2010-05-08

Podróż Bangladesz

Opisywane miejsca: Bangladesz
Typ: Blog z podróży
Bangladesz

Bangladesz 2010-05-08

O Bangladeszu słyszymy tylko wtedy kiedy dzieje się tam coś złego. Kraj, który sam nie partycypuje w zanieczyszczaniu świata, płaci największą cenę za globalne ocieplenie i zmiany klimatyczne.164 miliony ludzi zamieszkują kraj o powierzchni ponad połowę mniejszej niż Polska. Jakby tego było mało powierzchnia lądu  kurczy się jeszcze w czasie pory deszczowej (od maja do września).

Nie odwiedzany przez tursystow prawie wcale a jeżeli już ktoś się tam pojawi, to jego osoba może wywołać sensację nie mniejszą niż wywołałoby pojawienie się UFO w centrum Dhaki -piętnastomilionowej stolicy



No właśnie, więc jak ja się tam znalazłem? Podróżując po Indiach moją trasę wytyczał bieg swiętej rzeki Ganges. Ostatnim przystankiem miała być Kalkuta, lecz kiedy już tam dotarłem pomyślałem, że co prawda jedna z odnóg Gangesu tutaj kończy swój bieg, ale prawdziwa delta jest gdzie indziej. O wizę postarałem się w mieście Agartala, stolicy  indyjskiego stanu Tripura, który bardziej przypomina  Birmę niż Indie.     Urzędnik starał się jak mógł, żeby mnie zniechęcić do odwiedzenia jego kraju, jednak byłem uparty i na drugi dzień pieszo, jako jedyna osoba wkroczyłem na granicę. Kiedy celnik ręcznie wpisywał moje dane do książki mogłem zobaczyć, że ostatnim turystą który przekroczył to przejście był Francuz i było to 2 tygodnie wcześniej. Formalności (łacznie z próbą wymuszenia łapówki) nie trwały dłużej niż 2 godziny i już byłem w Bangladeszu!


Rikszą rowerową dojechałem do miasta na stację kolejową. Kupiłem bilet (z miejscem stojącym) i usiadłem na dworcowej ławce. Popijając kawę, chrupałem krakersa i w pewnym momencie zorientowałem się, że wokół mnie dzieje  się coś dziwnego . Grupka mężczyzn zaczęła  mi się przyglądać . Nie przyglądać, GAPIĆ! Jako że tłum przyciąga następnych - bo każdy chce zobaczyć co się dzieje, już po chwili miałem wrażenie że wszyscy podróżni z dworca przyszli mnie oglądać. Takie drobne różnice kulturowe: u nas babcia powie ; „Jasiu nie gap się, to nieładnie”. Jasiu i tak się gapi ale robi to ukradkiem. Tutaj w gapieniu się nie ma nic złego. Ludzie zaczęli jakby na mnie napierać i wtedy kilku rezolutnych młodzieńców ruszyło mi na pomoc. Odgrodzili mnie i poprosili tłum ciekawskich o cofnięcie się a kiedy miałem już trochę przestrzeni oni sami stanęli w pierwszym rzędzie i zaczęli się gapić ! Jak gdybym był jakąś gwiazdą. I tak już było cały czas, gdziekolwiek się  pojawiłem ludzie byli zdziwieni i zaskoczeni. Ale zawsze przyjaźni i serdeczni .  Nigdy nie czułem się zagrożony. No prawie nigdy jako że w czasie kiedy byłem w stolicy dokonano zamachu stanu, rząd został obalony i wprowadzono stan wyjątkowy.W telewizji pokazywano zamieszki i palące się opony, wtedy bałem się i były to chwile kiedy żałowałem że się tam zlalazłem.      A potem wyszedłem na ulicę, popatrzyłem na twarze ludzi, życzliwe i przyjazne i wiedziałem że nie muszę zmieniać planów podróży.

Potem była delta.



Prawie połowę kraju stanowią delty takich rzek jak Brahmaputra, Ganges, czy Meghna, jest też  250 innych rzek które razem tworzą sieć 8-miu tysięcy żeglownych kilometrów. Podróż łodzią jest najlepszym sposobem na to, żeby podpatrzeć  jak wygląda życie w delcie.

