Tego dnia mój towarzysz podróży odmówił wychodzenia z mieszkania z powodu deszczu. No a ja nie leciałem tyle km po to, żeby siedzieć w domu :) Tak więc zabieram parasol i jadę do centrum, by zobaczyć trochę miasta. Wysiadam na stacji Gran Via i szukam budynku Metropolis.
Z tego miejsca było już całkiem niedaleko do Plaza de Cibeles, gdzie znajduje się budynek poczty- Palacio de Comunicaciones. Tutaj trafiam na jakieś manifestacje, niestety nic z tego nie rozumiem, policja zablokowała wszystkie drogi i nie mogę się ruszyć.
Czekam aż manifestacje się zakończą i wracam w kierunku centrum na Puerta del Sol, żeby zobaczyć symbol miasta- Niedźwiadka zajadającego poziomki. Nocą plac Sol prezentuje się moim zdaniem znacznie ciekawiej, życie towarzyskie kwitnie, w ciągu dnia było szaro i ponuro.
Dalej udaję się w kierunku Plaza Mayor, gdzie trafiam na hiszpańskie wesele, obserwuję przez chwilę, aż wszyscy odjeżdżają i spaceruję dalej, przez urokliwy plac Plaza de la Villa, w kierunku Pałacu Królewskiego i Katedry. Niestety nie wchodzę do środka Pałacu, mam za mało czasu z powodu spotkania ze znajomym, który wyemigrował kilka lat temu do stolicy Hiszpanii.
Tutaj polecam jadłodajnie w stylu ''all you can eat'', za 10 euro jedliśmy i piliśmy tyle, na ile mieliśmy ochotę. Dalej spacerowaliśmy jeszcze trochę po mieście, niestety dopadła nas tak silna ulewa, że nawet nie wyciągałem już później aparatu, byle tylko dobiec do metra.