W sierpniu tego roku miałam przyjemność podróżować po Andaluzji. Swój pobyt rozpoczęłam od dwu-tygodniowego intensywnego kursu języka hiszpańskiego w szkole Montalban, następnie wybrałam się na tygodniowy trekking górski po Sierra Nevada. Po powrocie w szkole spędziłam jeszcze 2 tygodnie korzystając z atrakcji kulturowych jakie oferuje Granada. Moim celem był przede wszystkim trekking, ale chciałam również poprzez kurs języka móc porozumiewać się z mieszkańcami i przez to lepiej poznać hiszpańską codzienność.
Kiedy odnalazłam w Internecie stronę szkoły języka hiszpańskiego Montalban w Granadzie, ich oferta od razu wydała mi się inna od wszystkich i rzeczywiście pobyt na kursie okazał się niezapomnianym doświadczeniem. Okres, który tam spędziłam nie był tylko i wyłącznie nauką języka, był zagłębieniem się w hiszpańską codzienność i pozwolił mi doświadczyć prawdziwego smaku Andaluzji. Region południowej Hiszpanii wybrałam ze względu na jego muzułmańską przeszłość, która zawsze mnie interesowała i piękno otaczającej przyrody. Planując tą podróż Granada zawsze stanowiła dla mnie bazę wypadową w góry, jak i od Granady chciałam zacząć moją podróż po dziejach ostatniego bastionu muzułmańskiego królestwa na Półwyspie Iberyjskim.
Opis mojej podróży po Andaluzji rozpocznę od kursu języka hiszpańskiego w szkole Montalban w Granadzie.
Mając już plan trekkingu po górach Sierra Nevada wiedziałam, że najlepszą bazą wypadową, która przy okazji pozwoli mi na zgłębienie moich zainteresowań na temat świata arabskiego, będzie Granada. Miasto to zostało założone w 711 r. przez Arabów. W latach 1238- 1492 było stolicą emiratu Granady i swój rozkwit przeżyło po zawarciu przymierza z Kastylią. Schronienie znaleźli tutaj islamscy wygnańcy z Kordoby i Sewilli, po zajęciu przez chrześcijan zachodniej Andaluzji Granada stała się największym i najbogatszym miastem Półwyspu Iberyjskiego. 2 stycznie 1492 r. została przejęta przez Kastylię jako ostatni punkt oporu muzułmanów. Dzięki kilkusetletniej obecności islamu tutejsza architektura, kuchnia i obyczaje do dziś zachowały multikulturowy, orientalny charakter. Zabytkowa twierdza Alhambra jest wyrazem kunsztu arabskiej sztuki, a ogrody Genaralife zaprojektowane były na wzór koranistycznej wizji raju. Miejscem niezwykłym jest mauretańska dzielnica Albaicin, która przenosi nas w świat marokańskich kramów, zapachu herbat i przypraw. Muzułmanie mieszkający tutaj do dziś piastują tradycje pochodzące z północnej Afryki i podkreślają swoją odmienność kulturową.
Aby poznać prawdziwy smak Andaluzji uważam, że umiejętnością niezwykle przydatną jest znajomość języka hiszpańskiego, więc swoją podróż kulturową rozpoczęłam od intensywnego kursu w szkole dla obcokrajowców. Mając już opanowane podstawy rozpoczęłam kurs na poziomie A2, choć do wyboru miałam wiele kombinacji kursów łączonych z zajęciami kulturowymi, postanowiłam wybrać kurs intensywny i skupić się na nauce języka. Metody nauczania w szkole Montalban są bardzo zróżnicowane. Wykwalifikowani i doświadczeni lektorzy skupiają się głównie na kształceniu praktycznych umiejętności językowych, płynnego porozumiewania się w języku mówionym, więc na zajęciach prowadzi się konwersacje na bardzo zróżnicowane tematy kulturowe, ale również wiele czasu poświęca się na ćwiczenia gramatyczne. Każda grupa uwzględnia indywidualne potrzeby studentów. Na zajęciach korzysta się z wielu materiałów audiowizualnych, ogląda filmy hiszpańskich reżyserów, słucha hiszpańskich piosenek. Kadra Montalban jest niezwykle pomocna, ludzi którzy tam pracują cechuje pasja zawodowa i pogoda ducha. W szkole panuje iście rodzinna