W starej części Dhaki, w porcie nad rzeką Buriganga cumują łodzie popularnie zwane "rakiety". Jest ich cztery, wyprodukowane w 1929 roku są pozostałością po koloni brytyjskiej. Dwupoziomowe, napędzane przez dwa boczne koła łopatkowe dzielnie pokonują trasę Dhaka - Khulna. I w taką właśnie podróż się wybrałem.

Kiedy wchodziłem po trapie na pokład,  kapitan podszedł do mnie i powiedział, że mogę zaglądnąć do każdego kąta łodzi jeśli tylko mam na to ochotę.

Współtowarzyszem podróży, z którym przez dwa dni dzieliłem kajutę był jegomość, którego w myślach nazwałem Piratem z Karaibów. Nie mam pojęcia kim był, co robił i dokąd jechał. Pomimo tego, że nie byliśmy się w stanie porozumieć, nie przeszkodziło mu to w tym, żeby spiewać i opowiadać mi historie w języku bengali. Ja mu się zrewanżowałem historiami w języku polskim. I obaj byliśmy zadowoleni.

Nasza "rakieta"(nie wiem skąd ta nazwa, na pewno nie od prędkości) sunęła powoli, monotonnie mieląc wodę, a ja obserwowałem codzienne życie mieszkańców; ludzi pracujących na polach ryżowych, piorące, myjące naczynia i plotkujące na brzegu kobiety, bawiące się dzieci,mężczyzn  przewożących łodziami pasażerów i towary. Łodzie o rożnej wielkości- od jednoosobowych piróg do olbrzymich statków oceanicznych.  

Delta jest magicznym miejscem gdzie zacierają się granice między lądem a wodą.Pomimo tego że mieszka tam 100 milionów ludzi są jeszcze dzikie miejsca. To tu znajduje się największy las namorzynowy na świecie dający schronienie takim zwierzętom jak krokodyle czy tygrysy. W wodach Gangesu żyją też dwa gatunki delfina a kilka z nich miałem szczęście zobaczyć.



Kiedy dotarłem do miejscowości Cox's Bazzar powiedziano mi że za miastem jest piękny punkt widokowy. Potem ktoś inny spytał czy już tam byłem i widziałem piękną panoramę. Pomyślałem,  trzeba jechać ! Dojazd na miejsce, rykszą rowerową, zajął godzinę. Kupiłem bilety  dla siebie i kierowcy i  zaczeliśmy się wspinać pod górę po drewnianych schodach. Miejsce to musiało być popularne, bo dość spora grupa lokalnych turystów podążała razem z nami. Na górze było kilka drewnianych podestów widokowych. A sam widok? no cóż... pagórki porośnięte krzakami. A jednak ludzie jak urzeczeni wpatrywali się w krajobraz i głośno wyrażali swój zachwyt. Pomyślałem,  czy oni widzą coś innego niż ja? Mój mózg wyciągał z pamięci różne obrazy spektakularnych widoków i porównywał, rozglądnąłem się jeszcze raz: zakrzaczone pagórki!    I wtedy wszystko zrozumiałem i zrobiło mi się trochę wstyd i trochę przykro; oni po prostu nic innego nie mają w swoim kraju. Zatłoczone miasta, pola ryżowe, kanały no i te pagórki które kochają. Bo są. Bo są ich.



Mieszkańcy Bangladeszu mają głębokie przekonanie, że ludzie na świecie dobrze wiedzą co się u nich w kraju dzieje, znają nazwiska polityków, artystów, sportowców. Kiedy u nich są wybory- cały świat zamiera czekając na wyniki. Kiedy grają mecz krykieta - cały świat zasiada przed telewizorami. Wyjątkowi w swej megalomani. A może nie oni jedyni?

 



Nędza. Czy można ją stopniować? Czy można być biedniejszym od kogoś kto nie ma nic? Po jakimś czasie spędzonym w Indiach byłem przekonany że to najbiedniejszy kraj w Azjii, a potem w Bangladeszu powiedziano mi że dla nich Indie to raj o którym każdy marzy, bogaty kraj gdzie można znaleźć pracę.     Więc to nie Indie są najbiedniejsze, to Bangladesz. A potem już w Banladeszu, kiedy dotarłem do prowincji Chittagong dowiedziałem się, że mają tam problem z uchodźcami z Birmy! To znaczy że ktoś porzuca swój dom po to żeby się znaleźć tam gdzie i tak nie ma dla niego miejsca.


