Podróż Mediolan EXPO 2015 - EXPO 2015 - czyli w 2 dni dookoła świata



2015-08-06

Po tej krótkiej wizycie udajemy się na dworzec Garibaldi. Dojeżdżamy piątą linią metra (M5 – lila). Przejażdżka jest sama w sobie atrakcją, bo wszystkie składy są automatyczne, można usiąść z samego przodu, obserwować trasę i poczuć się jak motorniczy metra. Z Garibaldi jedziemy kolejką (pociągi w kierunku Varese), 12 minut, wysiadamy na Rho. Tutaj muszę przyznać, że Włosi zaskoczyli mnie organizacją, wszystko świetnie oznaczone, nigdzie się nie błądzi. Bardzo dużo bramek i na teren wystawy wchodzi się płynnie, pomimo bardzo szczegółowej kontroli gości.

Wystawa EXPO 2015 w Mediolanie odbywa się pod hasłem przewodnim „Feeding the Planet. Energy for Life”. Wystawić swoje pawilony zdecydowało się prawie 150 krajów, wszystko na ogromnym obszarze 110 ha. Zwiedzanie wystawy należy rozpocząć od pawilonu „zero”, gdzie przedstawiona jest historia ewolucji człowieka, żywności, udamawiania zwierząt i roślin, rolnictwa, przetwórstwa… My zwiedzając wystawę z 7-letnią córką kierowaliśmy się pierwszym wrażeniem, instynktem, czasami okazją. Jest wiele pawilonów, które budzą ogromne zainteresowanie i niestety kolejki do nich są wielogodzinne. Niestety, te (szczególnie Emiraty, Chiny, Kolumbia) musieliśmy odpuścić, 2 dni to za mało na całą wystawę. Pawilony bardzo się różnią od siebie, tak samo jak to co można obejrzeć w ich wnętrzu. Cechą wspólną (niemal) wszystkich wystawców jest wyścig na nowoczesne technologie audio-wizualne oraz sposób wyświetlania treści. Sprowadza się to do prezentacji multimedialnych wyświetlanych na ścianach, podłodze, suficie, talerzach, wirujących ekranach… na wszystkim, w każdej formie. Są oczywiście wyjątki, ale o tym za chwilę. Niektóre kraje przywiozły ze sobą kawał swojego kraju – fragment charakterystycznego biotopu, winnicę, wiejską chatę, świątynię… Jednym słowem nie sposób się nudzić. Z każdego pawilonu wychodzi się przez bar, restaurację i sklepik z pamiątkami.

Pierwsze kroki skierowaliśmy do pawilonu Brazylii. Skusiły nas (i nie tylko nas) wielkie siatki, po których się chodziło – zabawa przednia, szczególnie dla naszej córki.

Następnie dostrzegliśmy charakterystyczną elewację imitującą skrzynki na jabłka. Tak to polski pawilon i naprawdę robi wrażenie. Wchodzi się przez pięknie zaaranżowany ogród, dalej jest sala, gdzie można posłuchać koncertu fortepianowego na żywo, mija się sklepik z naszymi tradycyjnymi przetworami i produktami (dominują likiery, miody, nalewki, wódki…). W Sali wystawienniczej prezentują się na zmianę regiony. My trafiliśmy na świętokrzyskie. Była wielka makieta kolejki wykonana z czekolady – jakoś mi się to słabo kojarzy z Polską i z regionem Świętokrzyskim. Był Koziołek Matołek, było też nawlekanie kolorowych, drewnianych paciorków na nitki – córka mówiła, że super ;) Był też film o historii Polski, długiej, ponad 1000-letniej i w ciągu tych stuleci – wojna, za wojną. Jak nie ze wschodu to z zachodu, a czasami też z północy. Jak nie mieczem łeb ścieli, to czołgiem przejechali, była husaria, byli powstańcy, walili z armaty i z pepeszy… Tak się zagalopowałem, że zapomniałem jakie było motto wystawy, acha - „Feeding the Planet. Energy for Life”. Czym nakarmimy ten świat? Po tych wszystkich wybuchach, wystrzałach i bataliach można zapomnieć o jabłkach… Żeby być sprawiedliwym, Ania twierdzi, że obcokrajowcom podoba się nasz pawilon. Energy for life też jest, na zewnątrz – jest DJ, jest głośno, leje się żywczyk…

Potrzebowaliśmy oddechu, poszliśmy do Holandii. A tam zupełnie inne podejście. Ustawiono w koło kilka foodtrucków. Jest też podobno jakaś ekspozycja w namiocie o powierzchni kilkunastu metrów, zapraszają uśmiechnięte hostessy, ale kto by tam zaglądał, skoro ze stylowych samochodów uśmiechają się równie piękne sprzedawczynie frytek, Heinekena, serów i burgerów. Jest głośna muzyka, wszyscy skaczą w rytm serwowanych bitów.

 Za namową Ani odstaliśmy swoje w kolejce do pawilonu Kazachstanu. Muszę przyznać, że była to najciekawsza ekspozycją, którą udało nam się obejrzeć na EXPO. Kraj pochwalił się sadami jabłkowymi, jesiotrami i końmi. Forma w jakiej to wszystko zostało zaprezentowane nikogo nie pozostawiła obojętnym. Pokaz rozpoczął się od przedstawienia historii kraju za pomocą rysunku wykonywanego na żywo na piasku - coś niesamowitego. Podane w nietuzinkowej formie, z ogromnym artyzmem. W dalszej kolejności była wystawa multimedialna, nie zabrakło również żywych jesiotrów. Zwieńczeniem wszystkiego była podróż przez Kazachstan w kinie 4D. Biegliśmy z końmi przez kazachskie stepy, lataliśmy ponad sadami i nurkowaliśmy z jesiotrami. Wszystko tak realistyczne, że widzowie wyciągali ręce, żeby zerwać jabłka, lub nabierali tchu przed zanurzeniem w jeziorze. Było również słychać krzyki z sali i wielkie emocje, a na koniec owacja na stojąco. Wszystko kończy się w Astanie - gospodarzu wystawy EXPO w 2017 roku.

