Za pierwszym razem trafiliśmy na ten wielki plac w piątek - dzień modlitwy. Dziwnym nie jest więc, że było tam pełno ludzi, a z rozmieszczonych na całym placu głośników słychać było głos kapłana. Do meczetu wtedy nie weszliśmy, bo dziewczyny były nieobyczajnie ubrane i mogłyby rozpraszać modlących się. Nadrobiliśmy to jednak bez żadnych problemów następnego dnia.
Myśląc jednak, że za dnia było tam tłoczno, byliśmy w błędzie. Wieczorową porą plac odsłania swoje oblicze jako miejsce spotkań dla wszystkich - młodzieży, rodzin z małymi dziećmi, staruszków. Wtedy dopiero naprawdę tętni życiem.