Należałoby teraz opowiedzieć o gościnnej Gemonie...
Gemona del Friuli (Glemone w dialekcie friuli) to niewielkie miasteczko położone na południe od wzgórz Carnia.
W 1976 roku zostało niemal całkowicie zniszczone przez trzęsienie ziemi, które kilkoma wstrząsami od maja do września zdewastowało Friuli. W Gemonie zginęło wówczas ponad 1000 mieszkańców. Niezwykle ciekawe nagranie na ten temat znajduje się tutaj. Chłopak nagrywał właśnie na magnetofon przez mikrofon muzykę Pink Floyd, kiedy nastąpił wstrząs. Powstał w ten sposób unikalny zapis...
Po trzęsieniu ziemi natychmiast wzięto się za odbudowę miasta i całego regionu. Chodząc po Gemonie często widywałam zdjęcia - bezpośrednio po trzęsieniu - i teraz...
Mnie z historią Gemony i Friuli wiąże coś niewypowiedzianego... W 1976 roku byłam przecież w Cison di Valmerino (Veneto), całkiem niedaleko, a w sierpniu wracałam pociągiem z Rzymu do domu. Kiedy pociąg stał w Udine pamiętam, bałam się - wiedziałam, że to zdarzyło się niedawno trzęsienie ziemi. A przecież najsilniejszy wstrząs miał nadejść dopiero we wrześniu...
Dziś Gemona to spokojne, ciche miasteczko - dużo bardziej ciche oczywiście bez nas. Uliczki są czyste, trotuary wypolerowane, błyszczące, czasami ma się wrażenie, że zostało odrestaurowane z pewną przesadą... Na wzgórzu o stromych zboczach położone jest wiernie odbudowane zabytkowe centrum. Odbudowano także romaństo-gotycką katedrę.
Chodząc po mieście trzeba cały czas się wspinać lub schodzić...
Na północ od Gemony, po obu stronach zimnej rzeki górskiej Tagliamento znajduje się Carnia, przechodząc na wschód w Alpi Carniche (Alpy Karnijskie), a na zachód w Alpi Giulie (Alpy Julijskie) - całkiem nie znane nawet Włochom.
Gemona jest ładnym, ciekawym miasteczkiem. Muszę przyznać jednak, że mieszkając tam 5 tygodni, nie dysponując samochodem czasami miałam ochotę gdzieś się wyrwać...