Wakacyjne Miami, to oprocz hulaszczego wieczornego zycia, litrow cocktailow przelanych przez watrobe i pozbywania sie kaca w pornannym bieganiu, smazenia pod palma i lowienia ryb, to rowniez miejce z ktorego mozna uciec.... Na inne plaze i pod inna plame. Opcji jest wiele, a jedna z nich jest slynny Key West. Dwie godziny jazdy autostrada do slonca ( lub autostrada w chumry, w przypadku ataku Irene). Oslawione, sielsko anielskie zycie na wyspie zrobilo swoje wabiac turystow. Mozna odpoczac i wyjechac, moza kupic rozowy arkadowy domek, zaadoptowac kota i zostac :) Taki wabik kusi, stad tabuny turysow, ciekawskich, plazowiczow i....emerytow kazdego roku kieruje sie w strone Florida Keys. Kazdy chce poczuc i odkryc co tak bardzo zakrecilo i oczarowalo "wuja Ernesta", ze spedzil tam ponad 10 lat lowiac marliny i popijajac rum w istniejcym do dzis i zbijajacym kase na legendzie Hemingwaya Sloppy's Joe barze. Ja na Key West pojechalem w poszukiwaniu idealnego ciasta limonkowego, jednego z cudow i przysmakow kuchni na Florydzie. Slynny "Key Lime Pie" nie ma sobie rownych od Miami, az po Key West. Najlepiej jest weszyc, probowac, smakowac i testujac szukac swojego faworyta. Ja znalazlem w drodze powrotnej do Miami Beach. Koniecznie chcialem zobaczyc filmowe Key Largo. Bajeczny odcien turkusu, dlugie jak nogi modelki palmy witaja w miejscu, ktore robilo za plan filmowy w slynnym klasyku kina noir Johna Hustona z 1948. Wystepujac w"Key Largo" Lauren Bacall i Humphrey Bogart rozslawili mala rybacka wioske, podobnie jak 20 lat pozniej Liz Tylor i Barton na zawsze zmienili anonimowe meksykanskie Puerto Vallarta.