Dlaczego? Bo to najbardziej "arabskie" miasto w Andaluzji (nie jest to tylko moje zdanie).
Dlaczego nie? Jest mniejsza niż można się spodziewać. Architektura nalezy do dosc monotonnych - wszystko wygląda tak samo, nawet w dzielnicy żydowskiej. Cordoba jest położona już daleko od wody, więc jest jeszcze bardziej gorąca i sucha.
Co do zobaczenia na miejscu? Meczet (jest absolutnie niepowtarzalny, nie do pomylenia z niczym innym), Synagoga, Alcazar, różnorakie ruiny - z różnych okresów, strasznie dziwne muzeum Vivo de Al-Andalus, gdzie zebrane są przedmioty inspirowane lub pochodzące z okresu islamskiego (bilety sprzedaje pani w turbanie na głowie, ostrym makijarzu, z papierosem w ustach).
Czego o Cordobie nie znajdziesz w przewodniku? Zdania o pani w turbanie, ostrym makijarzu i z papierosem w ustach. Jak się jest dla pani miłym, to się potem dopytuje, co się najbardziej w muzeum podobało.
Prawdziwy przebój: Hammam, czyli banos arabes, czyli łaźnie arabskie. Niegdyś było ich w Cordobie kilkadziesiąt, zostały jedne. Klimatyczna muzyka, tradycyjne trzy sale (z zimną, letnią i ciepłą wodą), sauna, świece, masaż... A wszystko to za jedyne 32 euro na dobre zakończenie wycieczki po Andaluzji.