Bądź co bądź to pierwsze afrykańskie miasto jakie widziałam. Nie zatkało mnie, tego mniej więcej się spodziewałam. Ciekawa byłam życia i ludzi. W tym kierunku zmierzają turyści wykupujący wycieczki typu "Plaże w Kenii" czy inne "Witaj Afryko". Znikają za wysokim murem hotelu, pod wysokim napięciem, z wydzieloną piękną plażą. Rzadko docierają do Mombasy, ponieważ ta jest podzielona na dwie części. Mombasę na wyspie i Mombasę na kontynencie.To na wyspiarskiej Mombasie jest miasto, na plażę docieramy przeludnionym promem. Kilka minut i jesteśmy w dziwnym świecie, prawdzimym, biedniejszym, blaszanym. Sznur ludzi sprzedających cokolwiek lub siedzący przy ogniu wzdłuż jedynej drogi. Kobiety gotujące, kobiety tulące, drobni naciągacze, ludzie pracujący, jedziemy dalej, ciemno i trochę tajemniczo. To właśnie tu mieszają się dwa światy prawdziwy i ten odrealniony, hotelowy.W Mombasie warto zobaczyć Fort Jesus i stare miasto. Jedziemy też do Diani Beach, skąd inąd najpiękniejszej plaży w okolicy. Trafiamy do miejsca wokół którego pobudowano hotele, ale nie widzimy zbyt wielu mzungu. Znajomi zabrali nas do miejsca, w którym bawią się miejscowi. Zaopatrzyłyśmy się w paczkę mirry i z zamiarem oddania się oceanowi, białej plaży i relaksującemu rzuciu ruszyłyśmy w stronę wody.
Podróż Kenia-Tanzania-Zanzibar, czyli jak spełnić marzenia za 4 tysiące - Mombasa
2008-11-16