Podróż Rodos - wyspa Boga Heliosa...
Na Rodos wybraliśmy się w połowie września 2011, na tygodniową wyprawę. Tydzień, to zdecydowanie wystarczająco dużo czasu na obejrzenie najciekawszych miejsc wyspy i odpoczynek. Fakt, że nasze zwiedzanie było dość intensywne (to przecież zależy od tego kto, co lubi i jak lubi zwiedzać, oraz od czasu jakim się dysponuje), ale jeśli się dobrze zaplanuje, znajdzie się czas i na opalanie i błogie lenistwo na plażach. Było bardzo gorąco, mimo drugiej połowy września. Na Rodos 300 dni w roku świeci słońce. Dla nas - mieszkających w Manchesterze, gdzie dni słoneczne w roku można policzyć na palcach jednej ręki i średnia temperatura wynosi 13 stopni, było bardzo męczace egzystowanie w tym gorącu... organizm nie przyzwyczajony do upału... gdy wysiedliśmy z samolotu, od razu wszystko nam zaparowało, łącznie z aparatem fotograficznym ;)
Ogólnie rzecz biorąc Grecja znowu stanęła na wysokości zadania. Po naszej wizycie na Korfu, poprzeczka naszych oczekiwań została wysoko podniesiona. Mam odczucie, że mimo, że Rodos różni się w znacznym stopniu od Korfu, jest zdecydowanie nie gorsze. Jest inne, mniej zielone, bardziej wyschnięte i jednak dużo bardziej skomercjalizowane... niestety... Dlatego Korfu ciągle jest moim numerem jeden, ale Rodos też ma swoje zalety... o nich i o wadach poniżej... :)Pogodę mieliśmy super. Temperatury powyżej 30 stopni. Tylko jednego dnia się zachmurzyło i nawet popadało, ale nas deszcz ominął, bo pojechaliśmy tego dnia na wycieczkę na drugi koniec wyspy. To był dzień, gdzie było trochę chmurek, trochę chłodniej, ale nie bardzo :) I tak, co chwila wychodziło słoneczko, bo chmurki przewiewało. Od wieczora znowu było bezchmurnie aż do końca urlopu.
Cała wyspa jest pełna kotów. Wydaje mi się, że nie ma żadnej kontroli nad nimi i rozmnażają się w tempie zastraszającym, nie są sterylizowane, oprócz ludzi dobrej woli, którzy je dokarmiają, nikt sie nimi nie interesuje. Fajnie jest je pooglądać jak się bawią takie maluchy, ale jak się patrzy, jakie są niektóre zaniedbane, chude i chore, bardzo przykro :( Nigdy nie widziałam tez tylu rozjechanych przez samochody kotów, co przez ten tydzień spędzony na Rodos... byliśmy też świadkami, jak właścicielka kota właśnie zbierała go szufelką z ulicy... serce mi się krajało ilekroć widziałam te dramaty :((
Widoki są piękne, niezależnie od tego, czy jest się na zachodnim wybrzeżu, wschodnim czy w środku wyspy. Rodos nie jest duże, wyruszając na skuterku w dwójkę, z Afandou na wschodnim wybrzeżu, krętymi drogami i podziwiając po drodze krajobrazy, przejeżdżaliśmy wyspę wszerz w 45 minut. Odległości nie są zawrotne, wszędzie jest blisko, nawet jadąc skuterem. Z Afandou do miasta Rodos jechaliśmy też około 40 minut, do Tsambiki czy Faliraki to była kwestia 10-15 minut. Dobrze mieć taka właśnie bazę wypadową.
Skuterek wypożyczyliśmy bardzo tanio, na cały nasz pobyt, 7 dni. Wynegocjowaliśmy cenę 80 euro. Wszędzie nim jeździliśmy, woził nasze tyłki pod niezłe góry, ale dawał radę. Nie oszczędzaliśmy go i podejrzewam, że przeszedł z nami więcej przez ten tydzień, niż przez cały sezon wypożyczeniowy ;) Serdecznie polecam skuter jednak od samochodu... rozmawialiśmy o tym z mężem, że jednak podróżując samochodem nie zobaczylibyśmy tyle i nie odczuli (na przykład pieknych zapachów ziół), co skuterkiem. Samochodem jednak nie da sie tak samo przeżyć wycieczki, jak skuterem. Dlatego polecam ten rodzaj lokomocji, o ile ktoś lubi, to zwiedzanie nim sprawia większą frajdę (zresztą samochodem się człowiek najeździ na co dzień) :)
Rodos to wyspa bardzo górzysta. Momentami zastanawiające jest skąd drzewa, które na niej rosną biorą odżywcze soki... wygląda jakby wyrastały ze skał, wystarczy ciupka ziemi i już w tym miejscu rośnie drzewko albo krzaczek, a korzenie gdzieś tam się wiją między skałami. Dużo jest tam płożących się, niskich krzewów. Raczej mało wystepuje drzew oliwnych, a jak jakies są, to niskie i liche. Nawet kaktusów było mniej, niż się spodziewałam, że będzie...
