Kolejki do Luwru są chyba równie sławne jak samo muzeum. Nie należy się jednak zrażać ich długością - zwykle wszystko odbywa się bardzo sprawnie i na czekanie trzeba poświęcić od 25 do 40 minut. Samo zwiedzanie trwa już o wiele dłużej. Nie wyobrażam sobie, aby miłośnik sztuki był w stanie ograniczyć się do jednej wizyty w Luwrze. Ja spędziłam tam około czterech godzin i miałam duży niedosyt (przede wszystkim dlatego, że w ogóle nie udało mi się dotrzeć do ostatniego piętra poświęconego przede wszystkim malarstwu niemieckiemu i holenderskiemu).
Można wybrać jedną z dwóch podstawowych strategii wędrowania po Luwrze - zwiedzanie kolejnych sekcji, lub kolejnych pięter. Sekcje są trzy - Richelieu, Sully i Denon. Po spojrzeniu na plan muzeum wydawać by się mogło, że najłatwiej jest przejść jedną sekcję, dopiero wtedy zacząć zwiedzanie drugiej, itd. Ja polecam jednak tę drugą opcję, czyli spacerowanie po kolejnych piętrach, bez zwracania uwagi na sekcje. Przyspiesza to zwiedzanie, pomaga zachować chronologiczne następstwo oglądanych wystaw. Jedyne ryzyko jakie wiąże się z tą metodą zwiedzania to pominięcie najwyższego piętra z powodu zmęczenia - tak było w moim przypadku.
W hallu muzeum (wewnątrz słynnej piramidy) dostępne są plany budynku. Do wyboru jest wiele wersji językowych, w tym polska.
Pod koniec czerwca w muzeum nie było tłumów. Większość zwiedzających koncentrowała się w kilku miejscach, w pobliżu najpopularniejszych dzieł sztuki (Mona Lisa, Wenus z Milo, itp.).