Sacrum i profanum – Fatima Shopping Center I wszedł Jezus do świątyni, i wyrzucił wszystkich, którzy sprzedawali w świątyni, a stoły wekslarzy i stragany handlarzy gołębiami powywracał. I rzekł im: Napisano: Mój dom został nazwany domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców I przystąpili do niego ślepi i chromi w świątyni, a On ich uzdrowił. Mat 21, 12-14 Profanum Jedziemy w kierunku Fatimy. Nareszcie udało nam się złapać stopa, co na Portugalię nie jest rzeczą łatwą. Jaka będzie ta osławiona Fatima? Co tam zobaczymy? Czy uda nam się w pełni oddać klimatowi i atmosferze miejsca? Z niecierpliwością rozmawiam z kierowcą. Mówi, że Fatima to tłum turystów, fotografów, a miejscowi są jednymi z bogatszych ludzi w kraju. Ciekawe czy ma rację. Wreszcie dotarłam tam, gdzie od początku wyprawy chciałam być. Wysiadamy przed placem, na końcu którego znajduje się sanktuarium. Pełno ludzi, przeróżnych – zwykłych turystów, prawdziwych pielgrzymów, wycieczek autokarowych. Rozbijamy namiot za Sanktuarium i idziemy do miasteczka. Po dwustumetrowym spacerze doznajemy szoku. Wielkie centrum handlowe w postaci sklepików, straganów i stoisk rozciąga się po horyzont. Tak przynajmniej twierdzi Leszek, który dzięki temu, że jest znacznie wyższy, widzi cokolwiek znad ogromnego tłumu. Można tam kupić wszystko począwszy od matek boskich różnych rozmiarów skończywszy na małych plastikowych aparatach fotograficznych. Matki Boskie Fatimskie zależnie od wielkości są w różnych cenach. Najmniejsza jaką widzieliśmy, miała 10 cm, a największa 2 m. (większa niż naturalna). Na straganach wiszą pęki różańców różnokolorowych, zwoje łańcuszków i medalionów na rzemykach. Ponadto reklamowane są gigantyczne świece intencyjne, które pielgrzymi kupują i zapalają podczas procesji lub pod ścianą modlitw. Nie dość, że wszystkie są takie same , to na dodatek śmierdzą i potwornie kopcą. Witryny sklepowe zastawione są opisanymi figurkami i najróżniejszymi obrazami świętych. Wszystko ocieka złotem, przytłacza przepychem, sprawia wrażenie nachalnego i zbyt pretensjonalnego. Przechodząc obok sklepików, z jednego obrazka mruga do Ciebie Pan Jezus w koronie cierniowej, a z drugiego Matka Boska Fatimska. Od razu robi się przyjemniej na duszy. Lubiący pisać, mogą zaopatrzyć się w długopisy, które ustawione do pisania mają na sobie wizerunek Matki Fatimskiej, natomiast po odłożeniu go na biurko, wizerunek znika. Dzieci też mają w czym wybierać – gry elektroniczne, pistolety, prztykawki (dobre w użyciu podczas mszy ;)), piłeczki, lalki, aparaty fotograficzne z różowego lub żółtego plastiku, skakanki i wiele innych, interesujących kiczowatych zabawek. Odnoszę wrażenie, że wszystko co tu jest do kupienia dawno już straciło swoją wartość religijną, a kupujący traktują je jako zwykłe, kolorowe pamiątki. Wokół tego “centrum targowego” znajduje się, chyba najdroższe w Portugalii, “centrum gastronomiczne” w postaci restauracji i kawiarni. Wszystko to, jak na rangę tego miejsca nie wygląda najlepiej. Nie wywiera też najciekawszego wrażenia, przynajmniej na mnie. Po trzech dniach spędzonych w Fatimie, czuję niedosyt i nie spełnione oczekiwania. Duch Każdy człowiek nie jest tylko samym sobą. Jest także niepowtarzalnym, całkiem szczególnym i w każdym wypadku ważnym i godnym uwagi punktem, w którym krzyżują się zjawiska świata...Dlatego historia życia każdego człowieka jest ważna, wieczna i boska. Dlatego też każdy z nas tak długo jak żyje, wypełnia wolę przyrody, każdy jest cudowny i godny uwagi. W każdym człowieku duch przyjmuje postać, w każdym cierpi stworzenie, w każdym krzyżowany jest Zbawiciel. H. Hesse Nad asfaltową płytą placu unosi się rozgrzane powietrze, wprawiając wszystko w drżenie. Wieża sanktuarium wydaje się tylko