Wszędobylskie kozy penetrują całą wyspę, włażąc gdzie popadnie :) Są bardzo zabawne, często wychodzą sobie na środek drogi, stopująć samochody. Wygląda na to, że mają z tego niezłą frajdę, że ludzie się nimi wtedy interesują. Nawet momentami wyglądało na to, że stosowana przez nie metoda jest sposobem wymuszenia jakiegoś jedzonka, były wyraźnie zadowolone, że ludzie się zatrzymują, robią im zdjęcia. Nie bały się i podchodziły bardzo blisko. Fajnie wpisywały się w krajobraz.
Grecy są bardzo mili jak zwykle. Na Rodos nie odczuliśmy naganiaczy przy restauracjach... i całe szczęście :) Spodziewaliśmy się najgorszego, a tu miła niespodzianka. Ludzie ciekawi, zadający dużo pytań, ale jednocześnie nie wścibscy, tylko żywo interesujący się światem poza ich krajem. Byłam zaskoczona jak bardzo interesują się tym co się dzieje na świecie.Trafiliśmy tylko na niezbyt miłych właścicieli hotelu, ale mało co w ogóle czasu tam spędzaliśmy, tylko wyspać się,wykąpać i przebrać i już nas nie było.
Charakterystyczną cechą zabudowy na Rodos jest chochlakia, czyli mozaiki, ułożone z czarnych i białych otoczaków, których pełno na plażach. Układane są one na sztorc, krawędziami do góry, bardzo często wyłożone są w ten sposób dziedzińce przed kościołami, ale także wejścia do domów, schodki itp...
Wydaje mi się, że zwiedziliśmy bardzo dużo jak na tydzień pobytu. Nie wszędzie robiliśmy zdjęcia, odwiedziliśmy peryferie - nie wszystkie miejsca są powszechnie znane przez turystów i całe szczęście.Wiąże się z tym śmieszna historia, wjechalismy naszym skuterem gdzies w jakąć boczną drogę, kamienistą i pylistą. Z mapki wywnioskowaliśmy, że powinniśmy (!) dojechać tędy do Psinthos... Jechaliśmy tak dobre pół godziny, po kamorach, wokół żywej duszy...tylko skały, góry i drzewa gdzieniegdzie. Nagle patrzę, stoją kozy, a dalej jakaś motorynka i facet ze strzelbą. Myślę sobie "Jezus Maria, byle sie tylko nie zatrzymać, jakby facet chciał nas zastrzelić, na tym zadupiu nikt by nas nie znalazł przez cały tydzień do czasu powrotu" :)) Takie dziwne myśli... pojechaliśmy dalej, oczywiście nigdzie nie dojechaliśmy, droga robiła się coraz gorsza, stwierdziliśmy, że zawracamy... miałam nadzieję, że tego pana ze strzelbą już tam nie będzie... Niestety natknęliśmy się na niego wracając... facet się uśmiechnął, zatrzymaliśmy się więc zapytać o drogę do Psinthos. Nie mówił wcale po angielsku, ale trochę po Grecku, trochę po Niemiecku i na migi zrozumieliśmy, że to w ogóle nie ta droga i że tędy nigdzie nie dojedziemy, nawet zrozumieliśmy jak mamy poprawnie pojechać :) Oczywiście facet nie okazał się zabójcą, ale człowiekowi takie myśli przychodza, w końcu nie na co dzień widzi się ludzi z bronią... :)))