W 2006 roku Muhammad Yunus, bangladeski wykładowca ekonomii otrzymał  Pokojową Nagrodę Nobla za opracowanie i wdrożenie pomysłu mikrokredytu. Yunus założył Grameen Bank, udzielający mieszkańcom Bangladeszu niewielkich pożyczek na rozkręcenie drobnej przedsiębiorczości. Bank nie wymaga zastawów i najczęściej udziela pożyczek  grupowych w wysokości 12-15 dolarów (na osobę) w których cała grupa solidarnie poręcza spłatę zobowiązań każdego ze swoich członków. Model mikrofinansowania Grameen Banku zainspirował podobne przedsięwzięcia w wielu innych rozwijających się krajach i Komitet  Noblowski uzasadnił przyznanie nagrody stwierdzeniem: "nie będzie można osiągnąć trwałego pokoju, dopóki duże grupy ludności nie znajdą sposobu na wydostanie się z nędzy".  Klientami Grameen Banku najcześciej są kobiety. Może dlatego, że panie lepiej gospodarzą się pieniędzmi  a może dlatego, że kobiety są bardziej otwarte na zmiany?

Podstawą kuchni bangladeskiej jest ryż, soczewica, warzywa, mięso i ryby. Dla kogoś kto nie je mięsa problemem będzie fakt, że często jest ono już wcześniej dodane do potraw.  Ja sobie radziłem tak że wchodziłem do kuchni, unosiłem pokrywki garnków i palcem pokazywałem to co chcę zjeść. Co ciekawe, w tej części świata, obecność klienta w kuchni jest całkiem mile widziana, kucharz wtedy czuje się doceniony.


Ryksza rowerowa - najbardziej charakterystyczny widok w Bangladeszu. W samej stolicy jest ich około 400 tysięcy. Kolorowa, udekorowana  rysunkami i plastikowymi kwiatami jest jeżdżącym przykładem sztuki tego kraju. Obrazy malowane na rykszach często przedstawiają sielankowe wiejskie scenki, obrazy zwierząt, ptaków i kwiatów, gwiazdy kina Bollywood, graczy krykieta czy światowych polityków.Tematy malunków podlegają modzie i trendom, czasem opowiadają jakąś historię, zawsze porażają kolorami. Niektórzy spośród artystów malujących riksze są sławni i cieszą się w kraju renomą. Kierujący nimi to najczęściej mężczyźni i chłopcy, którzy przyjechali do miasta, z głębokiej prowincji, szukać pracy.

Pracując cały dzień zarabiają przeciętnie $ 4-5, połowę oddają za wynajęcie rykszy a z reszty muszą utrzymać siebie i wysłać coś rodzinie. Narażeni na złość spieszących się podróżnych, przeganiani przez policję muszą  też płacić haracz lokalnej mafi (mustans). Ryksza jest nie tylko narzędziem ich pracy, ale też ich domem. Spią w rykszach, tym samym chronią je przed kradzieżą. Każdy marzy by choć raz w roku odwiedzić swoją wioskę. Po to żeby naprawdę docenić ich pracę trzeba choć raz spróbować zająć miejsce kierowcy - ciężki wehikół, trudny do rozpędzenia, hamowania i manewrowania . Na drogach Bangladeszu panuje swoiste prawo dżungli - kto większy ten mocniejszy. Na szczycie w hierarchii są autobusy, potem ciężarówki duże i mniejsze, samochody osobowe, motoryksze no i ryksze rowerowe. Kiedy do przewiezienia trafi im się turysta dostają dodatkowej energii, uśmiechnięci pedałują mocniej i używają dzwonka jeszcze częściej (jeśli to możliwe). Pewnie zarobią parę groszy ekstra!


