...czyli jak dojść na plażę nie skacząc z klifu.
Wstaliśmy rano w doskonałych humorach. W końcu też znalazłam sposób na moje zbyt długie spanie, bo poranny upał niczym budzik sprawia, że o 8.00 zamiast o leżeniu w łóżku marzę o kąpieli. Wspaniale! po śniadaniu wybieramy się na poszukiwanie oceanu, a dokładniej miejsca gdzie nie tylko będziemy mogli go podziwiać ze znacznej wyskości klifów ale również dotknąć, choć trzeba przyznać, że to widok niezwykły kiedy stoi się na urwisku i patrzy w ten bezkresny błękit, rozciągający się aż po sam horyzont. Po półgodzinnych poszukiwaniach odnajdujemy niezwykłą plażę otoczoną ścianami czerwonych klifów. Gorący piasek parzy w stopy, a krystaliczna woda daje przyjemny chłód i ukojenie. Nie wiem jak wygląda raj, ale wiem już jak chciałabym żeby wyglądał, bo znajleźliśmy się w miejscu tak niezwykłym, że trudno nam było uwierzyć w jego istnienie.