Bonifacio. Miasto, które nie można pominąć jak się jest na Korsyce. Można tu spędzić sporo czasu. Miasto należy obejrzeć od wewnątrz zagłębiając się w uliczki Starego Miasta a dopełnieniem jest wycieczka statkiem wokół miasta. Już na parkingu zachęcają do oferty łączonej parking + wycieczka w jednej cenie. Ale warto się przejść do portu bo osoby nagabujące na rejs udzielają zniżek. A taka wycieczka to naprawdę jest fajne przeżycie. Dopiero z morza można zobaczyć jak miasto jest przyklejone do skał, wpłynąć do jaskini, gdzie w suficie jest dziura w kształcie Korsyki, czy zobaczyć jaskinie w kształcie kapelusza Napoleona.
Jedna z atrakcji miasta są Schody Aragońskie – 187 stopni wydrążonych w skale i prowadzący w dół do klifu. Wg legendy zostały zbudowane p przeciągu jednej nocy w czasie oblężenia miasta przez wojska aragońskie, które chciały zdobyć miasto.
Warto trochę się pomęczyć i pokonać te schody, ale później wąska ścieżka bez zabezpieczeń prowadzi wzdłuż klifu do jednej z jaskiń. Droga nie jest zbyt bezpieczna.
Postanowiliśmy iść do kościoła, nieźle naszukaliśmy się kaplicy w której odbywały się modlitwy. W ostatniej chwili wpadamy a tam tylko pięć starszych kobiet i ksiądz. Usiedliśmy grzecznie, a tu ksiądz intonuje jedna z części modlitwy po polsku i te biedne kobiety dzielnie kalecząc nasz język śpiewały. Jak się okazało polski ksiądz jest już na Korsyce od 11 lat, ale niestety nie miał czasu, żeby iść z nami na kawę.
Z Bonifacio jest całkiem blisko na Sardynie, nie korzystamy z tego nas ciągnie w góry.