Po południu jedziemy jeszcze do Jackson Hole, a to już miasteczko typowe dla narciarzy. Kilka wyciągów, z których najbardziej znany to Jackson Hole Tram. Jazda zajmuje jakieś 14 minut, nowymi wagonikami, które wyciągają nas na wysokość ponad 10000 ft.
Dodam tylko, że wjazd kolejką był prezentem urodzinowym dla mojej żony, która rozczulona zapytała - o kochanie pamiętałeś?
- Pewnie kochanie, że pamiętałem, jakże mógłbym zapomnieć. (w umyśle zaś błogosławiłem naszą klasę, za niezapominajkę) :)
Z Jackson Hole udajemy się w stronę lotniska na świetną sesję zdjęciową boeingów na tle gór. Jak się skończyło już wiecie, a ja nie chcę się denerwować bo mi lekarz zabronił.
No i po kilkunastu minutach jesteśmy prawie na wylocie. Jeszcze tylko mały piknik, kilka minut na bizony, które się pojawiły na trasie i wracamy do Chicago. Przed nami prawie dwa dni drogi powrotnej, ale co tam wakacje się udały.