Podróż Sri Lanka - Na Cejlon, niekoniecznie na herbatę



Sri Lanka, państwo na wyspie zwanej Cejlonem, zachwyca przyrodą, kulturą, prostotą życia tamtejszych ludzi. Odwiedziliśmy ten kraj zimą, kiedy u nas zacinało śniegiem i mrozem, a tam - daleko w Azji - wyczuwalna była jedynie przyjemna bryza znad Oceanu Indyjskiego.

Niechaj te kilka ciekawostek przybliży Wam choć trochę ten śliczny kawałek lądu. 

LUDZIE

Lankijczycy są wiecznie uśmiechnięci, choć biedni i targani wojną domową. Pewnego dnia przejechał obok nas człowiek na rowerze, w potarganym ubraniu. Zapytał skąd jesteśmy i z właściwą tamtejszym ludziom prostotą oznajmił łamaną angielszczyzną, że jest szczęśliwy, bo ma rodzinę, ma gdzie mieszkać, ma pracę i kocha swój kraj. I starczy... bo słońce, roślinność, zwierzęta - zastępują im całą zachodnią cywilizację. Gdy ostatniego dnia wycieczki w jednym z hoteli zostawiłam w koszu na śmieci starą suszarkę, która resztkami sił potrafiła jeszcze coś z siebie wydmuchać, podszedł do mojego męża chłopak z obsługi i zapytał, czy może tę suszarkę sobie zabrać. Mąż musiał podpisać oświadczenie, że jest to "prezent" i że ten biedny człowiek owej ledwo zipiącej suszarki nie ukradł. Bo Sri Lanka to z jednej strony cywilizacyjne śmietnisko - na tamtejszy rynek trafiają niemal same używane sprzęty (które i tak dla tubylców są bardzo drogie), a z drugiej strony raj przyrodniczy. Tam się chłonie życie, które tętni, buzuje i tryska z każdego niemal zakątka.

HERBATA

Plantacje położone są wyjątkowo malowniczo – na zboczach gór otoczonych dżunglą i oblanych palącym słońcem. Na Sri Lance nie pija się herbaty. Na rynek trafiają tam same odpadki, ale nie sądzę, by ktokolwiek protestował. Jeśli chcecie napić się dobrego gatunkowo złocistego trunku, musicie wybrać się właśnie na jedną z plantacji – prócz kilkunastu minut raczenia się gorącą herbatą można zwiedzić zakład produkcyjny, sfotografować też ciężko pracujące Tamilki. To właśnie kobiety stanowią główną siłę roboczą zbierającą listki z samych czubków krzewów. W większości przybywają z Indii w poszukiwaniu pracy – zarabiają przerażająco małe pieniądze, więc nie dziwcie się, że za zdjęcie będą chciały wynagrodzenie, bo to dla nich ogromna pomoc finansowa.

KOMUNIKACJA

Drogi są w tragicznym stanie i wąskie na tyle, że ledwo mieszczą się obok siebie dwa samochody jadące z naprzeciwka (dwóch autokarów sobie nie wyobrażam). Zresztą ruch jest mały, bo na auto stać tylko elitę, reszta (czyli prawie wszyscy) porusza się rowerami, tuk-tukami i komunikacją autobusową. Zasad ruchu drogowego nie ma... każdy jeździ jak chce i główną regułą jest "większy może więcej, a często nawet wszystko". Kto by się jednak tym przejmował.

WOJNA W RAJU

Gdy polecieliśmy na Sri Lankę, trwały właśnie działania wojenne na północy kraju mające na celu stłumienie działań tzw. Tamilskich Tygrysów. Cejlon od dawna jest podzielony pod względem etnicznym i kulturowym, trwa tam z przerwami konflikt między Syngalezami a Tamilami (obecnie stłumiony przez rząd lankijski). Turyści jednak nie zauważają tego niemal w ogóle i jedyne, co wzbudza niepokój, to wojsko pilnujące hoteli, punkty kontrolne na drogach (autokary przejeżdżają bez przystawania, natomiast miejscowi często są przeszukiwani) oraz kontrola przy wejściu do ważniejszych miejsc kultu.

FLORA

Zachwyca, jak w każdym zresztą kraju tak bardzo innym od naszego. Lankijczycy kochają to, co daje im natura. Rząd bardzo dba o ochronę środowiska, ma wielką łatwość w wytyczaniu parków narodowych, zakładaniu ogrodów botanicznych - nic dziwnego, skoro to właśnie bujna i często niesamowita roślinność przyciąga turystów. Polecam spróbować duriana, którego można dostać najczęściej na przydrożnych stoiskach za miastem. Jest to sporych rozmiarów kolczasty owoc, który ma delikatny i słodkawy miąższ (smak nieco przypomina surowe słodkie ciasto drożdżowe) oraz... specyficzny zapach, przez niektórych zwany smrodem ;) Ciekawe są też czerwone banany, wyjątkowo słodkie i miękkie ananasy, i inne przysmaki, które rosną tuż za płotem.