Starałam się trzymać wskazówek Voyagera :) ale podróżując po wyspie i tak człowiek natrafia po drodze na różne ciekawe miejsca i myśli "no skoro już tu dojechaliśmy, to idźmy i zobaczmy" :) Zdjęcia nie oddadzą oczywiście tych wrażeń, ale może chociaż troszkę zarysują Kolumberowiczom naszą wyprawę :) Podpiszę jeszcze jakieś komentarze do zdjęć, bo łatwiej jest komentować konkretne miejsca/zdjęcia, niż ogólnie opowiadać :)) Zapraszam do zerknięcia :))))
Lindos jest wspaniałe!!! Będąc na Rodos, trzeba koniecznie zobaczyć Lindos... Z północy, główną trasą w strone Lindos jedzie się krętą skarpą i już wtedy Lindos pokazuje się w całej krasie. Samo miasteczko jest położone na górze, dość wysokiej, można plątaniną między domkami-lepiankami, cały czas wszkrabując się ku górze dostać się na sam górny cypel. Białe domki-lepianki, jak je nazwałam, wyglądają, jakby były pobudowane jedne na drugich, jakby każdy kątek zagospodarować na mini-domek. Uliczki są bardzo wąskie, czasem na jedną osobę, lub góra dwie. Trzeba uważać na osiołki, które są wbrew temu, co się o nich myśli, bardzo szybkie. Tak szybko kopytkami stukają po tych kamiennych ścieżkach, że naprawdę trzeba uważać, by nie zostac przez nie stratowanym - szczególnie schodząc z góry. Wożą one turystów na górę i na dół, tych, którym nie chce się chodzić na własnych nogach. Gdy pokona się wąską i momentami stromą drogę po kamieniach, po których wcale się wygodnie nie chodzi (są wyślizgane i trzeba uważać by nie wywinąć orzełka) dotrze się do fortecy z ruinkami. Wejście płatne. Zejść można inną drogą niż się wchodziło, co polecam, bo zejście jest naprawdę niebezpieczne, a człowiek idzie za człowiekiem i nie trudno o wypadek. Po drodze pełno Greczynek sprzedających (rozłożone na skałach) haftowane obrusy i serwetki, jednak ceny bardzo wysokie. Po miasteczku białych domków można się trochę pokręcic i pobłądzić. Powspinałam sie troszkę, zaglądałam tu i ówdzie, dojrzałam piękne drewniane, rzeźbione drzwi, jednak gdy wsadziłam głowę przez drzwi na podwórko, pewna Pani mi zwróciła uwagę "sorry, it's private house" i zamknęła drzwi. Wcale się nie dziwię, mają już dość turystów, którzy wścibko, tak jak ja wszędzie zajrzą :)
Oprócz tego, co w Lindos oczywiste do oglądania, bardzo polecam tez pojechanie dosłownie kawałeczek dalej. Można obejrzeć Lindos z drugiej strony i popływac w jednej z kilku przecudnych zatoczek. Chyba są tam 2 lub 3 piękne zatoczki, z turkusowo-niebieściutką wodą. Turystów wcale aż tak wielu tam nie ma, większość przyjeżdza do Lindos zwiedzać a nie sie opalać ;) Do jednej z tych zatoczek, Agios Pavlos przypłynęła łódź św. Pawła Apostoła w 57 roku naszej ery. Jest tam śliczna biała kapliczka na pamiątkę, zaraz obok niewielkiej plaży.Embonas to mała wieś, w której w końcu udało nam się znaleźć skrzynkę na listy, żeby wysłać pocztówki, z których kupieniem wcześniej mieliśmy problem :) Embonas słynie w tutejszych winnic i wyrobu wina. Na degustacjach, które są za darmo, można spróbować win oraz souma, mocnej wódki winogronowej.
