Zebrane w ciekawe formy chmury zaczęły zasnuwac coraz to wieksze przestrzenie na niebie. Zanim się obejrzeliśmy niebo zrobiło się szare i brzydkie a kiedy zanleźliśmy się u celu piękne miejsce zamieniło się w bezbarwną plażę podobną do innych......
Aparat w jednej ręce, parasol w drugiej i jeszcze tylko ulewa i ja.....Ten się śmieje kto się śmieje ostatni.
Liczyłam na piękne światło po burzy i tęczę.... cuż, poprzedniego dnia poprosiłam Afrodytę aby nam podarowała piękną aurę :)