Tydzie%C5%84%20w%20Big%20Apple.
Marzenia się spełniają :))) -
Nowego Jorku się nie zapomina, super
-
Nie ma problemów, jeśli się jest prawdziwym turystą, to jest tylko formalność, my dostaliśmy od razu na 10 lat bez żadnych problemów. To jest tylko formalność i kosztuje trochę usd. W innych krajach też są wizy i ludzie jakoś jeżdżą.
-
Dostanie wizy nie stanowi jakiegoś problemu. Jak byłam w ambasadzie, niewiele osób odchodziło z paszportem (nie uzyskało wizy).
-
a ja twierdzę, że nie ma co czekać :) na wiosnę wybieram się do konsulatu :)) podobno to wcale nie jest jakiś wielki problem, żeby otrzymać turystyczną na 10 lat :)
-
Super podróż wieżowce Nowego Jorku naprawdę robią wrażenie czekam na zniesienie wiz ale to może jeszcze długo potrwać.
-
Ze zdjec wynika, ze bylas zajeta od switu do nocy, i bardzo dobrze !!! :-))
-
oj ta "Hameryka"... ;) sam szczyt listy moich podróżniczych marzeń :) jednak u mnie pierwszeństwo ma zachód i tam chciałbym wybrać się najpierw :)
-
Piękna podróż, a NY na Twoich zdjęciach zachwyca :-).
-
To my zaczynaliśmy nietypowo, bo od LA, Grand Canyon, Arizona itp. Nowy Jork był przy drugim wyjeździe.
-
Bardzo bym sobie życzyła tego zachodu, już teraz mieliśmy dylemat, ale Nowy Jork wygrał :)
-
Piękna i ciekawa podróż jak i zdjęcia.
-
to następnym razem na zachód, tam jest pięknie :)
-
Filadelfia też mi się podobała, ale tak naprawdę mieliśmy do niej nie jechać, zdecydowaliśmy się w ostatniej chwili. Mieliśmy na to 1 wieczór i poranek, więc niewiele mogliśmy zobaczyć.
-
Na poczatek przeczytalem sobie Twoje opowiadanie, ktore tez i we mnie obudzilo stare wspomnienia z wojazowania po tych samych miejscach. Milo, ze wspomnialas moja osobe w tekscie :-)
Mnie z miast Wschodniego Wybrzeza najbardziej podobala sie Filadelfia ze swoim pieknym starym miastem, gdzie jest rowniez dom Kosciuszki. Boston jest rzeczywiscie bardzo ciekawy z uwagi na historie, ale trowniez jest ciekawy pod wzgledem architektury i polozenia. Poza tym tereny wokol Bostonu tez byly swiadkiem wielu wydarzen z przeszlosci, ktore zmienily obraz tego kraju. Waszyngton jest takim specyficznym miastem, ktore albo sie bardzo podoba albo wcale :-)
Mialas napewno pecha z pogoda, ale i tak dzieki swemu niezlomnemu charakterowi duzo widzialas. Stany sa duzym krajem i przy nastepnych tu podrozach z pewnoscia zauwazysz, ze zmienia sie on tak jak Europa na trasie z Moskwy do LIzbony :-) -
nareszcie! :) wieczorem z ogromną przyjemnością zabiorę się za tą relację :D
Nowy Jork podobał Ci się najbardziej.Moja koleżanka,która tam mieszka od wielu lat, też jest tym miastem zachwycona.Ja się nie nadaję do życia w wielkich miastach,nawet miesiąc w Warszawie wymęczył mnie strasznie.
Ale gdybym miała okazje wyjechać w taką podróż tez bym skorzystała.
Pozdrawiam-)