Podróż Gdzie Mickiewicz pisał sonety, carowie odpoczywali, a Stalin zmieniał losy świata - Kilka refleksji na koniec.



2013-01-11
       Krym to był strzał w dziesiątkę. Co prawda w Ałuszcie owoce zaskoczyły bardzo wysoką ceną, ale to przecież tak jak nad polskim morzem latem i do tego w kurorcie. Tak być widać musi. Za to suszone "okonczyki" były niedrogie i baaardzo smaczne. W ogóle kuchnia pyszna. Pyszne krymskie wina, słodkie pachnące słońcem. Cudowny pełen wspomnień i tańców narodowych wieczór tatarski. Świetna lekcja historii bez natrętnego dydaktyzmu. I chociaż tym Polakom, którzy są zadowoleni z czasów w których żyją i pamiętają to wszystko co było "zanim", Jałta bezwzględnie będzie kojarzyła się z czarnymi kartami naszej historii, to teraz jest to kurort w europejskim wydaniu. Wspaniała pogoda i cudowna architektura (przymykałam oko na budowle socjalizmu:)), nie radziecka przecież tylko grecka, włoska, tatarska. Widoki niezapomniane, a w górach  o każdym szczycie legenda. Nie przytaczam ich teraz, ale może za jakiś czas dopiszę. W samolocie w drodze powrotnej w którymś momencie wyjrzeliśmy z mężem prawie równocześnie przez "okno" i powiedzieliśmy "Odessa. Może za rok?". Do zobaczenia w Odessie:)