Do Nowego Światu (Świata?) udajemy się z Sudaku. Przechodzimy przez osiedle bloków z wielkiej płyty, na podwórkach nieprawdopodobny bałagan, jakieś kartony, jakby sklecone naprędce budy, które służą za schronienie letnikom, po prostu koszmar. W ogóle nie rozumiem po co mieszkać TU w takich warunkach, co to miejsce ma w sobie? Plaża jest i w innych miejscach. Dochodzimy do terenu ogrodzonego za którym rozciąga się ni to park, ni to las. Po kilku krokach wszystko staje się zrozumiałe. Dla takich widoków i takiego powietrza, przesyconego wonią jałowca i żywicy, warto pomęczyć się w nocy w warunkach ekstremalnych jakimi wydaje mi się nocleg w mijanych wcześniej "pakamerach".
Ten zakątek Krymu nie jest podobny do żadnego z wcześniej widzianych miejsc i dzisiejsza wycieczka ma też zupełnie inny charakter. Monumentalna góra zwana Sokołem, tajemnicze jaskinie oraz zatoczki ( Błękitna, Zbójnicka, Szmaragdowa) wrzynające się w ląd tworzą niezapomniane wrażenie i obraz, który na długo pozostaje pod powiekami. Wśród grot najsłynniejsza jest ta w której książę przechowywał wino, a że miała doskonałą akustykę śpiewał w niej Szalapin. Nazywana jest grotą Golicyna lub Szalapina. Niezapomniana jest droga, właściwie ścieżka wiodąca skalną półką nad stromym brzegiem morskim. Nowy Świat to dawna posiadłość księcia Lwa Golicyna, który w Massandrze produkował wina, a w Nowym Świecie szampany. Za czasów księcia osada nosiła nazwę Paradise i rzeczywiście jest tu jak w raju, dla oczu i uszu. Częstym gościem był tu car Mikołaj II i stąd jedna ze ścieżek, którą bardzo lubił spacerować nosi nazwę "carskiej ścieżki".