Miasto wydaje się zminiaturyzowaną wersją Edynburga. Na wysokiej skale wznosi się ogromny zamek, a brukowane uliczki sprawiają, ze jest ono bardzo podobne do stolicy. Wjeżdżamy krętą uliczką na parking pod samym zamkiem. Już stąd widać piękną panoramę otaczających miasto wzgórz i doliny rzeki Forth. Oczom naszym ukazuje się ogromny Wallace Monument wznoszący się na Abbey Craig. Nadciągają ciężkie, ołowiane chmury. Zaczyna siąpić deszcz. Sterling to piękne historyczne miasto w którym pod koniec 13 wieku odbyła się wielka bitwa z udziałem Anglików, których odparli waleczni szkoccy rycerze pod wodzą Williama Wallacea. Rozkwit miasta przypada na wiek 15, wtedy gdy zamek staje się ulubioną rezydencją Stuartów. To tu koronowano Marię Stuart, a w Church of the Holy Rood (Kościele Świętego Krzyża) na króla Szkocji ukoronowano jej syna, Jakuba VI, roczne dziecko, w imieniu którego regenci zarządzali królestwem. Był on pierwszym królem Anglii z dynastii Stuartów doprowadzając do unii personalnej obu państw. Miejskie mury obronne otaczające dawne centrum miasta pochodzą z 16 wieku i miały chronić miasto przed brutalnymi zalotami Henryka 8, który w młodziutkiej Marii upatrywał synowej.
Spacerujemy po mieście, zaglądając w zakamarki i podwórka. Mijamy stare więzienie, pałace, kamieniczki w których znajdują się kawiarnie i puby. Jak w każdym chyba szkockim mieście znajduje się i tu pomnik jednorożca, który jest w herbie Szkocji. Król Jakub dodał jednorożca do herbu Wielkiej Brytanii. Napięte stosunki angielsko-szkockie długo symbolizowane były przez jednorożca i lwa, które jak głosi legenda pozostawały we wrogich stosunkach. Na jednym z pomników uwieczniono tu Rob Roya, takiego szkockiego Robin Hooda, albo bliższego naszym sercom Janosika :)
Obecnie Stirling to również duży ośrodek akademicki, miasto pełne młodych ludzi, któremu warto poświęcić chociaż jeden dzień:).