złudzeniem. Powoli ogarnia nas fala ciepła, po przyjemnym przewiewnym wnętrzu samochodu, którym dotarliśmy tu na "stopa", wydaje się to nie do zniesienia. Chronimy się przed słońcem w cieniu drzew. Tu chwilę odpoczywamy. Powoli oswajając się z temperaturą dostrzegamy drgający wokół nas świat. Jak gdyby z nikąd pojawiło się poczucie przestrzeni. Znajdowaliśmy się na skraju wielkiej asfaltowej równiny. Gdzieś na jej krańcach majaczyła wieża. Objuczeni w nasz dobytek ruszyliśmy w jej kierunku. Opuściliśmy cień i natychmiast ogarnęło nas słońce. Upał i ten słony smak potu. Wokół nas pielgrzymi jak gdyby zagubieni pośrodku wielkiej rozgrzanej równiny. Niektórzy z nich w czarnych ubraniach pokonują na kolanach blisko 500 m. chodnik z płyt granitowych przygotowany specjalnie dla pokutników. Niektórzy z nich mają kogoś bliskiego obok siebie jako towarzysza i świadka odkupienia, przynoszącego ulgę w chwilach zwątpienia i odrobinę cienia w zmęczeniu. Tylko nieliczni z nich owijają kolana szmatami, próbując chronić je przed poranieniem. Jesteśmy już w połowie placu, w jego najniższym punkcie. Po lewej stronie buchają metrowe płomienie przypominające znicz olimpijski. To ściana pod którą składa się świece intencyjne. Od upału i ogromnej ilości świec wszystko zamieniło się w jeden wrzący tygiel gdzie stearyna osiągnęła temperaturę samozapłonu. Tumany ciemnego dymu unoszą się nad osmoloną ścianą, coraz to nowe świece zwijają się jak guma scalając się z płonącą masą. Powoli zmierzcha, temperatura staje się znośniejsza. W poszukiwaniach miejsca na nocleg trafiamy na tyły sanktuarium. do gaju oliwnego. Stoją tu rozbite dwa namioty. Darmowe pole namiotowe dla pielgrzymów wyposażone jest w przyzwoite łazienki. Tu postanawiamy nocować. to chodzi Bóg i Jego łaska wilczy kot to salto delfina wilczy kot to tylko tygrys wśród drzew wilczy kot głupiec na wzgórzu już wie co jest co pieśnią moją jest pieśnią moją jest Pan T. Budzyński Na kolację zaprasza nas nasz sąsiad Anglik. Jest tu już od czterech miesięcy, mieszka w skromnym namiocie bez tropiku, ma kilka książek oraz krzesło. To cały jego dobytek. Oprócz nas zaprasza jeszcze dwóch ludzi ze wschodu, Rosjanina i Ukraińca. Ci dwaj pielgrzymi śpią pod skrzydłami Pana, niebo jest im dachem a łóżkiem Ziemia. Władimir przywędrował ze wschodu korzystając tylko z własnych nóg i czasami autostopu. Od Paryża, gdzie żył przez pewien czas jako kloszard, przybył do Fatimy ze swym duchowym przyjacielem Dimitrią,. Dimitria studiował w Paryżu. Po studiach starczyło mu pieniędzy na bilet do Dominikany, gdzie żył przez kilkanaście tygodni w lasach z pewnym Polakiem. Po powrocie do Europy został Pielgrzymem. Był w Polsce podczas ostatniej wizyty Papieża. Z sentymentem wspominał gościnność i uprzejmość naszych rodaków a szczególnie łatwość w poruszaniu się autostopem. Obaj pielgrzymi żyją z tego co im Bóg ześle i kogo postawi na ich drodze. Oni wierzą, wiarą jakiej nie miał nikt kogo dotąd poznałem, prostą, ufną, pełną miłości i dobroci. Jedyne czym mogą się podzielić to herbata z suchych liści eukaliptusa i drzewa oliwnego. Kolację skończyliśmy gdy rozpoczęły bić dzwony na różaniec. Udaliśmy się na główny plac przed sanktuarium gdzie zebrała się już grupka pielgrzymów. Modlitwę odmawia się w kilku językach po portugalsku, hiszpańsku, niemiecku, angielsku, włosku i po polsku. Po zmówieniu różańca rozpoczyna się procesja wokół placu. Większość pielgrzymów posiada pochodnie by oświetlać sobie drogę i unosić je w górę śpiewając refren pieśni. Procesji przewodzi wielki krzyż skonstruowany z zapalonych jarzeniówek. Mimo całej aury mistycyzmu nie można oprzeć się wrażeniu, iż ten świecący symbol przypomina "Gwiezdne Wojny" Po Półgodzinnej procesji wróciliśmy do naszych namiotów. Tak, istnieją