Któregoś dnia wybraliśmy się pociągiem do Thessalonik. Jazda niczym w samolocie :) Nie udało się żadne zdjęcie robione przez okno, bo prędkość byla niesamowita. A było co oglądać - na przyklad pola ryżowe, jeziora, widoki na góry i przełęcze. Thessaloniki - mało ciekawe. Morze tak brudne, że jeszcze czegoś takiego nie widzialam ( pływały w nim np.wersalki i lodówki, że o mniejszych śmieciach nie wspomnę). Tam po raz pierwszy widziałam strajkujących Greków. Centrum miasta i główna przelotowa ulica - rozkopane, bo wszędzie są wykopaliska. Wydobyte skarby leżą prawie niezabezpieczone wzdłuż wykopów, pod ścianami i nikt tego za bardzo nie pilnuje. W Thessalonikach w centrum jest niezły bazar - typowe mydło i powidło, ale mają pyszne owoce i różnorodność ogromną miejscowych specjałow.
Bardzo ciekawe jest natomiast sąsiedztwo zabytków i nowoczesnych budynków. Mają też ładny park i bulwary nadmorskie, ale do wody lepiej nie zaglądać. Nad tym wszystkim góruje Aleksander Macedoński ( że też mu ten syf w wodzie nie przeszkadza ?)