Wilno jest bardzo ładnym miastem, z piękną odnowioną starówką, zadbane i czyste. Zwiedzanie Wilna jest łatwe i przyjemne. Spaceruje się wzdłuż głównej ulicy Zamkowej łączącej Ostrą Bramę z Placem Katedralnym, zbaczając czasem w jedną z bocznych uliczek.
Duże wrażenie zrobiła na nas panorama jaka roztacza się ze wzgórza Giedymina, po jednej stronie nowoczesność, po drugiej tradycja.
Nasze oczekiwania zawiodła dzielnica Zarzecze, proklamowana w latach 70 XX w. Republiką Zarzecza z własną konstytucją, godłem i czterema flagami, na każdą porę roku. Nie natrafiliśmy na atmosferę opisywaną w przewodnikach, artystyczne miejsca, pełne pracowni artystycznych i galerii, klimatu muzykującej bohemy. Oczywiście były akcenty, które zwracały uwagę, Anioł Zarzecza z brązu, Konstytucja w wielu językach, urocze mostki z kłódkami zakochanych, ale spodziewałam się więcej. Być może dzielnica rozkwita w miesiącach letnich i wtedy można poczuć całkowity urok tego miejsca.
Warto wspomnieć o przepysznym jedzeniu, wspaniałe cepeliny, podawane z różnymi bardzo zaskakującym dodatkami np. śledziami, bliny, pierogi karaimskie i oczywiście kwas chlebowy. Po kilku dniach spędzonych na Litwie lepiej nie wchodzić na wagę :)