Tego dnia starczyło czasu na odwiedzenie jeszcze tylko Izraela, Ekwadoru, Francji i Argentyny. Izrael przybliżał problemy z nawadnianiem suchych obszarów. Ekwador prezentował zróżnicowanie kraju, strefy klimatyczne i oczywiście Wyspy Galapagos i banany chiquita. Francja zaprezentowała bogatą wystawę, do której przechodziło się przez piękny ogród, w którym rosły różnorakie rośliny, od ziół, przez zboża po winorośle i drzewa owocowe. Na samej wystawie ciężko było się skupić, a wszystko przez zapach crossaintów, dobiegający z zewnątrz. W pawilonie Argentyny było bardzo spokojnie. Za to na zewnątrz - ‘fuego’ – dosłownie i w przenośni. Mięsa z rusztu zwabiały wielu amatorów, do tego czerwone wino i gwar jak na tą część świata przystało.

Wróciliśmy zmęczeni całym dniem i wszystkimi doznaniami do mieszkania. Kolejny dzień zapowiadał się nie mniej atrakcyjnie, niż dzisiejszy i w całości mieliśmy zamiar poświęcić go na EXPO.

Niedziela przywitała nas upałem i błękitnym niebem. Znaną trasą dotarliśmy na wystawę. Kolejny dzień rozpoczęliśmy wysoko, czyli w Nepalu. Rozkręcaliśmy się powoli, w ciszy i spokoju, bo w nepalskiej świątyni, pięknie zdobionej, niemal żywcem przeniesionej z Himalajów. Wracając do Europy zawitaliśmy do Azerbejdżanu, Iranu, Kataru i Maroka. Każdy z tych krajów prezentował to co ma najlepsze – głównie długą historię, kulturę, ale również płody rolne – różnorakie orzeszki i owoce.

Zmęczeni upałem (dosłownie i w przenośni) postanowiliśmy spędzić trochę czasu w umiarkowanym klimacie. Idealnym miejscem wydała nam się Austria. Nie rozczarowaliśmy się. Austryjacy przywieźli kawałek swojego kraju, góry nie te najwyższe, te zielone, wilgotne i pachnące. Setki gatunków roślin, krzaków i drzew. Oczywiście można się było dowiedzieć o ewapotranspiracji i innych bardzo ważnych rzeczach, a można też było pooddychać pełną piersią. Wszyscy goście wychodzili uśmiechnięci i zrelaksowani.

Wieczorem dziewczyny poszły na występ Cirque du Soleil. Ja kontynuowałem swoją wędrówkę przez kontynenty, różne kraje i kultury. Wróciliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi z kolejnych przeżyć i doświadczeń. Ogromnie się cieszę, że udało nam się zwiedzić EXPO, chociaż w duchu nastawiałem się bardziej na wielowiekowe atrakcje Mediolanu. Wystawa kończy się w październiku, a Duomo mam nadzieję, że jeszcze trochę postoi (zanim zostanie zamieniona na meczet). Więc jeśli ktoś może to polecam wyjazd na EXPO do Mediolanu.

W poniedziałek, przed wyjazdem zajrzeliśmy jeszcze na dworzec (Milano Centrale). Piękny, zdjęcia nie oddają jego urody i wielkości. W Bergamo kolejka na security wielokrotnie zawijana, ale o dziwo szybko przesuwała się do przodu. To dzięki bardzo pobieżnej kontroli. Nikt nie zaglądał do bagaży podręcznych, nie wyciągał kosmetyczek. Harmider potworny, ktoś się przepycha bo się bardziej śpieszy niż pozostali (oczywiście Włoch). We Wrocławiu inny świat – cisza, spokój i porządek, chociaż pasażerów nie brakowało.

  • Pawilon "zero"
  • Pawilon "zero"
  • Pawilon "zero"
  • Pawilon brazylijski
  • Pawilon brazylijski
  • Pawilon brazylijski
  • Pawilon polski
  • Elewacja polskiego pawilonu
  • Ogród w polskim pawilonie
  • Pawilon polski
  • Holenderskie podejście do wystawy
  • Holenderskie podejście do wystawy
  • Holenderskie podejście do wystawy
  • Holenderskie podejście do wystawy
  • Holenderskie podejście do wystawy
  • Kawilon kazaski
  • Pawilon izraelski
  • Pawilon izraelski
  • Pawilon ekwadorski
  • Pawilon ekwadorski
  • Pawilon francuski
  • Pawilon argentyński
  • Nepalska świątynia
  • Pawilon irański
  • Pawilon irański
  • Maroko i drzewka cytrusowe
  • Pawilon marokański
  • Pawilon katarski
  • Pawilon katarski
  • Kawałek austrii
  • Kawałek austrii
  • Multimedialna ekspozycja w hiszpańskim pawilonie
  • Kolumbijskie tropiki
  • Pawilon chiński
  • Kawałek urugwajski
  • Dworzec Milano Centrale
  • Ostatni rzut okiem na płytę lotniska Orio Al Serio w Bergamo