Niestety nie wpłynęłam żaglowcem i nie poczułam się, jak starzy marynarze, tylko zostałam dowieziona autokarem z Ipswich w ramach wycieczki krajoznawczej.
Najpierw nas autokar przewiózł koło najważniejszych zabytków, a potem już można było oglądać po swojemu.
Obejrzałam dokładnie sklepik w muzeum Sherlocka Holmsa, będąc przekonaną, że oglądam muzeum właśnie. Dosyć mnie rozczarował ;> Obejrzałam też uliczkę misia Paddingtona. Zgubiłam się swojej wachcie ;) Dotarłam tam gdzie nie było turystów tylko klockowe ceglane domki. I popatrzyłam sobie na malarstwo w National Gallery.
Mogłabym zupełnie swobodnie tu zamieszkać, tak sobie wtedy pomyślałam :) Ciekawe, czy dalej tak uważam, trzeba by sprawdzić.