FAUNA

Przed wejściem do łazienki musiałam zawsze zdjąć klapka, by być przygotowana na ewentualne bliskie spotkanie z jaszczurką. Najczęściej te małe cholery szybko chowały się za jakąś wypukłość deski na suficie, ale czasem trzeba je było wystraszyć - nie chciałam, by jakiś gad mnie tak jawnie obserwował. Pewnego ranka, wchodząc do łazienki (nad prysznicem nie było dachu a jedynie siatka, w kąpieli deszcz nie jest przecież straszny, choć mrówki nieco przeszkadzają) usłyszałam jakiś stukot i wrzask. Coś skakało po dachu. Wybiegłam przed domek i zorientowałam się, że jestem otoczona przez małpy - piękne hulmany, które całą zgrają wyruszyły na poszukiwanie pozostawionych przez ludzi resztek jedzenia. Sri Lanka to raj dla małpolubów - wesołe makaki czają się przy świątyniach i z chęcią przyjmują od ludzi prezenty w postaci jakiejkolwiek przekąski. Jeśli podejdziesz do takiego małego kolesia i nie dasz mu smacznej "łapówki", jest gotów na Ciebie nakrzyczeć! :) Makaki często łączą się w gangi i okradają nieuważnych turystów - zwykle chwytają drugie śniadanie, choć czasem łup może stanowić np. kamera. Wtedy trzeba spróbować handlu wymiennego - np. sprzęt za batonik ;) Największą jednak atrakcję turystyczną stanowią słonie. Te piękne zwierzęta można podziwiać z tak bliska, jak to tylko możliwe - głaszcząc po trąbie, karmiąc i jeżdżąc na ich grzbietach. W Pinnawela znajduje się sierociniec dla słoni - mieszkają tam zarówno młode osierocone osobniki, jak i słonie stare lub okaleczone przez miny przeciwpiechotne. Przepiękne miejsce, w którym całkowity dochód za bilety czy pamiątki przeznaczany jest na opiekę nad tymi dostojnymi gigantami. Zostać otoczonym przez maszerujące do wodopoju słonie - bezcenne! :)

ZABYTKI, RELIGIA I KULTURA

Na porośniętej dżunglą wyspie ukrytych jest mnóstwo buddyjskich miejsc kultu - wykute w skałach świątynie w Dambuli, ogromne i małe posągi Buddy, wielkie stupy (dagoby) oraz monumentalna i robiąca chyba największe wrażenie - Sigiriya. Jest to ogromna skała wznosząca się pośrodku dżungli, która pełniła funkcję pałacu i twierdzy, obecnie zaś jest miejscem turystycznych pielgrzymek (choć należy zaznaczyć, że w porównaniu np. z Akropolem, Sigiriya świeci pustkami - Azji daleko do Europy pod względem turystycznego oblężenia i całe szczęście). Droga na szczyt do najłatwiejszych nie należy, mimo iż większość pokonuje się po wykutych w skale schodach, to wysokość i upał przyprawiają o zawroty głowy. Na górze jednak czeka nas zagroda - wspaniały widok na dżunglę, wesołe makaki i jakże przyjemny wiatr!

Jeśli tylko macie możliwość - odwiedźcie ten mały wielki kraj. Jest tam wszystko: piękne plaże, cudowni ludzie, oszałamiająca przyroda, słońce, zabytki i wiele, wiele więcej. Fakt, nie ma zbyt wielu dyskotek, klubów, ale dla nas są one podczas podróży zupełnie zbędne. Ostatnio coraz częściej Sri Lanka pojawia się w katalogach biur podróży, a że w porównaniu z innymi egzotycznymi kierunkami nie jest droga... w drogę!

  • Plaża w okolicach stolicy
  • Palmy nie zapewniają cienia
  • Szalone kolory i architektura
  • Sklep dla tubylców
  • Wieś
  • Jeden z licznych straganów
  • Budda
  • Świątynie w skale
  • Sigiriya
  • Droga na szczyt wielkiej skały
  • Wkurzony makak
  • Słoń (spokojnie, nie jest mu ciężko)
  • Mała stupa
  • Kakao
  • Roślinność
  • Roślinność w ogrodzie
  • Durian
  • Tamilka na plantacji herbaty
  • Zatrzęsienie
  • Czerwone banany
  • Słonie idą do wodopoju
  • Wodopój w sierocińcu
  • Prawie na szczycie Sigiriyi
  • Żarłoczny makak