Do Durbanu dotarlem busikiem ze Swazilandu, tuz przed zmrokiem. Poniewaz moj hostel znajdowal sie w centrum postanowilem do niego dotrzec pieszo. Obylo sie bez problemu. Malo tego juz po zmroku poszedlem szukac w okolicy bankomatu i czegos do zjedzenia. Nie takie to RPA straszne, choc oczywiscie to Durban a nie Joburg.
Kolejnego dnia zwiedzalem centrum, przeszedlem sie od Akwarium az do nowego stadionu. Wszystko juz "prawie" wykonczone, a jak wiadomo prawie robi duza roznice. Wszedzie widać rolki trawy, albo wlasnie rozlozone na trawnikach albo jeszcze rozwozone ciezarowkami.
Kolejnego dnia zwiedzalem centrum, przeszedlem sie od Akwarium az do nowego stadionu. Wszystko juz "prawie" wykonczone, a jak wiadomo prawie robi duza roznice. Wszedzie widać rolki trawy, albo wlasnie rozlozone na trawnikach albo jeszcze rozwozone ciezarowkami.