Najbardziej niesamowite doznania w Australii?
Spotkanie w buszu z Aborygenami i wspólne jedzenie węża. Świt u stóp
magicznej góry Uluru, wyprawa na Fraser Island z plażami tak szerokimi,
że lądują na nich samoloty, i tak białymi, że z ich piasku można by
piec chleb. I drogi, po których można jechać przez setki kilometrów,
nie napotykając żywej duszy.
W Australii postanowiliśmy świętować urodziny. Wyprawa trwała cztery
tygodnie - na krócej chyba nie ma sensu tam lecieć, bo to drugi koniec
świata, w dodatku kontynent jest większy od Europy.
Spotkanie w buszu z Aborygenami i wspólne jedzenie węża. Świt u stóp
magicznej góry Uluru, wyprawa na Fraser Island z plażami tak szerokimi,
że lądują na nich samoloty, i tak białymi, że z ich piasku można by
piec chleb. I drogi, po których można jechać przez setki kilometrów,
nie napotykając żywej duszy.
W Australii postanowiliśmy świętować urodziny. Wyprawa trwała cztery
tygodnie - na krócej chyba nie ma sensu tam lecieć, bo to drugi koniec
świata, w dodatku kontynent jest większy od Europy.