Podróż Gruzja
Zakręty wiją się jak wąż, a droga wspina się mozolnie. Zura, nasz kierowca, nie zważa na to zupełnie, w każdą serpentynę wpada z impetem. W ostatniej chwili, tuż nad przepaścią, gdy serce mam już w gardle, zwalnia, byśmy nie spadli w przepaść. Nie ma żadnych barierek ani znaków ostrzegawczych, przepisów też nikt nie przestrzega.
Gruzińska Droga Wojenna (nazwana tak przez Rosjan w XIX w.) wiedzie na północ kraju przez ośnieżone nawet latem zbocza Kaukazu. W czasie każdej wojny, która wybucha u stóp tych ogromnych gór, wąski pas podziurawionego do granic możliwości asfaltu, łączącego Południe z Północą, to klucz do sukcesu. Droga Wojenna jest jak brama. Gruzini strzegą jej ze wszystkich sił, a wrogowie - od Persów, Rzymian i Mongołów poczynając, na Rosjanach kończąc, co jakiś czas próbują forsować. To tędy najwygodniej i najszybciej dostarcza się broń, dociera do północnej granicy Gruzji, przekracza Kaukaz. Tak było i w czasie niedawnej wojny Gruzji z Osetią Południową i Rosją, gdy droga znów została zamknięta dla cywilów. Krzepki Zura zna, na szczęście, nie tylko historię górskiego szlaku, ale też każdy jego metr. Ta wiedza jest tu o wiele bardziej potrzebna! Gruzin co dzień jeździ swoim busem z Tbilisi do Kazbegi, wioski przy granicy z Osetią Północną i Czeczenią, skąd do Groznego jest tak samo blisko jak do gruzińskiej stolicy.
Ciąg dalszy podróży Agnieszki Siekierskiej po Gruzji - na serwisie Logo24