Po wielogodzinnej jeździe przez pustynię dotarliśmy do Ramadi, miasta nad Eufratem w środkowym Iraku. Stąd wyruszałam później w interesujące miejsca, gościłam w irackich domach, poznałam rodzinę, gdzie było kilka żon, a kazda z nich uważała wszystkie dzieci w tej rodzinie za swoje. Rozpiętość wiekowa trzech żon była spora. Ilość kobiet świadczyła o zamożności głowy rodziny. Każda z nich mieszkała w osobnym domu. To ciekawe doswiadczenie być wtedy z tymi ludźmi. Matki były dumne, że synowie idą na wojnę, tylko potem na pustyni przybywało kopczyków z piasku... to miejsca pochówku tych, którzy ginęli na tej bezsensownej wojnie. Wierzyli ślepo swemu przywódcy. Pamiętam, ze w każdym domu na honorowym miejscu wisiał portret ich Saddama... Mam bardzo dużo zdjęć, wiele z nich jest warta pokazania...w miarę możności (przygotowanie wymaga czasu) będę je dodawać. Może uda mi się stworzyć obraz Iraku sprzed prawie 30 lat.
Podróż Odkurzanie archiwum - Irak - z Damaszku do Ramadi
2010-02-23