Wczesnoporanny spacer po pustym mieście założonym wg legendy przez królową Semiramidę,śniadanie i w drogę na granicę.Po drodze na której im bliżej granicy tym mniejszy ruch docieramy do granicy z Iranem która ni w ząb nie przypomina granicy.Kilka baraków z bramą na drodze i trochę płotu po obu stronach-IMPAS!Granica zamknięta gdyż wczesnym rankiem na granicy i w okolicy strzelano.Granice w tym rejonie rządzą się swoimi prawami i ludzie po obu stronach mają swoje ciche interesy.Po około godzinie która"wlokła się" ruszyło.Dokładne kontrole samochodów i przypuszczam że bez bakszyszu się nie obeszło.My jakoś nie mieliśmy problemu i jeszcze po wyjściu z jednego z baraków byliśmy milionerami po wymianie pieniędzy.Droga którą jedziemy dalej między górami to szutrówka która po kilkunastu kilometrach zamaienia się w asfalt.Docieramy do rozkopanego Tabriz.Jak się póżniej okazało rozkopany bo budują metro.
Podróż Po perskie dywany - Przez granicę
2014-08-19