Jeżeli ktoś chciałby odwiedzić Bangladesz lepiej niech zastanowi się trzy razy. Kraj niespokojny politycznie, paraliżowany przez strajki generalne, przeludniony tak, że nawet na chwilę nie można się uwolnić od tłumu ludzi, podobno można dostać na tym punkcie jakiejś fobii. Dhaka jest najbardziej zanieczyszczonym miastem na świecie, powietrze nie jest tam dobre ani dla serca, ani dla płuc. Niesamowicie zatłoczone pociągi, przewracające się promy, kierowcy autobusów zachowujący się jak w czasie misji samobójczych- tak wygląda transport. Bangladesz nie ma też jakiś specjalnych atrakcji turystycznych jak  sąsiednie Indie czy Birma.To wszystko stwarza barierę którą trzeba pokonać, po to żeby znaleźć odrobinę piękna w tym kraju.

 Mnie się udało i dlatego tam wrócę.

http://vimeo.com/91988171

  • Sprzedawca kokosów
  • Przeprawa
  • Ktoś musi ustąpić  !
  • Gitarowcy
  • Z prądem
  • Zwózka słomy
  • Barka
  • Ciekawskie spojrzenia
  • Zmiana ról
  • Poranna toaleta
  • Udane zakupy
  • Niqab
  • Nie ma jak u mamy
  • Codzienne obowiązki
  • Prom pasażerski
  • Marynarze
  • Marynarz
  • Rozładunek
  • Dokerzy
  • Port w Dhaka
  • "Rakieta"
  • Pirat z Karaibów
  • Ruch w porcie
  • Czekając na przypływ
  • Nie załamuj się !
  • Niska woda
  • Piraci?
  • Rykszarz
  • Bez trzymanki
  • Kolorowa ryksza
  • Fryzjer
  • Święta?
  • Delta Gangesu
  • Magiczna Delta
  • Mapa

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. tykuspl
    tykuspl (20.12.2014 17:17)
    .
  2. tykuspl
    tykuspl (08.03.2014 17:32)
    Udało się po raz kolejny, właśnie wróciłem z miesięcznej podróży po Bangladeszu. Jak znajdę czas i natchnienie to coś wyskrobię -)
    Pozdrawiam.
  3. hooltayka
    hooltayka (28.02.2014 16:19)
    Bardzo ciekawy tekst i zdjęcia.
    Dobrze,że udało Ci się odnaleźć troszkę piękna w tym kraju.
    Pozdrawiam-)
  4. pt.janicki
    pt.janicki (27.08.2012 10:23) +3
    ...w sumie może to i dobrze, że są miejsca gdzie globalizacja się "nie sprawdza" ... :-) ...
  5. tykuspl
    tykuspl (27.08.2012 1:40) +3
    Czasem miałem takie wrażenie że jestem na innej planecie kiedy wszystkie moje wcześniejsze doświadczenia i umiejętności były nieprzydatne.
  6. pt.janicki
    pt.janicki (21.08.2012 13:41) +2
    ...podróż sentymentalna! Nie, nie chodzi mi o jej cel, ale o wielu kolumberowiczów, którzy komentowali piękne fotografie a już kontaktu z nimi nie ma ... :-( ...

    ...poza tym jeszcze jedna refleksja dotycząca nazwy statku "Rakieta". Może nie w szybkości "..mielenia wody..." należy doszukiwać się pochodzenia nazwy, a w przeznaczeniu do podroży międzyplanetarnych bo czasami można było odnieść wrażenie, że Twoje, Maćku, zdjęcia innej planety dotyczą ... :-) ...
  7. amused.to.death
    amused.to.death (13.01.2011 17:11) +3
    Super relacja!
    Dzięki za podzielenie się wrażeniami - to właśnie najbardziej mi się podoba, nie tylko zdjęcia, nie tylko pisanie gdzie byliśmy ale jeszcze własne odczucia na temat tego co widzimy.
    Szkoda tylko, że tak krótko.
    Jak długo tam byłeś?
    Ja bardzo lubię miejsca gdzie jest mało turystów - w sumie to, że są tak mało turystyczne często jest największą atrakcją:) więc nie dziwię się że chcesz wrócić.

