6.45 am - stoję przed hotelem w półśnie,z plecakiem i z butach trekingowych.Taaa, nadchodzi czas na "must see" - zorganizowaną wycieczkę do wąwozu Samaria, który jest jedną z opisywanych w przewodnikach atrakcji Krety.16 kilometrowa wyprawa przez wąwóz ( w którym kilka lat temu zginęła dwójka Polaków) - rzekomo tylko dla ludzi z dobrą kondycją i w dobrych butach.Buty mam; a kondycja? to się okaże;-)
Do wąwozu,leżącego zachodniej części Krety dojeżdżamy za jakieś dwie godziny - w końcu biuro musi pozbierac ludzi po swoich hotelach.Przewodniczka rozdaje nam prowizoryczną mapkę,ostrzega by nie zbaczac ze szlaku oraz informuje, jaki jest średni czas przejścia ( o ile pamiętam do 5-6 godzin) a także co czeka tych,którzy nie zdążą na czekający u wylotu prom.No i zaczynamy.Jako że schodzi się a nie wchodzi,niemal biegnę w dół po kamieniach....i współczuję tym,którzy na wycieczkę wybrali sie w adidasach lub co gorsza sandałach (!) Szybko wyprzedzam grupę ( przecież nie dla mnie zorganizowane wycieczki) i idę w dół.Upał daje się we znaki,aż strach pomyślec co dzieje się w pełni lata.A sam wąwóz? Jak to wąwóz - atrakcja turystyczna - jest OK.Ale tylko OK; mnie na kolana nie powala; może dlatego że lubię zdobywac szczyty a nie schodzic w dół.Więc idę niejako na akord.....i jestem w miasteczku przyklejonym do skał jakieś 2 godziny przed czasem.Kondycja jest ale czuję każdy mięsień po 16 km spacerze w dół....więc wskakuję w kojące fale Morza Libijskiego,modląc się żeby nikt nie "zaopiekował" się moim dobytkiem ( czarna żwirowa plaża pełna jest wędrowców takich jak ja,szukających ochłody).Do miasteczka nie wiedzie żadna droga,którą mógły dojechac autobus ( mam wrażenie że ŻADNA prócz tej w górę wąwozu) więc uczestnicy wycieczek jak jeden mąż wsiadają na prom,który zawiezie ich do autobusów.A potem - do hotelu spac.
Podsumowując - wąwóz niewątpliwie urok ma - ale drugi raz bym go nie odwiedziła