Kolejny punkt naszej podróży znajdował się kilkadziesiąt kilometrów na północny wschód od królestwa ochry. Podobnie jak do wielu prowansalskich wiosek dojazd odbywa się po wąskich lokalnych drogach, pnących się od wzgórza do wzgórza. Dodaje to emocji, kierowcy niestety utrudnia podziwianie przepięknych widoków. Miejsc na których można bezpiecznie zaparkować i spokojnie przyglądać się panoramie Prowansji jest niewiele. Żeby uwiecznić obraz w aparacie fotograficznym trzeba przespacerować się nieraz więcej niż kilometr. No chyba, że pasażerowie potrafią fotografować w biegu.
Tak było w tym przypadku. Dojeżdżając do docelowego punktu naszym oczom ukazywał się cudowny widok miasteczka na wzgórzu, wyglądającego niczym obraz namalowany przez dobrego artystę. Im bliżej tym panorama zawężała się i przestrzenny krajobraz pomału znikał. Miejsca na zaparkowanie samochodu jak na złość nie było. Nawet wjazdy do posiadłości miały tak niewiele wolnej przestrzeni przed bramami, że zmieściłyby się jedynie rowery i to najwyżej dwa lub trzy.
Dotarliśmy wreszcie do parkingu, praktycznie już u podnóża miasteczka. Nikt z naszej czwórki nawet przez chwilę się nie zawachał - wracamy na drogę, żeby uwiecznić te wspaniałe obrazy. Spacer drogą był też wywzwaniem, ruch duży w obie strony i tylko fragmentami było wąziutkie pobocze. A pieszych jak na deptaku w znanym kurorci. Ale wszyscy są już do tego przyzwyczajeni - kierowcy nawet nie próbowali używać klaksonów.
Ze zdjęciami też nie było łatwo. Co prawda do miejsca dotarliśmy bez problemów, ale przed nami dotarli tam japońscy turyści w liczbie wycieczki autokarowej. Nasza cierpliwość narażona była na duże wyzwanie. Ale wreszcie czas stał się naszym sprzymierzeńcem - zostaliśmy sami i mogliśmy fotografować do woli. To była uczta. Parę tych dań załączamy.
Droga powrotna była łatwiejsza, już nauczyliśmy się jak przemykać pomiędzy samochodami. Miasteczko od wewnątrz nie miało już takiego uroku, chociaż oczywiście było bardzo ciekawe. Obejrzeliśmy część znajdującą się na wierzchołku wzgórza. Naszą uwagę zwróciła bardzo duża liczba atelier artystów, w każdej nawet najmniejszej uliczce znaleźć można było ich kilka.
Imponujący był zamek, obejrzeliśmy go tylko z zewnątrz ponieważ czekało na nas tego dnia, naszej prowansalskiej podróży,jeszcze wiele innych atrakcji.