Sonoma uważana jest za ubogą krewną Napy, ale chyba tylko dlatego, że miała mniej szczęścia do specjalistów od marketingu. Każdy, kto tam trafi, pokocha jej pejzaże, wybitne wina, no i ceny - na ogół niższe niż w Napie.
Zróżnicowany klimat doliny sprawia, że udaje się tu wiele odmian. Bliżej Pacyfiku robi się najlepsze w całej Kalifornii chardonnay i pinot noir. Najniższe regiony doliny i stoki wschodnie są cieplejsze, stwarzają więc idealne warunki dla zinfandela i szczepów bordoskich. Sonoma to dobre miejsce dla wyznawców sloganu "anything but chardonnay" (ABC - cokolwiek, byle nie chardonnay). blanc i gewürztraminery.
Też nie przepadałam za płaskim i nijakim winem. Łatwo jednak zmienić zdanie, bo sonomskie chardonnay zaskakuje, i to bardzo. Wielbiciele amerykańskiej wersji tego szczepu nadają imię Chardonnay swoim córkom. Fajne imię. A wino? Orzeźwiające, z intensywnie wyczuwalnym smakiem zielonych i tropikalnych owoców. Mniej popularne, ale równie udane, są tamtejsze pełne ekstraktu sauvignon.
Chardonnay to nie jedyne specialité de la maison Sonomy. I nie jedyne zaskoczenie. Jadąc do Kalifornii, spodziewałam się wariactwa na punkcie pinot noir, zwłaszcza po sukcesie filmu "Bezdroża". Owszem, pinot jest ciągle oczkiem w głowie wielu winiarzy, ale to zinfandel o soczystym, dżemowym, jagodowym aromacie oraz gładkich i miękkich taninach stał się miejscowym hitem. Na punkcie tego szczepu oszalała cała Kalifornia, zarażając przy okazji inne stany USA. To wizytówka amerykańskiego winiarstwa. Szczep spokrewniony jest co prawda z dalmatyńskim crljenakiem i włoskim primitivo, ale Amerykanie zrobili z niego zupełnie nowe, jedyne w swoim rodzaju wino. Stawiają na jego rozwój i promocję, założyli nawet specjalne stowarzyszenie Zinfandel Advocates & Producers www.zinfandel.org, które we współpracy z uniwersytetem prowadzi badania nad tą odmianą. Co roku organizuje też festiwal zinfandeli w San Francisco, który przyciąga tysięczne tłumy. To tylko jedna z form rozsławiania w świecie "zina"- bo tak pieszczotliwie nazywają go Amerykanie. Ambicją każdego winiarza jest zrobić wielkiego zinfandela. Ja, po spróbowaniu kilku miejscowych marek, zrozumiałam ich pasję.
Cały tekst Magdaleny Rosłaniec znajdziecie w serwisie Logo24 >>>