Dalej przez Sierra Nevada i przełęcz Puerto de Ragua (2000 m. n.p.m) docieramy do kolejnego punktu programu la Calahorra, małe miasteczko, ale z pięknym zamkiem twierdzą z XVI w. Jest środa a więc jeden dzień w tygodniu, w którym można zwiedzać zamek, gorzej, bo zbliża się 18.00 a wg przewodników tylko do tej godziny można go zwiedzać. Klucząc po uliczkach i szukając drogi do zamku, zostawiamy w końcu samochód na jakimś placyku i wspinamy się na wzgórze, na którym jest położony zamek. Na szczęcie drzwi do zamku nie są zamknięte na głucho i za 3 euro można zwiedzić zamek. Prowadzi nas przewodnik przesympatyczny starszy pan mówiący wyłącznie po hiszpańsku, ale specjalnie dla nas nieznających hiszpańskiego mówi prostymi słowami i jak tu go nie zrozumieć jak pokazuje sufit i mówił orginal. Jeżeli ktoś myśli że zamek jest wyposażony i w salach dla zwiedzających można podziwiać wystrój wnętrz to się rozczaruje, nic tam nie ma, a najpiękniękniejszy z wnętrza zamku jest dziedziniec.