19.04.2009r. Rzeka w okolicach Katmandu Rano po śniadaniu wyruszamy za miasto na spływ rzeką. Wykupiliśmy spływ pontonami po rzece w pobliżu Katmandu. Po 2 godzinach jazdy byliśmy na miejscu. Stanęliśmy nad brzegiem rzeki. Płynąć miało dwanaście osób. Troje Nepalczyków z obsługi spływu po jednym na każdym pontonie, Nas było sześcioro: trzech mężczyzn i trzy kobiety. Nepalczyk udzielał nam instrukcji: jak należy zachowywać się w pontonie, jak wiosłować, co robić, gdy ponton zalewać będzie fala. Dostaliśmy kamizelki ratunkowe, kaski i krótkie wiosła. I już po chwili byliśmy w pontonie. To, co nas w pierwszej chwili zaskoczyło to woda, była w miarę ciepła. Ruszyliśmy. Z Adamem siedziałem na dziobie. To my pierwsi mieliśmy stawić czoło falom i wirom. To w nas pierwszych uderzała woda. To my, szaleńczo wychylając się za burtę, najwięcej wiosłowaliśmy. Lecz miejsca na przedzie pontonu, choć eksponowane, pozwalały się dobrze trzymać. Siedząc dalej z tyłu, na chybotliwej burcie pontonu, z powodu gorszego oparcia było się bardziej narażonym na zepchnięcie przez falę. Nasz ponton początkowo płynął po spokojnej wodzie, jednak już wkrótce wyrosły przed nim fale. Pierwszy kontakt z żywiołem nieco wszystkich zaskoczył. Nikt nie spodziewał się, że spływ będzie aż tak gwałtowny. Ponton, pędząc szybko z nurtem rzeki i przyspieszany przez nasze wiosłowanie wpadł na fale. Uniósł się na pierwszej z nich i poleciał stromo w dół. Wtedy wpadliśmy na następną. Fala przetoczyła się po pontonie. Wszyscy byliśmy mokrzy. Z tyłu poganiał nas głos Nepalczyka: Wiosłować! Szybciej! Szybciej!. Ponton podskakiwał przez następne fale. W połowie spływu była chwila na odpoczynek i zrobienie zdjęć. Aparaty mieliśmy zamknięte w beczce na pontonie. Druga połowa spływu była fantastyczna. O mało nie wypadłem z pontonu. Gdy dopłynęliśmy do brzegu, po zmianie odzieży wyruszyliśmy autobusem do Parku Chitwan. Królewski Park Narodowy Chitwan. Parki narodowe Taraju od wieków słyną jako doskonałe miejsca do obserwowa­nia dzikiej przyrody i tym samym przyciągają gości z całego świata.  Najłatwiej dostępny jest Królewski Park Narodowy Chitwan. Jego obszar zalicza się do najbogatszych pod względem przyrodniczym terenów Azji, a jego dumą są porośnięte wysoką trawą największe zachowane siedliska zwierzyny. Teren parku był wcześniej rezerwatem łowieckim rządzącej dynastii Ranów. Park Narodowy zajmuje nisko położoną dolinę pomiędzy łańcuchami Śiwalik i Mahabharat. Odwadniają go dwie główne rzeki, Narajani i Rapti. Do końca lat 40. były to tereny słabo zaludnione, przeważnie przez członków ludu Tharu, którzy prawdopodobnie uodpornili się na miejscową odmianę malarii. Po wyeliminowaniu malarii, w Chitwanie wycięto lasy i zaczęto uprawiać ziemię, a liczba mieszkańców w ciągu niespełna 10 lat zwiększyła się trzykrotnie. Problemem stało się wówczas kłusownictwo. Ginęły zwłaszcza nosorożce, ze względu na cenne rogi. W 1964 r. ustanowiono rezerwat i wysiedlono albo przesiedlono znaczną liczbę mieszkańców. W 1976 r. terytorium parku Chitwan zwiększono do obecnych i rozmiarów - 1040 km3. Po przyznaniu koncesji na działalność prywatnym organizatorom safari i wybudowaniu hoteli turystycznych, na terenie parku turystyka zaczęła się rozwijać w przyspieszonym tempie. Duże zwierzęta zamieszkują przede wszystkim gęste lasy i wysokie trawy równin; zalewowych. Najlepiej oglądać je z grzbietu dobrze wytresowanego słonia – wszystko widać, a zapach olbrzymiego zwierzęcia zabija zapach człowieka poza tym nosorożce lubią bagniste tereny i na niektóre obszary można się dostać wyłącznie na grzbiecie słonia. Jest to także najbezpieczniejszy sposób oglądania tych zwierząt, podobnie jak tygrysów, gaurów i baribali. Każdy z siedmiu hoteli turystycznych i baz namiotowych działających na terenie parku ma zezwolenie na utrzymywanie własnej stajni słoni. Sławny Tiger Tops Jungle Lodge i związana z nim baza namiotowa są najlepszymi obiektami turystycznymi w tym rejonie, powstałymi w 1965 r., jeszcze przed ustanowieniem parku narodowego. Słyną z najlepszych na świecie stanowisk do obserwowania dzikiej zwierzyny, a także jako gospodarze Mistrzostw Świata w Polo na Słoniach (World Elephant Polo Championship). Innym sposobem na obserwowanie jeleni, dzików, nosorożców oraz, rzadziej, tygrysów, panter i wargaczy jest wyprawa samochodem terenowym. Nie wol­no jednak poruszać się w parku po zmierzchu. Po przyjeździe do Chitwan i zakwaterowaniu. Odpoczynek, zwiedzanie parku wokół hotelu. Po południu samochodem pojechaliśmy nad rzekę. W łodziach wykonanych z drzewa / dłubanka / popłynęliśmy podziwiać krajobraz Parku i spotkać krokodyle i słonie. Potem poszliśmy do Ośrodka Hodowli słoni. Były tam matki z młodymi.

  • Płyniemy po rzece w poblizu Katmandu
  • Płyniemy - jest pięknie
  • Płyniemy - jest pięknie
  • Wyruszamy z Katmandu do Chitwan
  • Kolorowe kwiaty w parku przy hotelu w Chitwan
  • Kolorowe kwiaty w parku przy hotelu w Chitwan
  • Restauracja hotelowa
  • Przez środek wsi Chitwan idą wielbłądy
  • Będziemy płynać na spotkanie z krokodylami
  • Zajmujemy miejsca w łódkach
  • Grzbiet spiącego krokodyla 3 m od nas
  • Ośrodek hodowli słoni -  największy smyk wsród małych słoni
  • Tata słoń