Drogę na południe zepsuł deszcz. Widoki, które powinny rozciągać się za oknem możemy sobie jedynie wyobrażać. Trasa, którą wybraliśmy nie jest może najszybsza, ale za to zdecydowanie bardziej malownicza niż autostrada, którą proponowały programy ustalające trasę. Jest też darmowa, a przy kilku euro w każdym punkcie poboru opłat jest to mocny argument.
Przed Leonidio chmury nieco się rozchodzą i z punktu widokowego możemy obejrzeć panoramę zatoczki i portu. W słoneczny dzień widok musi być zachwycający i polecam gorąco ten punkt.
Gdy wjeżdżamy w góry wydaje się, że porzucamy cywilizację. Po kilku kilometrach giną w dali (a może w mgle?) światła Leonidio i wokół nas pozostaje pustka. Pierwsze skojarzenie - "ciemność widzę, widzę ciemność". Długie światła na zmianę oświetlają pionowe skały i mgłę, w której kryją się przepaście. Prowadzę ostrożnie trzymając się białych linii na środku drogi. O barierkach, albo choćby słupkach z odblaskami można zapomnieć. Jak w wielu południowych krajach - jeśli samochód ma spaść to spadnie i nie należy mu w tym przeszkadzać. Na kilkudziesięciokilometrowym odcinku najgęstszych serpentyn mijamy trzy auta, średnio jedno na pół godziny.
Miasteczko Kosmas jest jak przytulny dom w którym można się schować przed deszczem. Spacer, chwila spędzona w tawernie i przede wszystkim chyba światła miasteczka dodają nam sił do dalszej jazdy.
W tawernie zamówiliśmy Ouzo i herbatę. Ouzo kosztowało znacznie mniej niż herbata, a ta okazała się rumiankowa. Warto pamiętać, że w Grecji i we Włoszech herbata uznawana jest za środek na ból żołądka, a za typowy napój.
Kosmas stało się dla nas nie tylko miejscem odpoczynki, ale również granicą złych warunków w jakich jechaliśmy. Strome góry zastąpiła wyżyna stopniowo schodząca w stronę morza. Szczyty, które minęliśmy musiały zatrzymać mgłę i chmury. Deszcz, który towarzyszył nam przez cały dzień wreszcie został za nami i nie miał nas męczyć już do końca pobytu.
W Gythio przekonaliśmy się jak silnie działała na nas przebyta droga. Ruch uliczny, zgiełk miasta były czymś czego prawie nie spodziewaliśmy się "przyzwyczajeni" do pustki w górach.
Praktyczne informacje:
Obie trasy (Nafplio - Gythio przez Tripoli i Nafplio - Gythio przez Kosmas) liczą ok. 160km. Według Map Google przez Tripoli (autostradą) pojechalibyśmy 2 godziny 18 minut, przez Kosmas trzy i pół. Droga przez Kosmas jest na pewno bardziej widokowa, jednak w nocy i przy złej pogodzie różnica w czasie przejazdu znacznie wzrośnie. Nam ta trasa zabrała ponad cztery i pół godziny.
Znalezienie noclegu w Gythio poza sezonem nie przysparza najmniejszych problemów - wystarczy pytać w tawernach o "domatia" - kwatery prywatne. My zamieszkaliśmy w świetnym punkcie - tuż przy nadmorskim bulwarze za 27 euro za dobę za pokój z łazienką (przy wykupieniu trzech noclegów). Te kwatery łatwo znaleźć - mieszczą się tuż przy posterunku policji turystycznej. Warto (a nawet powinno się) ostro targować. Cena "wywoławcza" za pokój w którym nocowaliśmy wynosiła 45 euro.