Miasto jak miasto... ładnie położone ale nadzwyczajne nie jest. Plątanina ulic, galimatias architektoniczny, mnóstwo ciemnych zaułków , gdzie wieczorem strach wejść... Naprawdę warto pójść na miejscowy targ, który odbywa się raz w tygodniu. Bardzo mi się podobała atmosfera - jak na afrykańskim bazarze. Mydło i powidło, hałas niemiłosierny. Poza ciekawostkami miejscowymi i towarami z Afryki - mnóstwo chińskiej tandety. Ale atmosfera i zapachy bajeczne. Tam właśnie kupiłam najsmaczniejsze na świecie truskawki. A bogactwo owoców, ryb, muszli - oszałamia. W centrum Heraklionu jest normalny plac targowy, a ten jest na peryferiach.