Przez tą wioskę tylko przejeżdżaliśmy, znajduje sie tam kilka sklepików i karczm. Cała wioska leży u podnóży bardzo rozległego masywu, góry najwyższej na Rodos. Szczyt Ataviros ma 1215 m.n.p.m i nazwalismy go "piekielną górą". Powód był taki, że jeżdżąc naszym skuterkiem wokół tej okolicy, ta góra ciągle nas prześladowała... to przez kręte ścieżki wokół niej... gdyby była prosta droga u podnóży, objechałoby się ją szybko, ale tymi zakrętaskami wrażenie jest takie, że ciągle jeździ się w kółko i nie wiadomo jak odjechać od tej góry, bo ciągle jest blisko. Jest też trochę przerażająca, co więcej niskie chmury wchodziły na jej szczyt, wyglądała bardzo tajemniczo :)
Afandou było naszą bazą wypadową, mieszkaliśmy tu w hotelu. Przyjemna grecja wioska, można powiedzieć małe miasteczko. Kilkanaście tawern, sklepów, restauracji i barów. W części zamieszkałej jest też plątanina wąskich uliczek, gdzie trudno się rozeznać, gdzie jest czyje podwórko, już sąsiada, czy jeszcze nie jego :) Warto się tam przespacerować, przed domami, na spotkaniach na krzesłach, trwają w najlepsze gorące dyskusje miejscowych. W środku miasteczka jest cerkiew, piękna w środku, z wymalowanymi cudnie freskowymi ścianami. Niestety nie mam z niej zdjęć, bo zwykle była zamknięta. Byliśmy w niej jednak na sobotniej mszy, kiedy rzecz jasna nie mogłam zrobić zdjęć. Wspaniałe przeżycie, też polecam jeśli ktoś chce zbliżyć się do tamtej kultury. Cały obrządek zupełnie inaczej odprawiany niż w kościele katolickim, co sprawia wrażenie bardzo "egzotycznego". W centrum znajduje się jeszcze wieża z dzwonami (jeden stoi pod wieżą), stacjonuje tam też biały kot, którego dokarmiałam :) Jest też przystanek autobusowy, niedaleko którego zatrzymuje się niebieska kolejka, która objeżdża pobliskie hotele przywożąc turystów. Silnik ma chyba od jakiegoś traktora, albo kombajnu, bo strasznie hałasuje :) Problemem było znalezienie sklepiku z pamiątkami lub kupienie pocztówek do wysłania. Naprawdę niewiele tam takich miejsc, jeśli gdzies coś było, co bardzo marny wybór. Warto podjechać trochę w górę, z głownego skrzyżowania są kierunkowskazy z napisami po grecku i z krzyżem. Pojechaliśmy, skręcając kilka razy i podjeżdząjąc pod stromą górkę, znaleźliśmy się pod piękną maluteńką cerkiewką/kapliczką. Nigdy byśmy tam nie dotarli gdyby nie te kierunkowskazy, nie widać jej z dołu :)
Jeździliśmy na różne plaże, jednak ta, która była najbliżej, była dla nas najlepsza i tam wracaliśmy. To, że kamienista, było tylko pozytywem :)
Epta Piges, to dolina, po której można pospacerować. Pojechaliśmy tam już dosyć późno, właściwie przejeżdżaliśmy tamtędy do domu i się zatrzymaliśmy po drodze. Nie mamy wielu zdjęć stamtąd, gdyż szczerze mówiąc rzeczywiście, tak jak mówił Voyager raczej nie warto tam jechać. Jest to dolina, gdzieniegdzie płynie woda, gdzieniegdzie stoi, ale z racji upałów nie było jej dużo. Uważam, że to miejsce jest przereklamowane, no chyba, że w porze wiosennej lub późnej jesieni jest tam urokliwiej. Jest wiele piękniejszych miejsc w Polsce... wrażenie zrobiły na mnie pawie, które się przechadzały po parkingu, zaraz przy wejściu. Te wielkie ptaszyska, podlatywały i obsiadywały drzewa. Nie mogłam się na nie napatrzeć :)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
disco.ibiza zapraszam serdecznie, paczaj ile tylko dusza zapragnie :))
-
weszłam na górę od samej szosy,i mimo zaprawienia w wycieczkach górskich,było ciężko;) choć nawet nie było upału strasznego. a plaża? zakochałam się w niej i na pewno wrócę,na szczęście nikt mnie nie przeganiał ;-) teraz chyba jeszcze raz przejrzę Twoją podróż,żeby porównać zdjęcia i wrażenia....
-
tak jak mowi Voyager, trzeba sié wracac tá samá drogá :) Dziékujé za komentarze i plusiki :)
-
da się tylko schodami
-
fajna podróż i ciekawie opisana podróż,zwłaszcza fragment o Tsambice :-) mam pytanie : czy z klasztoru da się jakoś zejść na plażę,czy trzeba się wracać?
-
Ciekawe opisy i dużo zdjęć. Dzięki.
