Wjeżdżamy do Rondy. Widać, że właśnie przestało padać. Co prawda chmury wiszą nad miastem, ale nam się upiekło. Jest to jedno z najczęściej odwiedzanych miast w Andaluzji i to widać po tłumach turystów na ulicy.
Jeżeli masz czas to przenocuj w tym mieście i rano ze wschodem słońca rusz z aparatem na zwiedzanie, światło jest boskie. Zresztą w nocy też warto powłóczyć się po mieście, bo większość zabytków jest podświetlona.
Najbardziej rozpoznawalnym zabytkiem Rondy jest most Puente Nuevo, monumentalny most o wysokości 100 m łączący obie strony wąwozu rzeki Guadalevín. Można go sfotografować z różnych miejsc, z tarasu jednej z restauracji, lub Casy de Don Bosco, gdzie jak głosi reklama jest najlepszy widok na most, co jest nie prawdą bo najlepsze zdjęcie można zrobić schodząc kawałek dawną drogą dla osłów prowadzącą z miasta w dolinę. Można też się wybrać na przelot balonem, ile taka atrakcja kosztuje nie mam pojęcia, ale na pewno widoki są niesamowite.
W kościele Santa María la Mayor natknęliśmy się na próbę chóru, jak oni pięknie śpiewali.
Plaza de Toros, jest jedną z najstarszych w Hiszpanii. Fajnie było ją zobaczyć, nawet na arenie widać było ślady krwi. Tylko strasznie zdzierają z turystów, za wstęp liczą sobie aż 6 euro, porównywalnie wstęp do katedry w Grenadzie kosztował 3.5 euro.