atmosfera, kursanci z różnych grup wiekowych, przyjeżdżają z całego świata i to mobilizuje do porozumiewania się między sobą w języku hiszpańskim. Wakacyjny nastrój udzielał się każdemu. Mimo wysokiego poziomu zajęć i naprawdę obszernych prac domowych, zawsze pod wieczór kultywując hiszpańską tradycję i obyczajowość miałam w zwyczaju wychodzić na Tapas z ludźmi poznanymi w trakcie zajęć. :) Andaluzja, a w szczególności Granada znana jest z bezpłatnych przekąsek Tapas serwowanych do win i piw, bądź napojów orzeźwiających. W niektórych barach klienci mogą sami wybrać Tapas z karty, podczas gdy w innych miejscach serwuje się je w ustalonym przez bar porządku. Rozmiary i typy Tapas są bardzo zróżnicowane - od porcji suszonych owoców do dania mięsnego z sosem, szaszłyków, kalmarów, sałatek i kombinacji schabów i szynek z pomidorami. W Granadzie zwyczajem są nocne wypady na Tapas ze znajomymi. Typowe jest skosztowanie jednej bądź dwóch przekąsek w konkretnym barze, a później zmiana lokalu. Oprócz nocnych wyjść na Tapas i do miejscowych barów z Salsą, gdzie bawiliśmy się do białego rana, możliwe było skorzystanie z programu dodatkowych atrakcji, jakie oferowała szkoła. Pośród wycieczek do Andaluzyjskich miast (Sewilla, Kordoba, Costa Tropical lub Alpujarras), zwiedzania zabytków muzułmańskiej Granady (Alhambra, Albaicin, Sacramonte), kursu Famenco, Tanga, gotowania i wielu wielu innych okazało się, że szkoła organizuje także tygodniowy trekking górski. Z mojej przesympatycznej i rozrywkowej grupy kursantów, 2 osoby wyraziły chęć wyruszenia ze mną w rajd po Sierra Nevada.
Po zakończeniu kursu Marina z Włoch, Martin z Niemiec i ja postanowiliśmy w niedzielę rozpocząć trekking, zaczynając od Alpujarras. Wyposażeni przez szkołę w mapy i GPS wspólnie uzgodniliśmy trasę, spakowaliśmy plecaki i byliśmy gotowi rozpocząć naszą przygodę. Alpujarras jest gminą prowincji Granada, składającą się z niewielkich wiosek usytuowanych w południowej części gór Sierra Nevada. Jest to rejon górzystych pejzaży, osad białych domków, pięknych dolin i urwisk. Niezwykłe uprawy tego regionu zawdzięczają swoją irygację wodzie, która w ciągu całego roku spływa z Sierra Nevada, co sprawia że okolica jest górską oazą. To niezwykłe położenie między Morzem Śródziemnym, a łańcuchem górskim Sierra Nevada, sprawia że tereny te dysponują niezwykle różnorodną fauną i florą. Okolica jest idealna do uprawiania trekkingu górskiego. Oprócz bogactwa naturalnego, jakie możemy tu spotkać, warto jest odwiedzić rejon również z powodu jego fascynującej historii. Przez wieki ludy zamieszkujące okolice miały opinie niepokonanych wojowników. Rzymianie, Hiszpanie i Francuzi próbowali podbić tereny, ale tylko Muzułmanom udało się to osiągnąć i osiedlić się tutaj na setki lat, aż do odzyskania Granady w 1492. Tutejsze rejony do dziś kultywują tradycje i zwyczaje z przeszłości. W dziedzinie architektury, używa się tej samej stylistyki, którą posługiwały się plemiona berberyjskie z północy Afryki. Domy budowane piętrowo, z dachami wykonanymi z gliny, płaskimi tarasami na szczycie domu, adaptują się do górzystego ukształtowania terenu, tak jak domy w Maroku u podnóża gór Rif.
Niedziela/ Dzień 1: Podróż z Granady - do Trevelez
Wyruszyliśmy autobusem podmiejskim do Alpujarras, dokładnie do miejscowości o nazwie Trevelez, usytuowanej 1470 metrów n.p.m. Ta malownicza okolica jest szczególnie znana z wyrobu najbardziej znanego hiszpańskiego przysmaku - szynki Serrano. Podróż trwała 3 godziny, ale okazała się być przyjemna i niezwykła ponieważ pozwoliła nam podziwiać wspaniałe górskie pejzaże i przepiękne tradycyjne osady.