takie boczne odnogi czasu, trochę nielegalne co prawda i problematyczne, ale gdy wiezie się taką kontrabandę jak my, takie nadliczbowe zdarzenia nie do zaszeregowania - nie można być zanadto wybrednym. Spróbujmy tedy odgałęzić w którymś punkcie historii taką boczną odnogę, ślepy tor, ażeby zepchnąć nań te nielegalne dzieje. Tylko bez obawy. Stanie się to niepostrzeżenie, czytelnik nie dozna żadnego wstrząsu. Kto wie - może gdy o tym mówimy, już nieczysta manipulacja jest poza nami i jedziemy już ślepym torem... B. Schulz Poranek to niezwykła chwila, budzący się nowy dzień wschodzące słońce i pierwsze modlitwy, pierwsza msza w sanktuarium i nieliczni pielgrzymi. Nasz przyjaciel ze wschodu wędruje wśród oliwnych drzew czytając Biblię i wznosząc ręce w modlitwie. “Bóg jest naszym ojcem, stwórcą wszystkich istot, całego naszego świata i świata, który nie mieści się w naszych małych umysłach. Nam ludziom ze wschodu jest wszystko jedno kto w jakim kościele się modli. Modlimy się przecież do tego samego Boga, który nosi najwyżej różne imiona. Dlatego każda świątynia jest Jego domem i nie jest to istotne czy jest to cerkiew czy kościół katolicki czy greko-katolicki. To naprawdę nie jest ważne bo On jest wszędzie nawet tu i teraz w tym oliwnym drzewie, w śpiewie ptaka i w nas i Was ludziach których postawił nam na swojej drodze.” Wysłuchaliśmy słów naszych przyjaciół popadając w pewną zadumę i refleksję nad własną drogą życia. Gdy człowiek poznaje takich ludzi czuje się bogatszy, mądrzejszy to znaczy bardziej pokorny. Spokój, refleksje i zadumę wywołuje samo to miejsce jego każdy element, każdy obraz, każdy skrawek ziemi a przede wszystkim niezwykli ludzie - pielgrzymi z różnych zakątków Ziemi. Mieliśmy pozostać tu tylko jedną noc a pozostaliśmy na trzy dni. Myślę, że to o wiele za mało. By zrozumieć cokolwiek, trzeba by tu zostać dłużej i zastanowić się nad samym sobą i swoim życiem. Ale czas to nasza zguba, zguba współczesnego człowieka. Krótka informacja o objawieniach Było to 13 maja 1917 roku. 10-letnia Łucja wraz ze swoimi kuzynami: 9-letnim Franciszkiem i 7-letnią Hiacyntą, pasła owce w dolinie Cova da Iria w pobliżu Fatimy. Jak zwykle koło południa odmówiły różaniec i zaczęły bawić się, układając z kamieni domek.(obecnie stoi tam Bazylika). Nagle zewsząd otoczyło je silne jasne światło i dzieci zobaczyły nad niskim drzewkiem “Panią jaśniejszą niż słońce”, z której rąk zwisał różaniec. Obecnie w tym miejscu stoi Kaplica Objawień. Postać poleciła by dzieci wiele się modliły i przychodziły w to samo miejsce na modlitwę trzynastego każdego miesiąca. Dzieci zgodnie z prośbą przychodziły w to miejsce przez kolejne pięć miesięcy. Podczas ostatniego objawienia świadkami było 70 000 ludzi. Miało to miejsce 13 października 1917 roku. Obecni wedle przekazów mogli dostrzec “wielką ognistą tarczę odrywającą się od nieba i zstępującą na ziemię. W czasie objawień Matka Boska przekazała dzieciom trzy “Tajemnice Fatimskie”. Pierwszą z nich było poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu i zapowiedz pokoju (I Wojna Światowa), druga dotyczyła nawrócenia Rosji i wybuchu rewolucji, trzecia nie została wyjawiona do dziś. Zna ją tylko Łucja, jedyny żyjący świadek objawień oraz Papież. Fatima to: - 8 tysięcy mieszkańców - 10 tysięcy miejsc noclegowych - 15 domów zakonnych męskich - 50 domów zakonnych żeńskich - plac przed świątynią dwa razy większy od placu św. Piotra I wszedł Jezus do świątyni, i wyrzucił wszystkich, którzy sprzedawali w świątyni, a stoły wekslarzy i stragany handlarzy gołębiami powywracał. I rzekł im: Napisano: Mój dom został nazwany domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców I przystąpili do niego ślepi i chromi w świątyni, a On ich uzdrowił. Mat 21, 12-14