Karol May, który urodził się niedaleko Drezna w Radebeul natchniony skałami Szwajcarii Saksońskiej stworzył powieści o Dzikim Zachodzie mimo, że nie był w USA to jednak skały w okolicach Bastei przypominały mu znane z opisów amerykańskie Góry Skaliste. Niezwykłe formacje skalne były naszym głównym celem, choć dotarliśmy tam dopiero pod wieczór gdyż kilka dróg dojazdowych było po prostu zamkniętych i musieliśmy na własną rękę szukać kilkunastokilometrowych objazdów, bo w całej okolicy snuje się Łaba, nad którą mostów jak na lekarstwo.
Oprócz skał w Bastei ze słynnym mostem, warto zobaczyć twierdzę Konigstein, zamek i miasteczko Hohnstein, zamek Stolpen, gdzie więziona była hrabina Cosel.
Na nocleg zatrzymaliśmy się w przytulnym miasteczku Bad Shandau, bo w okolicach Bastei wszystkie kwatery były zajęte, choć nie byliśmy do tego przekonani, gdyż wielokrotnie na tabliczkach jak byk pisało Frei i zaczęliśmy podejrzewać, że po prostu z autem na polskich numerach ciężko nam będzie cokolwiek wynająć.
W Bad Sandau zostawiliśmy auto i szukaliśmy kwatery na piechotę. Oczywiście wyciągając wnioski z naszych wcześniejszych prób nie mówiliśmy nic po angielsku ani po polsku jedynie krótko po niemiecku: Haben zie frei zimmer? W końcu się udało. W miasteczku Zły Sandał po piwie i sznyclu padliśmy do łóżek jak dzieci.
Rankiem zjedliśmy na śniadanko jajeczka na twardo w ręcznie zrobionych na drutach kapturkach krótki spacer po Sandale, po drodze do Polski zwiedzanie Stolpen i koniec weekendu.