    O mikrokredytach czytałam sobie już jakiś czas temu - nawet w polskich gazetach było na ten temat trochę artykułów. To właśnie zdumiewające jak niewiele trzeba czasami, żeby móc pomóc.
  8. wojtass83
    wojtass83 (12.01.2011 21:40) +3
    Świetna podróż i wielka dawka adrenaliny fajny opis i zdjęcia
  9. 23slawo
    23slawo (23.07.2010 20:42) +3
    Rewelacyjny tekst i zdjęcia. Wyprawa bardzo egzotyczna ale bardzo ryzykowna. Tak chyba musi być nie ma nic za darmo.
  10. slawannka
    slawannka (31.05.2010 22:59) +3
    Maciek, rewelacja! Fantastyczna relacja, nie spodziewałam się tego po poprzedniej megaskrótowej :) Przepiękne zdjęcia!
  11. tykuspl
    tykuspl (15.05.2010 20:47) +2
    Dziękuję Wam za zainteresowanie i komentarze.
    Jeszcze jedna ciekawostka odnośnie Gremeen Banku. Od 2008-go roku Grameen Bank rozpoczął swoją działalność w USA i cieszy się tam coraz większą popularnością.
  12. przedpole
    przedpole (14.05.2010 7:56) +2
    Gratuluję wyprawy.Egzotyka na całego.
  13. renataglin
    renataglin (11.05.2010 19:08) +2
    oficjalne 210 kg/os odpadów komunalnych w Polsce, faktycznie nie świadczy o tym, że jesteśmy czyściochami, a o tym, że bliżej nam w rozwoju do krajów biednych niż bogatych :)
    to, że mamy tak dużą ilość wysypisk, to druga kwestia, recykling u nas jeszcze raczkuje . Niemcy, Austria swoje odpady komunalne w ponad 90% "recyklingują", a my wyrzucamy gdzie się da lub faktycznie nielegalnie spalamy.
  14. zfiesz
    zfiesz (11.05.2010 17:00) +2
    świetny tekst maćku! takich właśnie bardzo mi tu brakuje. i, bynajmniej, nie chodzi o (niewątpliwą) egzotykę kierunku, ale ciekawe obserwacje.

    co do partycypacji w zanieczyszczeniu, jak słusznie zauważyłeś, to nie odpady z gospodarstw domowych (które w "trzecim świecie" i tak są wielokrotne "recyklingowane") są problemem, a właśnie przemysł, produkcja energii i, w krajach wysoko rozwinętych, transport.

    jesli chodzi o dane przytoczone przez renatę. wynikałoby z nich, że polacy są strasznie czystym narodem, z czym moglibyśmy się z dumą obnosić. niestety, czytałem gdzieś ostatnio, że rzeczywista ilość odpadów w polsce jest conajmniej trzykrotnie większa niż oficjalne liczby, wynika to, miedzy innymi, z jakichś absurdalnych przepisów, które umożliwiają samorządom (!!!) pozbywanie się śmieci, za pomocą firm, które wywożą je na nielegalne wysypiska (nie pamietam dokładnie, ale liczba tych ostatnich była przerażająca i kilkaset razy większa od wysypisk legalnych i w miarę "ekologicznych"). drugim czynnikiem zaniżającym oficjalne dane, jest tzw "domowa utylizacja", czyli spalanie śmieci (odnosi się to szczególnie do wszelkich plastików) w domowych piecach, albo zwyczajnie w ogniskach. ciekawe kiedy okaże się, że malejąca ilość śmieci przekłada się na pogarszanie jakości powietrza?:-)

    i jeszcze słówko o mikrokredytach... powalająca wprost jest świadomość, jak niewielkim kosztem można zmieniać na lepsze życie milionów ludzi! kilkanaście dolarów! taka forma walki z biedą nie jest co prawda tak spektakularna i medialna jak ogromne transporty żywnosci i wielkie akcje charytatywne, ale jakże skuteczna!

