Podróż W tym roku na KRECIE - W tym roku na KRECIE



Dawno temu za wzór błyskotliwej gry słów uważałam szkolny dowcip: „Gdzie spędzasz wakacje?” - pyta pchła koleżankę „Ja? W tym roku na KRECIE”. Chociaż z biegiem lat w dowcipach przywykłam cenić nieco inny rodzaj skojarzeń, a studium wykonalności pchlich skoków pod ziemią nijak mi nie wychodzi, Kreta wciąż pozostaje na czele rankingu letnich destynacji.

Ale nie ta hotelowa all inclusive; nad głową wolę całe niebo niż pięć gwiazdek. Prawdziwa Kreta zaczyna się tam, gdzie na wypielęgnowane trawniki wkraczają zastępy dzikich kóz, systematycznie pożerających sterczące jeszcze gdzieniegdzie źdźbła.

Ale kóz się na Krecie raczej nie szanuje…

Przykład idzie z góry: sam Zeus, wykarmiony z koziego rogu obfitości, miał później obedrzeć ofiarną mamkę ze skóry i zrobić z niej męską galanterię. Nic dziwnego, że sympatyczne skądinąd zwierzątka wolą chodzić własnymi ścieżkami, a cokolwiek przybrudzony rogaty łeb z oczami, w których – przysięgłabym – jest tęsknota za morzem, często wygląda zza zakrętu w najmniej spodziewanym momencie. Ot, choćby na zwiniętej w serpentynę drodze do wąwozu Aradena, nad którym czworonożne outsiderki zagospodarowały dla swoich potrzeb pokaźnej wielkości opuszczone miasteczko. W ogóle podróż po Krecie to oczy dookoła głowy i…

…ręce do góry!

Im dalej na południe, tym przydrożnym znakom bliżej bowiem do durszlaka. Broń jest podobno na stanie w każdym szanującym się gospodarstwie, a radosna kanonada wieńczy większość męskich imprez i – koniecznie – każde wesele. Dziękuję w myślach, że wyspiarski temperament znajduje upust w destrukcji Bogu ducha winnych tablic, ale na wszelki wypadek na każdy głośniejszy dźwięk odruchowo wciągam głowę w ramiona, podziwiając kolejny…

…śliczny domek dla ptaszków…

…a w nim siedem małych buteleczek, siedem małych słoiczków i siedem małych świeczników. STOP! Maleńkie kapliczki przy drogach ostrzegają, że w tym miejscu jakiś pobożny a prowadzący z fantazją Grek zachodnią bramą zstąpił do Hadesu i - wprzód przepłynąwszy Styks – biesiaduje gdzieś na Polu Elizejskim. Rodzina dostarcza zaś jadło i napój, żeby darmozjad nadmiernie nie obciążał boskiej kieszeni.

A najlepsze kwatery…

…wspomniany Grek znajdzie przy drodze do Hora Sfakion. Skromne, zacienione i z widokiem na morze, zachęcają do odpoczynku… wiecznego. Starannie dogląda ich cichy pop, raz po raz znikający za drzwiami malowniczej kapliczki – tak błękitnymi, że zdają się prowadzić wprost do nieba. A jeśli zapukać…

Knock, knock… knocking on heaven’s door…

…otwiera podobno sam Minos, zasiadający w boskim trybunale. Stary król z uwagą waży uczynki i kieruje delikwenta do dalszej weryfikacji. Swoją drogą ciekawe, jak orzekał w sprawie rekonstruktorów swojego pałacu? Dziś Knossos przedstawia sobą bowiem wszystko, co Grekowi z zasady obmierzłe. Zdeptany milionami stóp labirynt, betonowe drążone kloce udające drewno i olejne malowidła… brrr… na samą myśl kłębek się Tezeuszowi zwija w kieszeni. A swoją drogą…

Czy Kreteńczyk w ogóle zasługuje na niebo?

Na pierwszy rzut turystycznego oka – raczej trudno mu na nie zapracować. Gdy tylko bowiem słońce wzniesie się nad horyzont, pojedynczo i grupkami ze wszech stron nadchodzą lokalni dżentelmeni dzierżący pod pachą domowe krzesła różnej maści. Tak wyekwipowani, zajmują co lepsze miejsca na skwerkach, placach i ... jezdniach, i do końca dnia dyskutują na bieżące tematy, podśpiewują albo… obgadują turystów.

Jeśli jednak przepustką na drugi brzeg Styksu miałyby być umiejętności kulinarne, Charon nie nadążyłby z kursami.

All inclusive po grecku

Kreteński jadłospis niewiele ma prawdopodobnie wspólnego z bezpieczeństwem i higieną żywności i żywienia. Z przyjemnością konsumpcji – wszystko. Jest więc tłusty do granic nieprzyzwoitości jogurt, czosnkowe tzaziki, tradycyjna sałatka w żadnym punkcie nie przypominająca warzywno-nabiałowej mamałygi dostępnej w Polsce; jest rozlewana do plastikowych butelek, smakująca żywicą Retsina i z beczki lana oliwa; są wreszcie ryby i ośmiorniczki, krewetki i małże, a do tego wszystkiego – nieprzebrane bogactwo oliwek. Prawdziwym przebojem są jednak kiełbaski spod lady, które groźnie wyglądający rzeźnik z przydrożnego sklepu w Nomikiana wydaje tylko zaufanym klientom.

Podsumowując więc: tak, Kreteńczyk zasługuje na niebo.

Za spokój ducha i leniwą radość życia, która łatwo się udziela.

A tym bardziej na niebo zasługuje zaganiana przez 12 miesięcy Polka. Na całe 4 vouchery…

No bo gdzie można spędzić wakacje? – W tym roku najlepiej na KRECIE.

  • Przydrożna kapliczka 1
  • Heaven's door 2
  • Kozi punkt widokowy 2
  • "Postrzelone" znaki
  • Przydrożna kapliczka 2
  • Kozi punkt widokowy
  • Przydrożna koza 2
  • Aradena - kozie miasto
  • Przydrożna koza 1
  • Knossos 1
  • Heaven's door 1
  • Morze
  • Greckie wyspy z lotu ptaka
  • Kreta 2
  • Kapliczka w Chanii
  • Heaven's door 3