Podróż Pantelleria - moje czarne marzenie... - Lecąc do Trapani



Odlatuję nie zrażona głodem, upałem, niewygodami, bólem nóg, po prostu niczym. Skóra mnie pali, poparzone przez opuncje wargi puchną, nogi ... o nogach lepiej nawet nie wspominać... A ja już marzę, co zrobić żeby tu przyjechać na dłużej.  Czuję, jakbym zjadła jeden, ale za to niezwykle smakowity owoc z rajskiego drzewa.. Chcę jeszcze!!!

Jest tu tyle jeszcze cudów do zobaczenia, tyle miejsc gdzie można dotrzeć, jak nie piechotą, to może na rowerze, może motorino, a przede wszystkim - łódką opłynąć wyspę... Przyjechać tu na kilka dni, spać w dammuso, spenetrować wybrzeża i wnętrze wyspy, znaleźć to wszystko na co nie udało mi się trafić.

Lecę nad morzem, a pode mną znów Egady, tym razem w blasku zachodzącego słońca... Zmęczona do granic wytrzymałości, spalona słońcem, skłuta kolcami opuncji, owiana na szczęście delikatnym dziś wiatrem, cała obolała i ... i do bólu szczęśliwa... 

Kto wie czy, i kiedy... Ci vediamo, Pantelleria...?

(dalszy ciąg wędrówki po Sycylii w podróży Moja Sycylia)

  • Favignana i Levanzo w zachodzącym słońcu
  • z lewej Marettimo, z prawej Favignana
  • Favignana