Stolicę Rumunii zaczynamy zwiedzać od Pałacu Parlamentu. Jest to największy i najdroższy budynek administracji publicznej w Europie. W skali światowej pod względem wielkości zajmuje drugie miejsce, ustępując jedynie Pentagonowi. Nicolae Ceausescu, komunistyczny satrapa Rumunii pozostawił po sobie pomnik „trwalszy niż ze spiżu”. Aby zbudować to długie na 270 m, szerokie na 240 m i wysokie na 86 m monstrum, zniszczono historyczną dzielnicę Bukaresztu. By stworzyć sobie siedzibę godną władcy, Ceausescu zburzył m.in. 19 kościołów prawosławnych, sześć synagog, trzy kościoły protestanckie i 30 tys. domów. Z miejsca przeznaczonego na budowę wysiedlono 40 tysięcy ludzi. W 1980 roku rozpoczęto wyburzanie, a trzy lata później zaczęto budować sam pałac. Efekt tego barbarzyństwa posłużył mu zaledwie kilka lat. Kiedy dyktator upadł w 1989 r., budowany od pięciu lat pałac był w większości ukończony, część jego skrzydeł jednak wciąż była w budowie. Ceausescu nie mógł się doczekać chwili, kiedy będzie mógł z niego przemawiać do swego ludu. Jednak jedyną osobą, której przypadł ten zaszczyt był Michael Jackson, witając się z mieszkańcami miasta tuż przed swoim koncertem. Pomylił on wtedy Bukareszt ze stolica Węgier, Budapesztem.
Powierzchnia, którą zajmuje Pałac wynosi 65 tysięcy m2. Ma on 20 kondygnacji – 12 z nich nad ziemią i 8 pod ziemią. Znajduje się w nim ok. 1100 pomieszczeń, z czego w 440 mieszczą się biura. Ponadto znaleźć w nim można 30 wielofunkcyjnych sal ( z których największa ma 16 metrów wysokości i kubaturę 2200 m3 ) Luksusowe wyposażenie całego obiektu to między innymi :
- ważący niemal 3 tony kryształowy żyrandol
- kilkunastotonowy dywan
- bogato wyposażone sale ze ścianami pokrytymi jedwabiem lub pozłacanymi sufitami
Pod pałacem znajduje się 4-piętrowy schron atomowy, będący własnością dyktatora, podziemna szosa dla samochodów jego rodziny, a także 10-kilometrowa tajna linia metra.
Pałac oglądamy tylko z zewnątrz i szeroką aleją Bulevardul Unirii, tzw. bukaresztańskie Pola Elizejskie, przechodzimy na Stare Miasto.
Bukareszt to metropolia z urzekającymi miejscami ukrytymi w gąszczu socrealistycznego betonu. Położony nad rzeką Dymbowicą, w południowo-wschodniej części Równiny Wołoskiej, na siedmiu wzgórzach. Lata rządów Nicolae Ceausescu doprowadziły do upadku świetności miasta.
Ale miasto ma też inną stronę, są to liczne zabytki, takie jak pałace, cerkwie i klasztory, wspaniałe eklektyczne i neoklasycystyczne budowle oraz liczne ogrody i parki. Twórcy pałaców i kamienic wzorowali się na XIX-wiecznej architekturze francuskiej, stąd Bukareszt nazywany był Małym Paryżem lub Paryżem Wschodu.
Intensywnie spędzony dzień w Bukareszcie kończymy zapoznając się z kulturą i kuchnią rumuńską na wieczorze rumuńskim w pięknej scenerii paku, nad jeziorem.
Ogromna sala, piękny wystrój, smaczne jedzenie i międzynarodowe towarzystwo. Wesoło i miło spędzamy ten wieczór. Jednak kiedy część oficjalna się kończy i zaczyna prawdziwa zabawa nam Polakom kroku dorównują jedynie Rosjanie i Japończycy- okazało się że Japończycy oprócz biegania z aparatami fotograficznymi doskonale potrafią się bawić. Niemcy poprzestali na biciu braw zza stołu.
Rozbawieni późno w nocy docieramy do hotelu, bo znów wcześnie rano trzeba wstać.