W poniedziałek, postanowiliśmy rozpocząć rajd od miejscowości Trevélez (około 2.000 m. n.p.m.). Po 3 godzinach marszu, dotarliśmy do rzeki Trevélez. Zatrzymując się w jednej z okolicznych wiosek, skosztowaliśmy lokalnej specjalności, którą jest pstrąg i szynka Serrano, które były wyborne! Zmęczeni, bo w sumie pokonaliśmy pieszo sporo ponad 10 km pierwszego dnia, postanowiliśmy zatrzymać się na noc w wiejskiej gospodzie.
We wtorek o świcie rozpoczęliśmy marsz do kolejnego celu, którym była miejscowość Busquístar. Trasa trekkingu przecinała las dębów. Podczas tej wyprawy towarzyszył nam zapach tymianku, oregano i lawendy, była to jedna z najbardziej różnorodnych, obfitych w roślinność ścieżek. W Busquístar, po 14 km według naszego planu zakwaterowaliśmy się w pięknym odrestaurowanym domu urządzonym w starym stylu. Z balkonu pokoju można było podziwiać widok na przepiękną dolinę.
Dnia czwartego (w środę) postanowiliśmy odpocząć w Busquístar i nieco zaaklimatyzować się tutaj. W przewodniku czytamy: ,,Nazwa Busquístar oznacza ukryty arabski raj. Domy i ulice tego miasteczka do dziś zachowały berberyjski styl i atmosferę. Zjawiskiem ciekawym i unikatowym jest fakt, że tutejszego rodzaj gleby (launa), używa się do konstrukcji dachów już od wieków.'' Podczas całodniowego pobytu w miasteczku mieliśmy możliwość zwiedzenia ruin zabytkowego meczetu i odbycia przejażdżki konnej, późnym wieczorem uzgodniliśmy dalszy przebieg trekkingu.
W czwartek trasę kolejnego dnia rajdu zaczynamy od Busquistaru. Trasa prowadziła nas przez gąszcz lasów kasztanowców i gospodarstwa uprawne, które do dziś kultywują sposoby nawadniania gleby rozpowszechnione w X i XII wieku przez plemiona arabskie, zamieszkujące te obszary. Na koniec dnia już o resztkach sił, wspięliśmy się na szczyt góry o nazwie Veleta (3.391 m n. p. m.). Ze szczytu na nocleg zeszliśmy do miejscowości Bubion, skąd kontynuować będziemy naszą podróż aż do Capileira.
W piątek, ostatniego dnia przebieg naszej trasy to po prostu powrót z Capileira do Granady. W ostatni dzień naszej podróży postanowiliśmy zabawić trochę dłużej i zwiedzić Capileira. Tutaj zrobiliśmy drobne zakupy, nabyliśmy pamiątki z wizyty w Alpujarras dla najbliższych. Przed rozpoczęciem drogi powrotnej do Granady, zachęceni wskazówkami miejscowych pasterzy postanowiliśmy zobaczyć jeszcze dolinę Poqueira. To cudo natury zostało uformowana tysiące lat temu przez zalegający śnieg z Sierra Nevada. Krajobraz jaki ujrzeliśmy był niezwykły ze względu na kontrasty kolorów jakimi natura obdarzyła to miejsce. Tak wspaniały widok przy popołudniowym, zachodzącym słońcu był zwieńczeniem naszego rajdu i nagrodą za poty jakie wylaliśmy wędrując przez ostatnie dni.
Po powrocie do Granady i dniu odpoczynku zachęcona widocznym postępem moich umiejętności językowych postanowiłam korzystać z sielankowej, rodzinnej atmosfery szkoły Montalban jeszcze dwa tygodnie i dać sobie czas na pożegnanie z Andaluzją i poznanymi tutaj ludźmi bo nie dało się wyjechać po prostu o tak!! :) W ciągu dwóch tygodni uczestniczenia w drugiej części intensywnego kursu, udało mi się znaleźć czas na wycieczkę do Sewilli, Kordoby, zwiedzenie Alhambry, relaksującą kąpiel w arabskich łaźniach, koncert flamenco w ogrodach Generalife i zakosztowanie marokańskich herbat w kawiarenkach Albaicinu. Kiedy po dwóch tygodniach przyszedł czas na finalne pożegnanie z hiszpańską przygodą naprawdę brakowało mi chęci na spakowanie walizek i kupno biletu na lotnisko w Maladze.
Andaluzja jest miejscem naprawdę niezwykłym, miejscem tysiąca smaków, zapachów i barw. Mam nadzieję, że moja recenzja zachęci Was do połączenia aktywnego wypoczynku z nauką języka hiszpańskiego w Granadzie.
Sylwia