    dobrze że yunus znajduje naśladowców w całym swiecie rozwijającym się. jednocześne cieszy fakt, że coraz więcej jest inicjatyw rozwojowych wypływających właśnie z krajów biednych, a nie z bogatej północy. widać skuteczność tych ostatnich nie wykracza znacznie poza szum medialny
  15. rebel.girl
    rebel.girl (10.05.2010 21:36) +2
    świetnie, ciekawa relacja i fajne zdjęcia ;) moja znajoma była tam niedawno i bardzo mnie namawiała, ale chwilowo bangladesz musi odczekać swoje w długiej kolejce... ;) pozdrawiam! ;)
  16. city_hopper
    city_hopper (10.05.2010 16:15) +2
    Bardzo ciekawa relacja. Nie podkoloryzowana i wolna o autoprzechwał o niesamowitych przygodach. A do tego wiedza i konkret zamiast zachwytów nad 'klimatycznością', biedą i zasmarkanymi dziećmi. O Yunusie dowiedziałem się dzięki red. Bratkowskiemu. Cieszę się, że o nim napisałeś. Do tego zdjęcia są znakomitą ilustracją do tekstu. Naprawdę dzięki za Twoją relację :-).
  17. ye2bnik
    ye2bnik (10.05.2010 10:33) +3
    to co najbardziej zwraca uwagę, to pogodne twarze. Wszyscy się uśmiechają :)
  18. renataglin
    renataglin (09.05.2010 22:30) +4
    Egzotyczny kraj i podróż :) Zaskakuje uśmiech ludzi,mimo ogromu biedy i trudów życia.

    Odnośnie zanieczyszczeń : w ciągu roku Japończyk produkuje 1000 kg odpadów, Amerykanin około 864 kg, Niemiec 460kg, Polak 210 kg. W Polsce gdybyśmy ułożyli na długości 1 km odpady komunalne i przemysłowe (tych mamy coś ok 2 miliardów ton) wyszła by nam "górka" dwa razy wyższa od Mont Everestu.
  19. sagnes80
    sagnes80 (09.05.2010 20:31) +3
    świetna relacja :)
    gratuluję odwagi, bo nie wiem czy bym się na ten prom zdecydowała, bo z tego co słyszałam do wypadków dochodzi często.
  20. tykuspl
    tykuspl (09.05.2010 18:14) +2
    "urzywane" - nie używajcie sobie na mnie za ten błąd.
  21. tykuspl
    tykuspl (09.05.2010 17:55) +2
    Dzięki wszystkim za młie słowa!
    P.S. "partycypuje w zanieczyszczaniu świata";
    - Myślę ze brud i śmieci produkowane przez zwykłych ludzi nie są wielkim problemem.
    Monsun świetnie sobie z tym radził zanim wynaleziono plastik.
    Przemysł ciężki, chemiczny,elektrownie, kopalnie- tego w Bangladesz nie ma.
    W stolicy zanieczyszczenie spalinami jest olbrzymie jednak w całym kraju samochodów jest niewiele w przeliczeniu na mieszkańca(chyba sprawiedliwe przeliczenie).
    Do transportu lokalnego urzywane są ryksze, które są chyba najbardziej przyjazne środowisku(daje to również pracę wielu ludziom) a transport wodny jest najtańszy przez co najmniej szkodliwy.
    Pozdrawiam, M
  22. tusiaiwojtek
    tusiaiwojtek (09.05.2010 14:51) +3
    Miejsce zupełnie nieobecne w świadomości turystów, a nawet dużej części podróżników (jeśli przyjmiemy stopniowanie turysta < podróżnik). Gratulujemy samozaparcia, odwagi i ciekawej relacji.
  23. milanello80
    milanello80 (09.05.2010 14:37) +3
    Swietna relacja z miejsca cholernie egzotycznego, świadczy o tym choćby znikoma popularność tego kierunku. Dla mnie Bangladesz funkcjonuje jedynie w świadomości, nigdy nie rwałem sobie resztek włosów by tam pojechcać i nawet po Twojej cudownej relacji czynić tego nie zamierzam. Wartością tej części świata są ludzie, pogodni, uśmiechnięci, otwarci na innych. Doświadczyłem podobnego entuzjastycznego przyjęcia choćby na Sri Lance. Szkoda tylko, że zbytnio atrakcji przyrodniczych dla nienasyconego pięknem świata, oka, tam nie ma.
    P.S. Z jednym się nie zgadzam, że ten" kraj sam nie partycypuje w zanieczyszczaniu świata". Nie byłem w Bangladeszu, ale wiadomym mi jest, że kraje Trzeciego Świata, więc i Bangladesz, znacząco uczestniczą w zaśmiecaniu świata. Brud, śmieci są tam wszechobecne, widać to zresztą na kilku Twoich zdjęciach :)
  24. s.wawelski
    s.wawelski (09.05.2010 6:59) +1
    Ooo, widze, ze zaczynasz sie z nami dzielic swoimi wspomnieniami z dalekich podrozy :-)