Rozochoceni wycieczką na wschodnie wybrzeże, tym razem zdecydowaliśmy się na wyprawę quadami na południe. Wyruszyliśmy z pobliskiej Malii, gdzie na plaży fajnie prezentowały się duże minojskie donice. Tam po krótkim relaksie nad morzem zdecydowaliśmy się wybrać w Góry Dikte. Znaleźliśmy na mapie drogę, która biegnąc na południe w pewnym momencie się po prostu kończyła. Postanowiliśmy jechać aż na jej kraniec.
Widoki podczas jazdy przez góry są niesamowite. Kaskadowe pola i gaje oliwne, rosnące przy drodze migdałowce, granaty i opuncje ze smacznymi owocami. Zwiedziliśmy też pobliską jaskinię niedźwiedzią.
Zatrzymaliśmy się w jakiejś małej tawernie w miejscowości, która chyba nawet nie miała nazwy, w każdym bądź razie nie było jej na mapie. Zamówiliśmy jedzenia za jakąś niedużą ustaloną kwotę, po czym karczmarz przyniósł nam tyle potraw, że zastawił cały stół. Zaserwował nam owoce morza, baraninę, inne miejscowe smakołyki, owoce, świeże soki, płonące lody i oczywiście Uzo (napój alkoholowy na bazie anyżu). Nie mogliśmy tego przejeść i sporo musieliśmy po prostu zostawić, ale przyzwyczajeni do cen w nadmorskich kurortach, nie spodziewaliśmy się takiej obfitości, za tak niską cenę.
Nasyceni udaliśmy się w dalszą drogę, a własciwie na jej kraniec. Gdy zbliżaliśmy się do celu w dolinie unosił się głos modlących z pobliskiego kościółka na wzgórzu. To był koniec drogi wyznaczonej na mapie. Faktycznie dalej, poza wspomnianą świątynią nie było już asfaltu. Zdecydowaliśmy zajrzeć do wnętrza, cały czas słysząc głośnych śpiewów z megafonów, które roznosiły się nad okolicą. Przypominało to nawoływania muezinów w krajach arabskich, ale to była świątynia greko-katolicka. W środku okazało się, że kilku mężczyzn pełniła dyżur modlitewny przy mikrofonie, a uśmiechnięte szczerbate starsze panie w czarnych chustach radośnie pozowały nam do zdjęć.
Wróciliśmy z tego wypadu niesamowicie zadowoleni, że udało nam się poznać wyspę od innej strony niż tylko z nadmorskich plaż, restauracji i hoteli. Tam życie płynie wolniej, a czas jakby leniwie snuł się bez celu. Widać też niestety biedę i niedbałość w gospodarstwach domowych. Domy jedynie pobielone wapnem, a wokół nich mnóstwo rupieci, niepotrzebnych sprzętów, także zwykłych śmieci. Wysiadujący na ławeczkach przed domami mieszkańcy jakby nie dostrzegali otaczającego ich bałaganu, nie widząć potrzeby by tracić czas na robienie porządków, gdy można zanurzyć się w rozmyślaniach o istocie bytu :)