2008-11-13

Podróż Jeden dzień nad morzem

Opisywane miejsca: Warszawa, Gdańsk, Sopot (444 km)
Typ: Inna
Pomysł przyszedł do głów nagle i zupełnie bez sensu. Nie obroniło by go absolutnie nic. Do Gdańska daleko, środek tygodnia, pogoda średnia, plan zupełnie absurdalny. A jednak jedziemy :)
Ja z tych płaczliwych jestem. Na dodatek, miesiąc przed wyjazdem oglądałam Człowieka z Żelaza, stocznia więc jest sporym przeżyciem. Same mury mnie kompletnie rozwalają. Te historie wypisane na nich doprowadzają mnie do łez. Żurawie, chmury i słońce - właściwie nie ma w nich nic niezwykłego, ale tam i wtedy są niesamowite.
  • Stocznia
  • Chmury
  • Przy stoczni
  • Przy stoczni
  • Mury stoczni
  • Mury stoczni
  • Mury stoczni
  • Przy stoczni
  • Stocznia

Z Gdańska do Sopotu kolejką jedzie się 20 minut. Wyścig z deszczem, żeby chociaż na chwilę wskoczyć do morza. Oczywiście, pierwszy krok na plaży i pierwsza kropla następują jednocześnie. Ale kto by się przejmował pogodą.

Na molo masakra - tłumy zasuwają w prawo, w lewo. Karmienie mew, kupowanie bursztynów, plastikowych piratów i korali z kamieni. Ale i tak słychać szum morza. 

  • Molo(ch)
  • Kwiaty u Beaty
  • Hmm
  • Ja nie wejdę?
  • Padlinożery
  • Kochanie, podaj suchara
  • I cisza wreszcie
I już. Wniosek? Warto uciekać na jeden dzień. Nawet jeśli wydaje się to bez sensu.

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. kuniu_ock
    kuniu_ock (25.03.2009 3:32)
    Hej:)
    Dzięki wielkie Kikk za tę króciutką podróż. Opisem tym oraz fotkami utwierdziłaś pewne me przekonania, co do których ostatnio zwątpiłem. Znów naszły mnie pewne myśli, wspomnienia, sentymenty.
    "Chmury i mury" - mam podobnie. Dzięki zwłaszcza za zdanie "Żurawie, chmury i słońce - właściwie nie ma w nich nic niezwykłego, ale tam i wtedy są niesamowite."
    Wiem, piszę zagadkowo, dziwnie może być to odebrane. Nie zraża mnie to jednak. Jest to bowiem moja poważna, wewnętrzna bitwa.
    Sorry więc, że wypisuję jakieś "bełkoty". Jednak pewne rzeczy, pewne sprawy i miejsca mają dla mnie ogromne znaczenie, a ta Twoja krótka recenzja krótkiej wyprawy właśnie w pewnej rzeczy mi pomogła.
    Dziękuję Ci za to, pozdrawiam :)
  2. kikk
    kikk (26.11.2008 18:03)
    Ja w Sopocie wtedy byłam pierwszy raz w życiu. Nie znam, ale ładnie. Chciałabym poza sezonem tam pojechać. Wiosną, albo jesienią, wtedy pewnie spokój i mniej plastikowych gadżetów.
  3. zfiesz
    zfiesz (20.11.2008 17:21)
    Sopot kocham! Wiem że zabrzmi to idiotycznie, ale jesli kiedys miałbym z własnej woli wrócić do Polski, chciałbym zamieszkać właśnie tam. Przez pięć lat zdarzało mi się bywać na Wosia Budzisza (Politologia UG), połazić trochę cichymi uliczkami z dala od Monciaka, zaliczyć kilka knajp, a nawet wspiąć na "sredniowieczne siedlisko"... Ostatnie wspomnienie... czerwiec tego roku, miły pan w informacji turystycznej wyjaśniający, że są ceny (hoteli) w sezonie, poza sezonem i ceny w Sopocie... i rzeczywiście, najtańszy jaki znaleźliśmy kosztował pięć stówek. To nic, że w Gdańsku czy Gdyni mieszka masa znajomych! Sopot to Sopot...