Na lotnisku w Mexico City wylądowałam wieczorem. Moja odprawa przebiegła w miarę sprawnie, wszystkiego trzeba bardzo pilnować, nie zgubić karty migracyjnej (potrzebna jest przy powrocie), a bagaż pozostawiony na chwilę bez opieki na pewno zmieni właściciela. Oczywiście tego wszystkiego dowiedziałam się dopiero na lotnisku. Poradzono mi również aby nie eksponować ,,majętnością" i zdjąć z siebie biżuterię ze szlachetnych metali. To również dla bezpieczeństwa całej grupy.
Pierwsze wrażenie, po opuszczeniu lotniska, jakie Meksyk na mnie zrobił nie było fajne, miłe ani przyjemne. Jednak to zmieniło się już następnego dnia. Wiedziałam, że jestem w innej przestrzeni, następnego dnia poczułam, że znalazłam się w świecie niezmiernie kolorowym, a przestrzeń jest pełna magii i mistycyzmu.
Miasto Meksyk utworzone zostało na dawnej azteckiej wyspie - Tenochtitlan. Zabytkowym centrum miasta jest plac Zocalo, który skupia wokól budowle sakralne, pałace, domy mieszkalne i inne wiekowe budynki użytku publicznego.
Urodą Mexico City mnie nie zauroczyło, ale historia miasta i to, co o niej świadczy w pewnym stopniu nawet bardzo. W kazdym razie miejsce ma klimacik.