-
super relacja :)
-
Tekstu tez sporo :-) Dzis juz wiecej nie dam rady, ale kiedys tu jeszcze bede musial wrocic :-)
-
Zdjec masz jak z podrozy dookola swiata :-)
-
Pojechać zawsze warto ;) Każdy inaczej widzi te same rzeczy i każdy inaczej odbiera. Ponadto, każdy zawsze zobaczy coś więcej lub coś mniej niż ktoś inny :) Każda wyprawa jest inna :) Dzięki, że zajrzeliście :))
-
Bardzo ładna relacja. Znam trochę Wasze przeżycia z wcześniejszych zdjęć (może nie był to liczniejszy zbiór, ale tematycznie szerszy) i widzę, że tutaj znkomicie przybliżasz, Skalimonka, wyspę Rodos czytelnikom i widzom - no, po prawdzie to już prawie nie ma po co jechać na Rodos po wnikliwym zapoznaniu się z tą relacją :-)
Smyk from team "Bajka & Smyk" -
Dziękuję Zosfik, to najmilszy komantarz jaki dostałam :))) Pozdrawiam również i zapraszam :))
-
Obejrzałam wszystkie zdjęcia, jestem zachwycona, zauroczona i pełna podziwu dla pracy włożonej w tę relację i galerię. Nie potrafię nic nowego dodać do komentarzy znawców i bywalców, ograniczę się tylko do +++++++++++++++.
Pozdrawiam i obiecuję zaglądnąć do innych Twoich podróży. -
Coś a propos dzisiejszej sytuacji w Grecji i poniższych komentarzy krąży obecnie w internecie:
"Obecnie jest możliwość adoptowania Greka za jedyne 500 euro.
Grek będzie robić za Ciebie wszystko, na co nie masz czasu:
Spać za Ciebie do jedenastej.
Chodzić za Ciebie na kawę.
Odbywać poobiednią sjestę.
Wieczorem siedzieć za Ciebie w knajpce.
Ja już adoptowałem i mam luz – mogę pracować od rana do wieczora!"
Pozdrawiam wszystkich. -
Zosfik, dziékujé :) Zapraszam serdecznie, zyczé Ci milego ogládania, jak równiez namawiam Cié do zerkniécia na reszté moich podrózy, pewnie tez Ci sié spodobajá :) Pozdrawiam :))
-
Świetna relacja z tej Waszej tygodniowej wyprawy. Czytałam z zainteresowaniem. A zdjęcia będę smakować jutro, bo już widzę, że warto poświęcić im więcej czasu. Pozdrawiam.
-
to spadam :)
-
Hehe, dziékujé :) Teraz jestes wolny :))))
-
Napracowałaś się, są opisy, mnóstwo zdjęć, duży +
-
Ja ? W niektórych miejscach nie byliśmy, byliśmy też w innych niż Wy. Rodos jest super, każdemu polecam kto nie był.
Tylko ten kryzys, strajki, ceny są mało zachęcające. -
No to jak już, to podzieliłbys się uwagami chociaż w jednym zdaniu :P
-
ja już :)
-
Nie marudzić, tylko oglądać :)))
-
duuużo oglądania:))
-
Zapraszam :)
-
no to będę miał kilka dni podróżowania :)
-
zawsze jest to, które ma najwięcej plusów, a jak mają po równo, to komentarzy, jak widać to jest najładniejsze :)
-
Właśnie, jak to sie stało, że akurat ona się znalazła tam? Czy to jest najładniejsze wstawione przeze mnie zdjęcie??? hehe
-
i sałatkę grecką masz na okładce :)
-
zwiedziliście bardzo dużo
-
W tydzień czasu pozamiatać skuterkiem tę wyspę i jeszcze odrobinkę odpoczywać to niezły wyczyn ;-). Dodatkowy PLUSIOR za opisy! :-). Pozdrawiam :-).
-
Dziękuję za plusiki, faktycznie jest tego trochę :) po trochu dacie radę :))
-
...w etapach - na raz będzie trudno ...
-
będzie co oglądać
-
Napracowałam sie szczerze mówiąc... ale jak juz mówiłam, jak już robić, to porządnie ;)
-
nie trzeba, sam widzę co się dzieje :) 530 zdjęć sporo :)
-
Haha, Właśnie skończyłam juz pisać i dodawać fotki i ją opublikowałam. Miałam też napisać własnie do Ciebie, że juz jest, ale widzę, że Ciebie nie trzeba zapraszać hihi :))
-
ale super, już się zabieram za oglądanie