Po 3,5 h locie do Lizbony i przetestowaniu męża jako kierowcy odetchnęłam z ulgą, że nie będę musiała najbliższych dwóch tygodni spędzić za kierownicą. Chyba już wtedy przeczuwałam jaka jest jazda po Portugalskich miasteczkach. Drogi szerokości samochodu ze złożonymi lusterkami, zakręty na takich drogach o prawie 180 st i na dodatek pod górę, to nie na moje nerwy.
Pierwszego dnia naszego pobytu w Portugalii zwiedzaliśmy Sintrę i okolice. Był to niezwykle intensywny i ciekawy dzień. Wielkie wrażenie zrobił na nas barokowy pałac oraz ogród w Queluz oraz oczywiście sama Sintra będąca na liście UNESCO, w której spokojnie można spędzić cały dzień, szwendając się po wąskich, brukowanych uliczkach, wspinając się na kolejne wzniesienia z zamkiem lub pałacem i z widokiem na kolejny. Plany na ten dzień okazały się zbyt przesadzone. Nie sposób w jeden dzień zwiedzić, choćby pobieżnie, tylu wspaniałych miejsc.