O 8 30 byliśmy umówieni z Putu , naszym kierowcą, który będzie nas obwozić po wyspie przez 3 dni. Plan zwiedzania ustaliliśmy jeszcze w Polsce przez internet. Wcześniej naczytałem się, że z kierowcami jest różnie. Putu nie jest tani , ale solidny i trzyma się wcześniej ustalonego planu. Zna nawet kilka słów po polsku i przywitał się z nami "dzień dobry".
Plan na dzisiaj to tarasy ryżowe w Tegalalang, świątynie Pura Gunung Kawi , Sebutu Temple , wulkan Kintamani i plantacje kawy i kakao.
W drodze powrotnej do Ubud rozpętała się potężna burza. Drogi były tak pozalewane, że staliśmy kilka godzin w korku, żeby wrócić do Ubud. Później okazało się, że był to największy opad podczas tegorocznego monsunu.